Podsumowanie roku 2012 || 0.00km
Czytam sobie bikestatsa, i widzę, że wielu z was zaczyna robić już końcowo roczne podsumowania. Kurcze w sumie faktycznie zostało tylko kilka dni i wiele cudownych przełomów nie osiągnę w tym okresie. Postanowiłem, że może i ja coś niecoś podsumuje.
Słowo od autora.
Na początku chciałbym podziękować wszystkim, którzy sprawili, że ten rowerowy rok był jeszcze bardziej wyjątkowy od pozostałych. Agnieszce swojej najmilszej nie musze dziękować, dziekuje jej każdego jednego dnia kiedy jesteśmy ze sobą na siodełku! Największe podziękowania więc chyba należą się grupie rowerzystów i podróżników z forum podróżerowerowe.info.
Udało mi się was poznać, i spotkania z wami sprawiły, że krótkie dwudniowe wypady w drugi koniec Polski – nabrały głębszego sensu! Zarówno wyprawki jak i zlot były świetne! Dziękuje wam, że jesteście i nadajecie cel wielu naszym wyjazdom.
Dalsze słowo - też od autora
Rok 2012 był wyjątkowy nie tylko z powodu tego, że to był ostatni rok przed końcem świata, ale także z tej razji, że właśnie w tym roku zostałem magistrem i uwolniłem się od UW. Koniec studiów to był na pewno ważny przełomowy punkt. Wiele się działo w ciągu tych 365dni, zdążyłem znaleźć pracę a w zasadzie kilka prac. Pracowałem jako pomoc na Mazowi, jako geolog inżynierski i jako Bankier transakcyjny. Ta ostatnia praca dodała do mojego licznika 2038 km. Było to prawie 51 wyjazdów po prawie 35km każdy.
Wszystkie te pracownicze zawirowania sprawiły, że wyprawa w tym roku była sporo uboższa niż poprzednie. Jednak udało się wyrwać w Bieszczady z czego naprawdę bardzo się cieszę. Mimo to wykręciliśmy kawał niezłego dystansu, pokonując trasę z Krakowa przez Bieszczady aż do Chełma w 7 dni pokonując 815km ze średnią 116km dziennie.
Co do dłuższych wyjazdów. Ten rok ubogi był w 300tki. Ubogi to znaczy, że ani razu 300 nie przekroczyłem. Było jednak dość sporo długich wypadów. Dwa powyżej 165km i jeden 185km do Jabłonki z Sakwami. W końcówce roku wymęczyłem też 200 do Olsztyna, w przeraźliwej mgle o poranku. Suma summarum – wyszło nieźle, ale apetyt na 400 nadal jest;/ To jakaś na razie nieosiągalna dla mnie granica. Ciągle powtarzam sobie, że przekroczę tę barierę i ciągle coś staje na przeszkodzie. Może w 2013 się uda? Hm? Zobaczymy.
W roku 2012 przybył w stajni nowy rower. Nowy, ale stary – Franca zbudowana została na podzespołach Accenta a sam czerwony smok po kilku miesiącach w piwnicy odrodził się w Accenta Śnieżnika. Nic w przyrodzie nie ginie – jak to mówią.
Tabele i słupki:
W górę się pną słupeczki!
Miesięcznie
Te czerwone słupeczki to Agnieszka
no to tyle z mojej księgowości:)
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew