Uczmy się kochać ludzi... | Księgowy

Uczmy się kochać ludzi... || 37.58km

Niedziela, 6 stycznia 2013 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Znasz kogoś, widujesz codziennie a tu nagle dzwoni telefon. Wiadomość powala, i już wiesz, że nie napijesz się z nim więcej piwa, nie pośmiejesz się nie spotkasz , że... znikł. Czy tak łatwiej nazwać śmierć? Zniknięcie? Czy to jak to nazywamy zmienia to czym dla nas jest odejście kogoś?

Znikł więc ktoś kogo znałem. Nie był mi w sumie bardzo bliski, ale zdołałem zapamiętać w gąszczu ludzi tą postać i nadal go widzę. Kolejna osoba nie dożyła nawet 60l. Ojciec, mąż, znajomy... kim dla nas są ludzie?
Powoli chyba przestaje się obawiać o swoją emeryturę - zwyczajnie jej nie dożyje. Umrę wcześniej, statystycznie pewnie po 50 tce na jakiś zawał, zator, albo wylew. Szkoda, ale co poradzić tak widać pisane nowemu pokoleniu.


Rowerem na pogrzeb, a potem dłuższą drogą do domu... ciężki wieczór ciężki tydzień, ciężko się przyzwyczaić...


On my own... po prostu




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (2)

Dziękuje Ci za ten wpis, to bardzo miłe i mądre co napisałaś. Ostatnio tyle osób wokół mnie umarło, że po prostu swoim postem chciałem zaprotestować, że ja nie przyzwyczajam się do śmierci, nie chce przejść z nią do porządku dziennego - nie mogę!

Pozdrawiam

Ksiegowy 07:41 poniedziałek, 7 stycznia 2013

Śmierć to naturalna kolej rzeczy. Tak wiem, że to ciężkie. Zawsze jak odchodzi ktoś, kogo się znało- nawet z widzenia to budzą się w nas uczucia: smutek, żal (miał dopiero x lat...).

"Umierać warto tylko za to, dlaczego warto żyć"

Ciężko to zaplanować w dobie dzisiejszych chorób cywilizacyjnych. Kto w ogóle planuje własną śmierć?

Ale czasem myślałam nad tym co by było, gdyby mnie nagle nie było. Pal licho moje plany, ale jak miałaby z tym żyć moja mama? Nie ma nic gorszego niż śmierć własnego dziecka.

Ciężki temat. Ponury. Adekwatny do pogody za oknem.

Żyj tak, jakby każdy dzień miał być ostatnim w Twoim życiu. Z przymrużeniem oka- powinniśmy sobie wziąć to do serca. Ale nie po to, żeby myśleć o kruchości ludzkiego życia. Tylko po to, żeby doceniać w codziennym życiu rzeczy, które są bardzo ważne, a my nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Częściej mówić sobie "kocham" bliskim.
Przytulić się.

To nic nie kosztuje, ale dla kogoś może wiele znaczyć. Gdy poczuje wsparcie, uznanie w oczach innych. Gdy poczuje, że to co robi ma sens.


Mama mojej koleżanki w wieku <50 miała ostatnio wylew. Nie przewidzisz tego, ale nie możesz żyć zastanawiając się nad własną śmiercią. Sama przyjdzie.

A póki co trzeba żyć, planować i cieszyć się tym, co się ma. Jutro będzie słońce... ;)

maratonka 22:14 niedziela, 6 stycznia 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa utree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]