Do Warszawy - to będzie dla was trudna lektura! || 61.96km
Wątpliwości mieć jednak nie należy, iż to tą niewiastę oko me widziało, jakowo spacer uprawiawszy marszem ulicą krocząc szła!
Azali widzenie było drugie, gdyż ponieważ do pierwszego spotkania okiem w oko, pedałem w korbę i oponą w asfalt, przystąpiliśmy tegoż samego poranka kilka zegarowych równo odmierzonych godzin wcześniej. Wtedy to nasze jestestwo, nasz byt i nasze rowery nieomal tak zachwycające jak my sami, minęły się żwawo mknąc w Mokotowskim Parku, zwanym czasami w przypływach przez niektórych stołecznych mieszkańców, Polem Mokotowskim.
Cóżesz to było za naoczne widzenie, roześmiane obywa „my” z rozwianymi bujnymi czuprynami, pieczołowicie chronionymi powłoką kasku, mknęliśmy pośród ludu bieżącego mnogo nieopodal. Nie dane było nam, lubo nie daliśmy sobie nawzajem okazyji, aby nawiązać rozmawianie gdyż każde z nas we swoją stronę się spieszyło.
Jako wspomniałem na początku los nagrodził mnie podwójnie, i opatrzenie werbalno naoczne nastąpiło jeszcze raz tego samego poranka w godzinach wielej niż porannych, i rzec można by iż popołudniowych nawet. Zdziwienie odczuwać należało, gdyż Che stąpała jako homo sapiens sapiens erektus summus, pieszo! Toteż totalnie skonfundowany, zdezorientowany i zdeharmonizowany, zamyśliwszy się nadmiernie, nieomal nie rozjęchałem pieszej innej istoty bieżącej po chodniku. Nie da się bowiem zbyt dlugo poruszać roweru w kierunku jazdy, bezkolizyjnie gdy się centrum dowodzenia - głowę, ma obrócona o 180 stopni za niską brunetką znikającą za plecami.
Żyje i mam się nieźle choć powrót pod wiatr to nie jest to co lubię;/
Pozdrowienia dla podwójnej Che!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew