Niczym strzała...niczym grom! || 88.72km
Piątek, 26 października 2012
· Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Nie ma to jak wycieczka, kiedy słońce leje się na ciebie strumieniami.
Zalewa doznaniami i bodźcami,kręcąc pedałami poruszamy
sie po mieście ponad chodnikami taktowani listowia szelestem...
Odbyłem wycieczkę dziś do Warszawy w celu odebrania kolejnej sprawdzo-pokreślonej pracy przez promotora. Tak mnie gwizdło w zad żem pruł ul Modlińską, niczym jakiś popędliwy wariat na rowerze.
No rozpierała mnie energia - być może wiedząc, że muszę znów poprawiać coś w pracy, wolałem, spożytkować nadmiar energii na jazdę z hiper-wiatrem. Max na tym odcinku 52,95km/h i to nie za tiremm tylko ot tak SRU!
No jakby to powiedział mój idol z you-tuba "miota nim jak szatan".
Pracę odebrałem zwoje baty dostałem, znów cos dopisać, coś skreślić, to dobre a to w sumie nie wiadomo po co?
Wracałem do domu dookoła, jako to mam w zwyczaju gdy mnie promotorek nakręci.
Przez Mokotowskie Pole pojechałem sobie ul. Boboli, gdzie na ścieśće przy prawo-skręcie o milimetry minąłem się z samochodem który zahamował z piskiem. Miałem przejazd rowerowy a na pasach byli piesi. Biedni ludzie o takie same milimetry minąłem ich rowerem uciekając w panice przed znawcą manewrów.
Zrezygnowałem więc i przeskoczyłem sobie do równoległej Alei Niepodległości. Snułem się leniwie po chodnikach rozglądając i obserwując ludzi i jesień dookoła.
Kolejno obrałem na cel Aleje Lonitków, którą zakręciłem pętlę i dalej Aleją WIlanowską udałem się na Sikorskiego. Jadąc obserwując medytując i klnąc na właściwośći chodników i ciągów pieszo-rowwerowych skręcam w Lewo w ulicę Sobieskiego. Oj dłuugo jadę ścieżką i nawet mam wrażenie , że całkiem przyjemnie, ale jade akurat tym czerwonym a nie asfaltowym odcinkiem DDR.
Ostatni odcinek poznawania tych rejonów to ulica Chełmska która wiedzie mnie do Czerniakowskiej.
Dalej to już nudy bo znane tereny aż do samego domu.
Do tego cały ten odcinek jadę szybciej i pod wiatr co powoduje, że siły opadają o wiele szybciej niż bym tego oczekiwał. Ogólnie jazda teraz jak im tunel zalało wzdłóz Wisły jest fajna tylko do momentu objazdu zalanego metra, dalej to już kuriozum. Przejścia dla pieszych a na ulicę nie wjedziesz bo albo cie strąbią, albo się tobą zainteresuje straż miejska.
Ogólnie jesień piękna:
Tarchomiński industrialny obraz...
Moje ulubione zakończenie lini tramwajowej na Tarchominie. Co zabawne oni przez most już trakcje elektryczną kładą więc odcinek ruszy. Się zapomni motorniczy to przypierniczy w piach.
A tu jeszcze dla nie znających tej części stolicy, najwęższy przejazd rowerowy:
Wiecie co? Fajnie było dziś! HA!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Zalewa doznaniami i bodźcami,kręcąc pedałami poruszamy
sie po mieście ponad chodnikami taktowani listowia szelestem...
Odbyłem wycieczkę dziś do Warszawy w celu odebrania kolejnej sprawdzo-pokreślonej pracy przez promotora. Tak mnie gwizdło w zad żem pruł ul Modlińską, niczym jakiś popędliwy wariat na rowerze.
No rozpierała mnie energia - być może wiedząc, że muszę znów poprawiać coś w pracy, wolałem, spożytkować nadmiar energii na jazdę z hiper-wiatrem. Max na tym odcinku 52,95km/h i to nie za tiremm tylko ot tak SRU!
No jakby to powiedział mój idol z you-tuba "miota nim jak szatan".
Pracę odebrałem zwoje baty dostałem, znów cos dopisać, coś skreślić, to dobre a to w sumie nie wiadomo po co?
Wracałem do domu dookoła, jako to mam w zwyczaju gdy mnie promotorek nakręci.
Przez Mokotowskie Pole pojechałem sobie ul. Boboli, gdzie na ścieśće przy prawo-skręcie o milimetry minąłem się z samochodem który zahamował z piskiem. Miałem przejazd rowerowy a na pasach byli piesi. Biedni ludzie o takie same milimetry minąłem ich rowerem uciekając w panice przed znawcą manewrów.
Zrezygnowałem więc i przeskoczyłem sobie do równoległej Alei Niepodległości. Snułem się leniwie po chodnikach rozglądając i obserwując ludzi i jesień dookoła.
Kolejno obrałem na cel Aleje Lonitków, którą zakręciłem pętlę i dalej Aleją WIlanowską udałem się na Sikorskiego. Jadąc obserwując medytując i klnąc na właściwośći chodników i ciągów pieszo-rowwerowych skręcam w Lewo w ulicę Sobieskiego. Oj dłuugo jadę ścieżką i nawet mam wrażenie , że całkiem przyjemnie, ale jade akurat tym czerwonym a nie asfaltowym odcinkiem DDR.
Ostatni odcinek poznawania tych rejonów to ulica Chełmska która wiedzie mnie do Czerniakowskiej.
Dalej to już nudy bo znane tereny aż do samego domu.
Do tego cały ten odcinek jadę szybciej i pod wiatr co powoduje, że siły opadają o wiele szybciej niż bym tego oczekiwał. Ogólnie jazda teraz jak im tunel zalało wzdłóz Wisły jest fajna tylko do momentu objazdu zalanego metra, dalej to już kuriozum. Przejścia dla pieszych a na ulicę nie wjedziesz bo albo cie strąbią, albo się tobą zainteresuje straż miejska.
Ogólnie jesień piękna:
Tarchomiński industrialny obraz...
Moje ulubione zakończenie lini tramwajowej na Tarchominie. Co zabawne oni przez most już trakcje elektryczną kładą więc odcinek ruszy. Się zapomni motorniczy to przypierniczy w piach.
A tu jeszcze dla nie znających tej części stolicy, najwęższy przejazd rowerowy:
Wiecie co? Fajnie było dziś! HA!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew