Jesienią na chłody najlepsza jest setka! | Księgowy

Jesienią na chłody najlepsza jest setka! || 100.24km

Sobota, 17 listopada 2012 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
No i pognało nas. Po trudnej pobudce przed 8 zjedliśmy śniadanie i załadowani sakwami pognaliśmy ku północnemu Mazowszu. Droga na północ była znana aż za dobrze i mglista. Na Dębe mimo, problemów z termoregulacją, udało się wjechać 15km/h co uważam za swój i Agnieszki cichutki jesienny sukces. Wszak to jeden z niebagatelnych lokalnych podjazdów;)

Od Dębego mgły szaleją i robi się naprawdę mało widocznie, przewiewa te "przyziemne chmury" z pól na pola i czasem wpadamy w odcinki, że 200m widoczności to max.

Na miejsce docieramy po 37 km. To w sumie tyle jeśli chodzi o jazdę za "dnia". Szwagrowie zajęci byli rozbieraniem świniaka i robieniem kaszanki to ja postanowiłem zrobić kotlety. Utłukłem jakieś 10 schabowych po czym usmarzyłem i wykarmiłem towarzystwo - sam nieskromnie zjadłem ze 2 + kawałek szarlotki!

Kolejny etap to wypad do Nasielska do Notariusza.
"A wy tak jedziecie? DO Notariusza?"
"No przecież brudni nie jesteśmy"
Notariusz oczywiście była lekko zaskoczona, naszym wyglądam, a może raczej szaleństwem jakie opanowało nas. Nie bardzo mogła chyba zarejestrować, że ktoś przyjechał rowerem do niej. Dobrze, że dla zmniejszenia kontrastu poza mna i AGnieszką w ciuchach rowerowych było 6 innych osób "normalnych".

Tam z sprawami się nieco zeszło i od umówionej 14 godziny, kiedy posiedzenie się rozpoczęło, wyszliśmy dopiero o 16:30. Nie brałem udziału w obradach notarialnych toteż poczytałem sobie znalezione Agory leżące na stoliczku i upajałem się ciepłem notarialnego grzejniczka.

Powrót wypadł znów rowerkiem do Mamy Agi, tym razem już po ciemku i we mgle. Motywacja do jazdy była nieco mniejsza, bo wieczór i sami wiecie "mgliste ble" za oknami. Zdarzył się również niemały odcinek przez pola a 80% tego, czyli około 12km odcinka to była ciemność - nazwijmy ja nieprzenikniona. Oczywiście oświetlenie było a jakże!

Druga porcja kotlecików jakieś ciepłe poidło w postaci herbaty z cytryna i możemy ruszać do domu.
"Boże, no nie wariujcie, jedźcie pociągiem - biadoli mama Agnieszki - pogłupieliście, w taką ciemna noc to strach!"
No pokusa była, aby wsiąść do KM, ale przemogliśmy ją i mało tego pojechaliśmy dookoła bo z Studzianek przez Cegielnie Psucką Pomiechówek i dopiero Nowy Dwór. Uzbroiliśmy się jednak tym razem dodatkowo w żółte kamizelki.

Jazda była trudniejsza o tyle, że mieliśmy wiatr przeszkadzający w twarz a od Nowego Dworu zaczął się poważniejszy kryzys. Plecy trochę już wysiadały obojgu nam i jechało się jak po grudzie. Mgły schodziły coraz bardziej a odcinek z Nowego Dworu do Jabłonny jest monotonny, a gdy jedzie się go po ciemku mają tylko do "ogladania" owal z lampki oświetlony przed kołem. To człowieka dopada taka maksymalna monotonność, że najchętniej by zsiadł z roweru i teleportował się do domu pod prysznic, bez pedałowania.

Do tego temperatura 0,7 sprawiała, że wieczór nie byl z rodzaju tych przyjemnych i milusich:)

Nie zmienia to faktu, że daliśmy radę! I coraz mniej kilometrów zostało do zakładanego pobicia przez nas z Agnieszką zeszłorocznych dystansów!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (1)

Pięknie Adaś. Ja niestety dziś siedziałem w domu, bo komp złapał jakiegoś wirusa który blokował mi całkowicie dostęp do jakichkolwiek opcji. Pół dnia mi zleciało, ale w końcu naprawiłem to dziadostwo. Ehh, tą szarlotką narobiłeś mi smaka i chyba jutro upiekę jakieś ciastka :)

Bitels 22:12 sobota, 17 listopada 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa czaso

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]