Dzień śniegu i prawie stłuczka. | Księgowy

Dzień śniegu i prawie stłuczka. || 26.52km

Poniedziałek, 21 stycznia 2013 · Komcie(0)
Wczorajsze spraw załatwianie w śnieżycy - to było "coś", zdecydowanie ciężkie warunki. Na termometrze poniżej -10 silny wiatr w twarz a do tego padający śnieg.

Jestem lekko wyłączony z obiegu rowerowego z powodu rewitalizacji mojej zimowej kurtki puchowej. Została uprana i teraz doprowadzam jej puch do ładu. Trwa to ładnych kilka dni, jednak był już czas najwyższy ją uprać.
Jazda w takich warunkach wiązała się dodatkowo więc z nieodpowiednim strojem.
Nie wiem jak mogłem jeździć, kiedy nie miałem puchowej kurtki na zimę. Na sama myśl mnie wzdryga.

Moi mili byłem także w Urzędzie Pracy. Jeśli ktoś myślał, że tam jest to pośrednictwo zawodowe to się grubo mylił. No ja w każdym razie tak myślałem.
Pierwsza wizyta - odprawiono mnie z kwitkiem "bo za długa kolejka pan przyjdzie jutro, albo wcale"
Druga wizyta - z wypełnionym drukiem poszedłem, jednak brakowało jednego pola wpisanego i już mnie chciano wyprosić na koniec (pół godzinnnej) kolejki abym uzupełnił kartę. Podpis i zapraszamy za tydzień do jakiegoś okienka, po decyzję.
Trzecia wizyta - w okienku pusto w końcu ktoś przychodzi siada pytam czy to tu, daje dokument. Wpisuje pan coś na mojej żółtej karcie, każe mi sie podpisać i... następna wizyta za tydzień. Pytam się kiedy dostane okazje aby porozmawiać o ofertach pracy dla mnie itd... - odpowiedź prosta " ma tam pan gablotę, może pan coś sobie wybrać, więcej informacji dostanie pan w pokoju nr XXX za tydzień podczas wizyty.

I tak oto chodzi bezrobotny co tydzień i praca sama się szuka...

Dobrze jednak, że mam ubezpieczenie, bo wczoraj miałem "prawie stłuczkę". Pokręcona sytuacja. Jechałem sobie drogą, facet cofa takim pół osobowym dostawczakiem bez szyb z tyłu a z blaszanymi drzwiami. Widzę go z daleka. Zwalniam nieco a on też jakby się zatrzymał. Toczy się jednak jakoś tak ja wiem 0.5km/h no to zjeżdżam mu do lewej aby ominąć. Niestety kiedy byłem blisko - on dodaje gazu i "wcofuje" we mnie. Prędkość była mała bo widziałem, że coś tam kombinuje. Tył auta zbliża się do mnie a ja wyciągam reke i wale mu otwartą dłonią w tył budy. Auto staje dęba a facet przestraszony wyskakuje z wozu:
"przepraszam, nic się panu nie stało, nie widziałem pana"
W sumie nawet zły nie byłem, choć koło tylne to bym wymienił. Jakby tak się podłożyć? Chyba jestem za uczciwy.
"Nie w porządku"
"Ale na pewno wszystko ok?"
"Tak tak - tylko niech pan następnym razem uważa i patrzy w lusterka..."

A mogłem mieć nowe koło... Uczciwi ludzie to mają przejebane.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wskie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]