Bieszczady dzień 5 | Księgowy

Bieszczady dzień 5 || 138.51km

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komcie(1)
Kategoria Wyprawa
Pakowanie i Szykowanie i czas opuścić Bieszczady. Przez Kalnice i przez szutry przecinamy bieszczadzką obwodnicę mega skrótem. Zyskujemy dzięki temu prawie 60km zapasu. Droga z sakwami po szutrach jest jednak karkolomna, trasa podobna do tej z poprzedniego dnia a do tego mega upał i luźne kamienie pod kołami. Trasa jest to techniczna droga nadleśnictwa i dodatkowo oznaczona jako szlak rowerowy.

Nie wiesz jak zrobić drogę rowerową? Nic prostszego postaw znak, że to właśnie jest szlak rowerowy! I starczy! Infrastruktury brak, pod kołami kamienie szuter kurzy się. Jest… PIĘKNIE. Ten odcinek naprawdę mi się podobał. Był cholernie trudny, bo dla traktora taka droga po 11% w białym pyle to nic, jednak rowerem to było całkiem spore wyzwanie. Naprawdę było fajnie. Tym większa satysfakcja, że na odcinku szutrowym mijamy grupkę rowerzystów a`la lokal`s dress którzy bez koszulek a niektórzy nawet i w koszulkach, łapią mega napinke aby nas doścignąć. Ku ich totalnemu zaskoczeniu po tym jak ich mijamy na biegach oscylujących w 1x3, nie udaje im się nas wyprzedzić, mimo iż nie maja bagażu a my mamy cały komplet! Na którymś z podjazdów zostają gdzieś w tyle aby potem chyba sobie całkiem odpuścić pogoń za nami.





Wyjeżdżamy z Bieszczad w Kierunku Soliny i tam jemy obiad. Zapora widziana w dzień bez deszczu wydaje się jeszcze potężniejsza. Gdy byłem tu z Cimanem chyba ponad rok temu, lalo się z nieba a całość spowijała Mgła. Teraz nadrabiam stratę. Następnie przez Myczkowce, kierujemy się na Uherce Mineralne. Jedzie się ciężko, ale tego dnia osiągamy rowerami ponad 98 kilometrów. Niestety nie udaje nam się znaleźć noclegu, ludzie mimo, że mają piękne domy, dobrze wykoszone trawniki odsyłają nas ciągle do kogoś innego i w końcu gdy zapada zmrok decydujemy się nocować na dziko na jakiejś zarośniętej drodze koło pola w odległości 300m od drogi.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

A ja właśnie nie lubię szlaków rowerowych przez to, że mają nudną nawierzchnię :) Chociaż wiem, że z sakwami i jeszcze przy takich dystansach to pewnie jednak może być trudne. Ja na swoim fullu nie czuję żadnej różnicy między asfaltem a taką drogą :)
A tak przy okazji, żeby nie spamować, to pod tym wpisem pogratuluję też poniedziałkowego dystansu. I to jeszcze z sakwami i bolącą nogą. A no i jeszcze pewnie po zmęczeniu z poprzednich dni. Gratulacje :)

marysia 19:06 czwartek, 9 sierpnia 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ispie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]