Prawie się udało! | Księgowy

Prawie się udało! || 168.26km

Wtorek, 18 września 2012 · Komcie(6)
Wyjazd powstał w mojej głowie wczoraj. W sumie zainspirowany 300 tką Bitelsa i dystansami weekendowymi innych. Każdy po 200 sadzi i po 300 a ja w tym roku nawet 200 nie przekroczyłem! Hańba! No i myślę sobie, że i ja pojadę.

Miałem jednak coś do załatwienia u Agi mamy i mały transport więc pomyślałem, aby połączyć jedno z drugim. No ale tu się zaczęło rozjeżdżać. Najpierw okazało się że Agi mama w domu będzie później, bo rano miała jechać do Nasielska. No i mój plan aby jechać wcześnie rano upadł. Bo przesyłka, miała być większa i nie zostawiłbym jej pod drzwiami domu.
Rano okazało się, że w sumie z domu wyszedłem razem z Agą czyli o 9:25. W sumie z Legionowa ruszyłem 9:45 więc - no raczej późno jak na planowane 200.

Do pierwszego celu dojechałem o 11:20 i wyładowałem sakwę sprawunków. Chwila gadki i... się zasiedziałem. Jak to ja gadam dużo, i zamiast wpaść jak po ogień wyruszyłem z Zaborza dopiero 11:50. No ale nie wypadało w sumie tak tylko w biegu dać przesyłki w końcu to moja przyszła teściowa:D

No w końcu udało się wyruszyć i wyposażony w Audiobook a przebiłem się przez szutrowe drogi i miejscowość Morgi do Nasielska. W mieście lekkie zamieszanie bo i ruch większy a nawierzchnia nie jest idealna.

Do pułtuska jechało się sprawnie z bocznym wiatrem. Od około 1/3 trasy(Nasielsk-Pułtusk) za sobą słyszę "pyrkot". Jakiś rozklekotany traktor siłuje się niemiłosiernie. Jadę i jadę a on wciąż za mną. Raz bliżej a raz dalej i tylko denerwuje mnie tym swoim warkotem za plecami. Wreszcie zwalniam w nadziei, że mnie wyprzedzi, ale on dalej nic. Dopiero macham ręką facetowi i wtedy załapał. Nie wiem czemu snuł się za mną, droga była pusta!

Po zmianie prowadzenia poprawia się mu (traktorowi)27/28km/h a ja chowam się nieco za nim. Nie jest to łatwe, bo na powieszone brony z tyłu, a na wybojach nieźle nimi kołysze. Dodatkowo łańcuchy trzymające sprzęt ów rolniczy, nie napawają zaufaniem, więc trzymam się około 1,5m z tyłu gdyby miały zamiar urwać się na jakimś dole.

Pyrkawka - skręca na pole dopiero przed Pułtuskiem, a więc troszkę pojechaliśmy wspólnie. W mieście, nie jestem, przeskakuje jedynie bokiem i na rondzie odbijam na Wyszków. Drogą Pułtusk - Wyszków jechałem drugi raz w swoim rowerowym życiu. Ostatnio w 2007 roku bijąc rekord 300km. Trasa chyba zmieniła się nieco, ruch jakby większy i tiry częściej mijają. No i jestem eee 5 lat starszy?;D Jadę droga i nachodzą mnie refleksje, wtedy to na tej właśnie trasie pokonywałem swoje pierwsze 300 z hakiem. Nie pamiętam ile wyszło 313 czy coś? Na dowód że to było dawno:

Tak wyglądała wtedy moja maszyna - Accent Inferno

Byłem "PRO"

A może nie byłem?

Ech młodość, od tego czasu minęło jakieś 50 tysięcy kilometrów jak sadzę;)
Do Wyszkowa docieram lekko dojechany. W sumie mimo boczno/przedniego wiatru jadę nadal dość szybko - przynajmniej jak na mnie i na założenia taktyczne. Zjedzona bułka zaraz za mostem na Bugu w Pułtusku dostarczyła mi sporo energii.

jesień idzie
W Wyszkowie Chwila odpoczynku i dalej na trasę.

Dałem jednak ciała nie kupując nic do jedzenia i potem lawirując wiaduktami i technicznymi asfaltami aż do Radzymina cierpię z tego powodu.

Dystans, to nie tylko kilometry i średnia to także domki w rzepaku posadowione
Na tyle cierpię, że do samego Radzymina wjeżdżam na 2x4 przełożeniu i 14km/h. Dobrze, że te 14 na godzinę było tylko ostatnie 900m do stacji benzynowej.

W zielonym gaju, kryzysy mijają? - nie minęły... 34km od ostatniej kanapki zjedzonej za pułtuskiem do zdecydowanie za daleko

Sherry Coke Snickers Prince Polo tyle słodkiego wtrajmoliłem w Radzyminie. W sumie to był trzeci posiłek na trasie. Policzmy:
1 kanapka zjedzona na Zaborzu po 34km
2 kanapka zjedzona za Pułtuskiem po 38km od pierwszej kanapki czyli 72km.
3 słodycze zjedzone na 130km prawie 60km później


Agnieszka wyjeżdża po mnie w Wieliszewie i razem już jedziemy do Jabłonny. Jedzie mi się końcówkę całkiem sprawnie i nie schodzimy poniżej 24km/h. Boże czemu ja ciągle o tej średniej, skoro w większości wpisów nawet jej nie dodaje;) A co! teraz napiszę bo mimo sporego odcinka pod wiatr(Wyszków Radzymin Nieporęt) trasa była dość szybka.

Pan w dom Kot w dom Ja w dom! Cały zdrowy trochę obolały relaksuje się czyniąc ów wpis. Najlepsze, że czuje się bardziej obolały po prysznicu niż jadąc ostatnie km z Agą z piękną 25tką na liczniku... dziwne.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (6)

Gratulacje dystansu, ja teraz weekendowy rowerzysta bo sporo pracy, miałem się urwać jutro rano na weekendową wyprawkę do Bornego Sulinowa ale nie dało rady, a szkoda znów kilka gmin by wpadło :P

PrzemekR 21:29 czwartek, 20 września 2012

No proszę. Rodzinne strony. Pochodzę z Rybienka przez który przejeżdzałeś ;)

kes 13:12 środa, 19 września 2012

Biker1990 - czy ty mało czasu w wakacje miałeś?:D Nie szukaj wymówki:) Ale fakt nie mam prawa cie pouczać sam 200 nie zrobiłem;P

Bitels - Bródka to był styl to był lans!

Ksiegowy 19:16 wtorek, 18 września 2012

Aha, no i zapomniałem dodać. Bródka zabójcza :)

Bitels 19:07 wtorek, 18 września 2012

No i pięknie Adaś. Ładnie tam w okolicach macie. No i miło mi, że mogłem być inspiracją dla Ciebie. Inspiracja? Hmm, fajne imię dla dziecka. Jak Tradycja :) Pamiętasz ten kultowy film?

Bitels 19:06 wtorek, 18 września 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa umies

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]