Na dworze jest chłodniej niż w domu... wiecie? | Księgowy

Na dworze jest chłodniej niż w domu... wiecie? || 46.37km

Czwartek, 15 listopada 2012 · Komcie(3)
Kategoria Na uczelnie
Badania dowodzą, że:
88% użytkowników ma czarną kierownicę
13% zaś szarą

Sonda przeprowadzona na reprezentatywnej grupie zajebistych meżczyzn i kobiet. czy ty też zagłosowałeś na moim blogu!?


Wpis właściwy:
Pojechałem na uczelnie, na rowerze. Jak wiecie kochani za oknem nie jest już ani wiosna ani zima, czyli jest byle-jak. Określenie to ponad bezmiar oddaje to jak jechało mi się dziś na uczelnie. Najpierw po wkroczeniu w strefę miejską Warszawy rozładowała mi się mp3 z zimna, (oszukiwała mnie, że ma 2 kreski). Po pokonaniu szerokiej, jak nie wiem co, Wisły, podjąłem decyzję iż pojadę metrem. A co 12 km do metra też nie byle jaki dystans! No więc Hop na Młociny i ziu metrem - No zgroza bez zniżek płacę 3.80 za 40 minut takiej przyjemności!

Przez Pole - Mokotowskie, jadę pod wiatr. No jak mnie wywiało tam, to sobie nie wyobrażacie. Zimno mi było, mimo założonej tej kurtki i stwierdzam, że poniżej 4 stopni jest w niej już z deczka chłodnawo.

Na uczleni drukuje po raz hmmm 6ty(?) pracę mgr (sam tekst bez załączników) i nie zastawszy promiennnego promotora, proszę ja was po prostu przesuwam pod drzwiamy swoje wydruko-pociny.
Otrzepawszy ręce z kurzu jaki panuje w bliskiej okolicy podłogi na korytarzu, ubieram dodatkową warstwę (dzięki ci stwórco za wynalezienie dresu) dres! Bluzę dresową znaczy się.
Wrzuciłem ją do sakwy żeby mi się butelka z piciem nie majtała podczas jazdy, a okazało się, że musiałem "tłumik ubraniowy" wyjąć i przyodziać na się.

Jechało się zacnie choć nie były to termicznie hawaje z tancerkami w bambusowych spódniczkach! Mając jednak niejako zapewniony byt termiczny, udałem się na podbój naszej kuochanej stolicy. Zachciało mi się "Jana Pawła" i "ONZ" to miałem.

Dawno już nie jechałem ścisłym centrum po ulicy i wiecie co? Wcale nie tęsknie do tych samobójczych nawyków. Kierowcy zwyczajnie dobrze się czują na ulicy bez mojej obecności. Nawet nie chcę wymieniać, czego dopuszczają się posiadacze spalino-smrodów, bo kto jeździ ten sam wie.

Efektem mojego bezcelowego kręcenia się po centrum było stracenie nagromadzonego ciepła i oziębienie stosunków Ja-> Rower. Jak przekraczałem Gdański ścieżką czułem, że mi tak "nie-ciepło" jakbym powoluteńku zanurzał się w zimnej wodzie.
Szybsza jazda pomagała a i owszem, ale zdawałem sobie ile pary generuje pod spodem moje kolarskie ciało. Mając więc na uwadze nieoddychalność soft shella zdawałem sobie sprawę, że na plecach będę miał piękne wykwity wilgoci.

Jednak ktoś mądry powiedział kiedyś w temacie odychalności ciuchów zimą czy funkcji membran na deszczu.

"Zaprawdę mówię wam, lepiej być mokrym na ciepło niż na zimno"

No i byłem mokry, na ciepło. Choć samej wilgoci nie odczuwałem, czułem zaś jakparuja mi okularki gdy staje na światłach. Do domu docieram przemarznięty zmęcozny i troszkę mokry. Przyklejam sie do grzejnika i odkręcam go na tyle na ile trzeba aby dał mi z siebie ciepło!


Zapijając się herbatą popełniam ten oto wpisik!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (3)

Nie mam pojęcia jak weszła tam jego głowa miedzy te kolanka;)

Ksiegowy 12:17 piątek, 16 listopada 2012

Luzik Quartezik ;) Wiosna z każdym dniem coraz bliżej, a kotecek miał, miał dobrego pomysła na tym zdjęciu ;)

Bitels 14:42 czwartek, 15 listopada 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mocho

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]