Na rowerze 25 - Niemiecka filozofia || 16.48km
Mam nadzieje , to nie znaczy, że tak będzie, jednak warto się pocieszać.
Dzień na górce - pracowity. Ludzie przypominają sobie o niej właśnie weekendem, kiedy po śniadaniu wyruszają na podbój stoku. Kłębi się i tłoczy cała zimowa brać z nartami/deskami/kijkami/kaskami/mamusiami/tatusiami/kochankami/z wnukami i czym tam jeszcze popadnie.
Swoją drogą przez te kilka tygodni pracy na stoku zauważyłem ciekawe zjawisko "szczęśliwickiego" przedszkola. Nawet w naszej szkółce bywało tak, że babcia/mama/tata wpadali jak po ogień sadzali dziecko i mówili, że przyjdą po nie za godzinę i sami pędzili do blue city.
Nie wiedziałem, że w kosztorys rodziny, wliczamy teraz cenę poczynionych zakupów i wynajęcia narciarskiej niańki do dziecka? No, ale działa? No pewnie! Rodzice hasają po Blue City a dziecko poczynia niemrawe kroki ku zdobyciu umiejętności jazdy w dół na deszcze, czy nartach.
Dziś był u nas Niemiec. Nazwisko miał cokolwiek dziwne, coś na Vorzh... nie pamiętam. Wysoki troszkę po polsku (kaleczył zabawnie) do dzieci po niemiecku, a dzieci miedzy sobą po niemco-polsku gadały. No cyrk na kółkach, a w zasadzie na nartach.
"Czy pan mnie może zająć, moja czas już idzie. Potrzebny drugi but na inny rozmiar"
"wy tu nie macie maszyny do elektronicznej?"
???
"No że pik pik i pieniądz."
- nie nie ma bankomatu
"nie, to nie taka maszyna, taka że bierze niewidzialne pieniądze"
po tym jak zgubiło mi się jedno dziecko.
"Ja zaraz chyba urwe głowę..."
po tym jak odnalazło się dziecko (1h później na ślizgawce na jeziorze w parku obok"
"Wie pan, ja miałem zalane serce, teraz mi spadło to"
Generalnie wesoły facet, trochę upierdliwy, bo mimo 20 osób mam się zajmować tylko nim, bo jego czas nadszedł. Dzieci mu się pogubiły i po tym jak wreszcie znalazł bankomat szukał dzieci.
Weekend zakończony kasa zarobiona - można odpoczywać do kolejnego weekendu.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew