Niech pan jedzie inną windą - nie pojadę! Tą bedę jechał! || 30.01km
Poniedziałek, 7 stycznia 2013
· Komcie(1)
Kategoria Po Agnieszkę do pracy
Dzień z cyklu - nie mogę wstać.
No w końcu udało się i tą czynność wykonać. Później dzień już potoczył się na wariata.
Śniadanie i trochę relaksu przed kompem i wio! Na początek na miasto do Agi, zobaczyć jak się jej pracuje w nowym lokalu, po drodze orientuje się, że nie zabrałem portfela - cholera miałem jechać to Urzędu Pracy a bez dowodu osobistego nic nie załatwię. U Agnieszki dostaje jeszcze zlecenie aby jechać przywieźć coś ze starego lokalu. Jako, że UP jest dalej hen hen, robię kurs na szybko do domu po portfel i dopiero z dokumentami jadę wpierw do Starostwa a wracając mam w planie załatwić transport owego "czegoś" dla Agi.
Wieżowiec
Przypinam więc rower koło wieżowca i udaje się w jego czeluść w poszukiwaniu bezrobocia! Tablica informacyjna ma chyba 3,5 metra i całą mase instytucji wypisanych. Przelatuje pozycje jedna po drugiej i wreszcie pod III piętrem znajduje to co mnie interesuje. Kątem oka widzę windę, że się zamyka więc doskakuje do niej.
- Jeszcze ja - rzucam jakieś 0,5 metra od zamykających się drzwi i zasłaniam ręką czujnik w windzie.
- Niech pan jedzie inną winda, my mamy coś do obgadania. - wypala facet zadowolony z swojego jakże rzutkiego polecenia. Stoi w sztruksowej marynarce z lekkim zarostem i szczerzy się do paniusi obok w bucikach spódniczce i okularkach.
- Średnio mnie to interesuje co ma pan do obgadania - mówię z szerokim uśmiechem i wsiadam do windy.
Przez dwa piętra słucham o jego szwagrze "no wiesz ten co go znasz taki łysy" i że u niego to po staremu i że pili ostatnio...
Fakt ważne rzeczy do obgadania miał.
Na piętrze PUP ludzi jak mrowia... Średnia wieku 19 - 22 lata. Każdy z jakimiś teczkami. Jedni siedzą inni stoją a jeszcze inni mają ADHD.
- ty kurwa, ja stąd idę - mówi dziewczyna i kiwa się nerwowo - nie będę tu jak ta pizda stała jeszcze 3h.
- ty weź nie odpierdalaj żeśmy przyszli razem to siedź - odpowiada jej mężczyzna słusznego wzrostu w dresie Adidasa.
Na szklanych drzwiach wisi kartka, że po formularze można bez kolejki, to pukam do oszklonych drzwi i wchodzę. Za mną wybucha powstanie styczniowe - "bez kolejki się wepchał huj jeden", ale wrzawa milknie kiedy tylko zamykam drzwi - cholera są dość szczelne. Dobrze przynajmniej panie w środku mają spokój.
- dzień dobry. Można wniosek? - pytam grzecznie rozglądając się za gotowymi drukami, bo być może gdzieś są wystawione.
- Z za biurka wyłania się dłoń z żółtym drukiem, wiodę wzrokiem i docieram do miejsca gdzie ramie łączy się z tułowiem a potem tulów z głową. Mina właścicielki przegubu ramiennego mówi wszystko. Co bym jednak nie miał wątpliwości informuje mnie też fonetycznie o przysługujących mi prawach.
- Ja od razu mówię, nie zarejestrujemy dziś pana. Pan zobaczy jaka kolejka, my za pół godziny zamykamy rejestrację więc nie wiem...
- A druk przecież mogę wypełnić w domu?
- Jutro też będzie pełno ludzi.
Ostatnia informacja jest dla mnie o tyle niezrozumiała, że nie wiem do czego ma się odnosić. Czyli, że co mam się nie rejestrować? Czy, że mam nie wypełniać druku w domu?
Wychodząc z pokoju trafiam na ostrzał artyleryjski spojrzeń oczekujących ludzi.
- Ja tylko po druk - mówię w sumie sam do siebie i mijam kolebeczkę.
Tego dnia jeszcze czekał mnie kurs z koszem na śmieci na kierownicy i walka z emerytami na poczcie. W sumie ostatnia batalia rozgrywała się na podobnej płaszczyźnie.
"gdzie się pan pcha kolejka jest" - "ja tylko po druk nadania"
Wesołe życie jest staruszka!
Jego humor nie opuszcza
Jemu zawsze czasu braknie
On wciąż pragnie on wciąż łaknie
Stoi czuwa w kolejeczce
Dzień po dniu jak na wycieczce
Czołem ludziska - co by i was siła witalna nie opuszczała!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
No w końcu udało się i tą czynność wykonać. Później dzień już potoczył się na wariata.
Śniadanie i trochę relaksu przed kompem i wio! Na początek na miasto do Agi, zobaczyć jak się jej pracuje w nowym lokalu, po drodze orientuje się, że nie zabrałem portfela - cholera miałem jechać to Urzędu Pracy a bez dowodu osobistego nic nie załatwię. U Agnieszki dostaje jeszcze zlecenie aby jechać przywieźć coś ze starego lokalu. Jako, że UP jest dalej hen hen, robię kurs na szybko do domu po portfel i dopiero z dokumentami jadę wpierw do Starostwa a wracając mam w planie załatwić transport owego "czegoś" dla Agi.
Wieżowiec
Przypinam więc rower koło wieżowca i udaje się w jego czeluść w poszukiwaniu bezrobocia! Tablica informacyjna ma chyba 3,5 metra i całą mase instytucji wypisanych. Przelatuje pozycje jedna po drugiej i wreszcie pod III piętrem znajduje to co mnie interesuje. Kątem oka widzę windę, że się zamyka więc doskakuje do niej.
- Jeszcze ja - rzucam jakieś 0,5 metra od zamykających się drzwi i zasłaniam ręką czujnik w windzie.
- Niech pan jedzie inną winda, my mamy coś do obgadania. - wypala facet zadowolony z swojego jakże rzutkiego polecenia. Stoi w sztruksowej marynarce z lekkim zarostem i szczerzy się do paniusi obok w bucikach spódniczce i okularkach.
- Średnio mnie to interesuje co ma pan do obgadania - mówię z szerokim uśmiechem i wsiadam do windy.
Przez dwa piętra słucham o jego szwagrze "no wiesz ten co go znasz taki łysy" i że u niego to po staremu i że pili ostatnio...
Fakt ważne rzeczy do obgadania miał.
Na piętrze PUP ludzi jak mrowia... Średnia wieku 19 - 22 lata. Każdy z jakimiś teczkami. Jedni siedzą inni stoją a jeszcze inni mają ADHD.
- ty kurwa, ja stąd idę - mówi dziewczyna i kiwa się nerwowo - nie będę tu jak ta pizda stała jeszcze 3h.
- ty weź nie odpierdalaj żeśmy przyszli razem to siedź - odpowiada jej mężczyzna słusznego wzrostu w dresie Adidasa.
Na szklanych drzwiach wisi kartka, że po formularze można bez kolejki, to pukam do oszklonych drzwi i wchodzę. Za mną wybucha powstanie styczniowe - "bez kolejki się wepchał huj jeden", ale wrzawa milknie kiedy tylko zamykam drzwi - cholera są dość szczelne. Dobrze przynajmniej panie w środku mają spokój.
- dzień dobry. Można wniosek? - pytam grzecznie rozglądając się za gotowymi drukami, bo być może gdzieś są wystawione.
- Z za biurka wyłania się dłoń z żółtym drukiem, wiodę wzrokiem i docieram do miejsca gdzie ramie łączy się z tułowiem a potem tulów z głową. Mina właścicielki przegubu ramiennego mówi wszystko. Co bym jednak nie miał wątpliwości informuje mnie też fonetycznie o przysługujących mi prawach.
- Ja od razu mówię, nie zarejestrujemy dziś pana. Pan zobaczy jaka kolejka, my za pół godziny zamykamy rejestrację więc nie wiem...
- A druk przecież mogę wypełnić w domu?
- Jutro też będzie pełno ludzi.
Ostatnia informacja jest dla mnie o tyle niezrozumiała, że nie wiem do czego ma się odnosić. Czyli, że co mam się nie rejestrować? Czy, że mam nie wypełniać druku w domu?
Wychodząc z pokoju trafiam na ostrzał artyleryjski spojrzeń oczekujących ludzi.
- Ja tylko po druk - mówię w sumie sam do siebie i mijam kolebeczkę.
Tego dnia jeszcze czekał mnie kurs z koszem na śmieci na kierownicy i walka z emerytami na poczcie. W sumie ostatnia batalia rozgrywała się na podobnej płaszczyźnie.
"gdzie się pan pcha kolejka jest" - "ja tylko po druk nadania"
Wesołe życie jest staruszka!
Jego humor nie opuszcza
Jemu zawsze czasu braknie
On wciąż pragnie on wciąż łaknie
Stoi czuwa w kolejeczce
Dzień po dniu jak na wycieczce
Czołem ludziska - co by i was siła witalna nie opuszczała!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew