Na rowerze 108 - Załatwianie spraw i patrol policji. || 88.42km
Środa, 24 kwietnia 2013
· Komcie(0)
Od kilku dni staram się o praktyki w Państwowym Instytucie geologicznym. Pojechałem więc dziś, troszkę popchnąć tą sprawę w kadrach i tak oto wyszło te 88km.
Najpierw skierowałem się do Laboratorium na Jagielońskiej. To tam - mam nadzieje - odbędę praktyki nibawem. Wszystko fajnie, ale dojazd jest tam trudny.
Najpierw jadąc ul Modlińska muszę uważać koło ratusza Białołęka. Tam jest pas do skrętu w prawo (dawniej korzystałem z niego jadąc do banku), teraz jadąc prosto powinienem korzystać z pasa "3ciego od lewej". Praktyka jest taka, że z tego "skrajnego prawego" do skretu w Prawo i tak wiele aut jedzie prosto a do tego o zgrozo Autobusy. Stojąc więc na pasie właściwym tuż obok z prawej pchają się prosto pod moje koła wszystkie auta.
Jakaś masakra
Niecałe 300m dalej mamy most północny i cokolwiek wątpliwie rozwiązaną sprawę skrętu w prawo na most. Są 3 pasy, nagle jeden po lewej robi się podwójny (wjazd na wiadukt nad skrzyżowaniem) pozostają dwa prawe. I nagle jeden się rozdwaja i znów rozdwaja i tak oto wśród pędzących aut muszę uważać na to gdzie jadę bo ląduje na bus pasie przecinając linię ciągłą.
Jedno wielkie zamieszanie. Podziwiam kierowców, że tam na siebie nie wpadają. Ja chyba jednak nie będę tego odcinka jechał Modlińską. Już kombinuje aby pomknąć bocznymi.
Trasa zmodyfikowana
Jest to coś niecoś dłużej, ale jest szansa, że nie będę w stresie porannych szczytów, musiał podnosić sobie ciśnienia.
Okolice Pętli na Żeraniu jadę ścieżką i pod wiaduktem i na ulice wjeżdżam dopiero tuż kolo pętli tramwajowej. Ten odcinek na upartego też mogę sobie pojechać szutrem nad wisłą, ale powiedzmy, że obecnie mi się to nie widzi.
No dobra, tak czy inaczej. Dojazd to około 1h. Licząc światła, postoje i kombinowania. Nie jest źle. Nie wiem kiedy otwierają prace w LAB, ale niestety pewnie będą to godziny poranne 8 lub 9 rano. Tak więc zanosi się na dojazdy w porannym szczycie.
Po odebraniu pisma z Jagielońskiej pojechałem na Rakowiecką, tam jest główny instytut geologiczny. Tam złożyłem pismo w kadrach i czekam. Praktyki będą trwały miesiąc, a potem? Nie wiem co potem. Jak mówią, trzeba się zahaczyć! Jak się pozna ludzi i koneksje to będzie można coś myśleć. Obecnie chciałbym mieć potwierdzone praktyki z państwowego laboratorium geologiczno inżynierskiego - być może to pozwoli mi znaleźć jakąś prace w geologii.
Z Rakowieckiej pojechałem sobie z wiatrem najpierw przez Spacerową a potem znów ściezką rowerową przy Sobieskiego. Dalej niczym prawdziwy rowerzysta pomknąłem DDR przy trasie Siekierkowskiej. Jej gdybym naprawdę codziennie takimi szlakami jeźdizł to bym kręćka dosytał. Przez most to jeszcze łatwo. Później to było zakręcone! Na węźle ściezka kluczy jak nić w ściegu krzyżykowym. Pod wiaduktem, nad jakaś rzeczką znów ślimaczek, znów okrętka. Wreszcie nie wiedziałem jak i gdzie strony świata są!
Na Marsa, roboty drogowe, wcześniej żadnych znaków i tak dojechałem sobie i nagle krawężnik 40cm i skacz tu człowieku. Nawet nie ma znaków, że szlak czy chodnik dalej nie przejezdny. Za dnia to jak cie mogę, ale wieczorem, to nie życzę nikomu takiego "dropa" bo wyskok przez kierownicę murowany. Nie ma asfaltu, kładą tłuczeń układają chodniki i ścieżki z kostki a chyba momentami nawet będa asfaltowe. Niestety, roboty są tak zamotane, że rezygnuje z daljszego przebijania sie z wiatrem. Chciałem przynajmniej do Sulejówka dojechać i dopiero zamknąć okrąg.
Skręcam w ul Chełmżyńską. Wiatr który był do tej pory "jakoś tam" nie znikł. Teraz jest w twarz, lub delikatnie skosem. Jego siła jest - cokolwiek niesubtelna!
W Ząbkach skręcam do Centrum i dalej jadę pod wiatr. przecinam kolejne tory. Kurcze, które to już z kolei? jedne przed Marsa wcześniej też chyba mijałem jakieś. Jadąc, zacząłem zastanawiać się czy czasem kółka nie zamykam za wcześnie i czy nie wyląduje znów na "Marsie".
Wreszcie docieram do ul radzymińskiej. Tak mi się ubzdurało, że jeszcze pojadę dalej. I zamiast w Lewo "pod wiatr" do Warszawy pojechałem w prawo "z wiatrem". Po drodze zostaje zatrzymany prawie przez patrol policji.
Jadę dwupasmówką, jest dość ciasno więc jadę 1/3 pasa, bo obok studzienki i koleiny. A tu nagle syreny krótkie. Odwracam się, patrze jedzie "MONDEO" i mruga już tylko światłami z nieoznakowanego radiowozu. Myślę co u licha, którędy mam jechać. Ruch duży, nie ma ciągłości chodników co dopiero ścieżki rowerowej, patrze na policjantów i pokazuje na migi -
" ja wam tu zjadę? gdzie?"
Uśmiali się chłopaki, jeden uchyla szybę -
"nie no spokojnie nie ciebie zatrzymujemy zjedź troszkę to dogonimy tamtego."
Posłusznie na najbliższym "prawoskręcie" do jakiegoś zakładu zjeżdżam im, a oni na sygnale prują do przodu i już 500m dalej dwa auta stają na zatoczce. Pomachali mi tylko i pojechałem.
Przedziwna sytuacja, ale pozytywna. Jak mało kiedy z policją i rowerzystami.
Dlugo jade w ruchu ulicznym zanim dojeżdżam do skrętu na Legionowo. Mimo, że trasa ruchliwa, to strasznie malownicza. Ładny nowy asfalt na tym odcinku sprawia, że naprawdę fajnie się jedzie. Robię robię postój w lesie i dopijam karotkę z kartonu. Nie czuje głodu, jest przyjemnie ciepło i za wiatrem.
Za mostem nad kanałem skręcam na szutrową drogę i wsłuchując sie w książkę Harlana Cobena, przemykam do Nieporętu.
Cała dzisiejsza wietrzna tułaczka.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Najpierw skierowałem się do Laboratorium na Jagielońskiej. To tam - mam nadzieje - odbędę praktyki nibawem. Wszystko fajnie, ale dojazd jest tam trudny.
Najpierw jadąc ul Modlińska muszę uważać koło ratusza Białołęka. Tam jest pas do skrętu w prawo (dawniej korzystałem z niego jadąc do banku), teraz jadąc prosto powinienem korzystać z pasa "3ciego od lewej". Praktyka jest taka, że z tego "skrajnego prawego" do skretu w Prawo i tak wiele aut jedzie prosto a do tego o zgrozo Autobusy. Stojąc więc na pasie właściwym tuż obok z prawej pchają się prosto pod moje koła wszystkie auta.
Jakaś masakra
Niecałe 300m dalej mamy most północny i cokolwiek wątpliwie rozwiązaną sprawę skrętu w prawo na most. Są 3 pasy, nagle jeden po lewej robi się podwójny (wjazd na wiadukt nad skrzyżowaniem) pozostają dwa prawe. I nagle jeden się rozdwaja i znów rozdwaja i tak oto wśród pędzących aut muszę uważać na to gdzie jadę bo ląduje na bus pasie przecinając linię ciągłą.
Jedno wielkie zamieszanie. Podziwiam kierowców, że tam na siebie nie wpadają. Ja chyba jednak nie będę tego odcinka jechał Modlińską. Już kombinuje aby pomknąć bocznymi.
Trasa zmodyfikowana
Jest to coś niecoś dłużej, ale jest szansa, że nie będę w stresie porannych szczytów, musiał podnosić sobie ciśnienia.
Okolice Pętli na Żeraniu jadę ścieżką i pod wiaduktem i na ulice wjeżdżam dopiero tuż kolo pętli tramwajowej. Ten odcinek na upartego też mogę sobie pojechać szutrem nad wisłą, ale powiedzmy, że obecnie mi się to nie widzi.
No dobra, tak czy inaczej. Dojazd to około 1h. Licząc światła, postoje i kombinowania. Nie jest źle. Nie wiem kiedy otwierają prace w LAB, ale niestety pewnie będą to godziny poranne 8 lub 9 rano. Tak więc zanosi się na dojazdy w porannym szczycie.
Po odebraniu pisma z Jagielońskiej pojechałem na Rakowiecką, tam jest główny instytut geologiczny. Tam złożyłem pismo w kadrach i czekam. Praktyki będą trwały miesiąc, a potem? Nie wiem co potem. Jak mówią, trzeba się zahaczyć! Jak się pozna ludzi i koneksje to będzie można coś myśleć. Obecnie chciałbym mieć potwierdzone praktyki z państwowego laboratorium geologiczno inżynierskiego - być może to pozwoli mi znaleźć jakąś prace w geologii.
Z Rakowieckiej pojechałem sobie z wiatrem najpierw przez Spacerową a potem znów ściezką rowerową przy Sobieskiego. Dalej niczym prawdziwy rowerzysta pomknąłem DDR przy trasie Siekierkowskiej. Jej gdybym naprawdę codziennie takimi szlakami jeźdizł to bym kręćka dosytał. Przez most to jeszcze łatwo. Później to było zakręcone! Na węźle ściezka kluczy jak nić w ściegu krzyżykowym. Pod wiaduktem, nad jakaś rzeczką znów ślimaczek, znów okrętka. Wreszcie nie wiedziałem jak i gdzie strony świata są!
Na Marsa, roboty drogowe, wcześniej żadnych znaków i tak dojechałem sobie i nagle krawężnik 40cm i skacz tu człowieku. Nawet nie ma znaków, że szlak czy chodnik dalej nie przejezdny. Za dnia to jak cie mogę, ale wieczorem, to nie życzę nikomu takiego "dropa" bo wyskok przez kierownicę murowany. Nie ma asfaltu, kładą tłuczeń układają chodniki i ścieżki z kostki a chyba momentami nawet będa asfaltowe. Niestety, roboty są tak zamotane, że rezygnuje z daljszego przebijania sie z wiatrem. Chciałem przynajmniej do Sulejówka dojechać i dopiero zamknąć okrąg.
Skręcam w ul Chełmżyńską. Wiatr który był do tej pory "jakoś tam" nie znikł. Teraz jest w twarz, lub delikatnie skosem. Jego siła jest - cokolwiek niesubtelna!
W Ząbkach skręcam do Centrum i dalej jadę pod wiatr. przecinam kolejne tory. Kurcze, które to już z kolei? jedne przed Marsa wcześniej też chyba mijałem jakieś. Jadąc, zacząłem zastanawiać się czy czasem kółka nie zamykam za wcześnie i czy nie wyląduje znów na "Marsie".
Wreszcie docieram do ul radzymińskiej. Tak mi się ubzdurało, że jeszcze pojadę dalej. I zamiast w Lewo "pod wiatr" do Warszawy pojechałem w prawo "z wiatrem". Po drodze zostaje zatrzymany prawie przez patrol policji.
Jadę dwupasmówką, jest dość ciasno więc jadę 1/3 pasa, bo obok studzienki i koleiny. A tu nagle syreny krótkie. Odwracam się, patrze jedzie "MONDEO" i mruga już tylko światłami z nieoznakowanego radiowozu. Myślę co u licha, którędy mam jechać. Ruch duży, nie ma ciągłości chodników co dopiero ścieżki rowerowej, patrze na policjantów i pokazuje na migi -
" ja wam tu zjadę? gdzie?"
Uśmiali się chłopaki, jeden uchyla szybę -
"nie no spokojnie nie ciebie zatrzymujemy zjedź troszkę to dogonimy tamtego."
Posłusznie na najbliższym "prawoskręcie" do jakiegoś zakładu zjeżdżam im, a oni na sygnale prują do przodu i już 500m dalej dwa auta stają na zatoczce. Pomachali mi tylko i pojechałem.
Przedziwna sytuacja, ale pozytywna. Jak mało kiedy z policją i rowerzystami.
Dlugo jade w ruchu ulicznym zanim dojeżdżam do skrętu na Legionowo. Mimo, że trasa ruchliwa, to strasznie malownicza. Ładny nowy asfalt na tym odcinku sprawia, że naprawdę fajnie się jedzie. Robię robię postój w lesie i dopijam karotkę z kartonu. Nie czuje głodu, jest przyjemnie ciepło i za wiatrem.
Za mostem nad kanałem skręcam na szutrową drogę i wsłuchując sie w książkę Harlana Cobena, przemykam do Nieporętu.
Cała dzisiejsza wietrzna tułaczka.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew