Do Decathlonu i dalej... || 79.24km
Efekt jaki zastaliśmy na miejscu był troszkę przerażający. W sklepie pełno dzieci, ale przecież tam zawsze są dzieci. No więc cóż jeszczenas tak zaskoczyło?
Otóż półki... na półkach były pustki - i to jedyne co było na półkach:) Bo oprócz pustek nie było nic. Normalnie sklep wyglądał jak podczas wielkiego remanentu, restrukturyzacji czy innego "re". Pary butów po jednej, w rozmiarach, które nawet nie wiedziałem, że istnieją. Oczywiście bywały i buty bez pary, bez"par"donowo stojące dalej na wystawie udające, że przecież COŚ na półce przecież JEST:).
Koszulki owszem były, ale albo te co gdzieś się nadpruły, zaciągnęły albo jeszcze takie, które nie pasują ani na dorosłego ani na dobrze zbudowanego karła... Jednym słowem, miałko!
Części rowerowe, to już nawet nie skomentuje...
W sumie ze sklepu wyszliśmy z dwoma kapeluszami. Jeden wszak jaki posiadałem straciłem na wyprawie wsiadając do metra. Teraz Agnieszka ma identyczny co sprawia, że jadąc ulica wyglądamy identycznie jak jakiś wyprawowy TEAM:D
Adam i Agnieszka Bike Team - w Skrócie AA bike Team:P
Druga cześć zakupów była w IKEI, gdzie również nie kupiliśmy nic poza moją diodową lampką na biurko.
Zrezygnowani pojechaliśmy więc do Zielonki - Tak tam też nic nie było;P
Wysiedliśmy w Tłuszczu, gdzie pojawiło się to COŚ - Celem był Jadów i Lody!
Nie będe wam opisywał jak pyszne lody są w Jadowie, ci co byli wiedzą, Ci co nie byli niech lepiej pojadą.
Finalnie dotarliśmy na działkę, gdzie spędziliśmy jedna noc i nadrobiliśmy czas rozmawiając z rodzicami. Dawno nie byliśmy w Starowoli, więc odwiedziny przyniosły wiele ciekawych nowości:)
Wycieczka troszkę rowerem, troszkę PKP ogólnie taki MIX, ale wyszło sympatycznie.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew