Na rowerze 145 - Przed ostatnie pedałowanie na praktyki mój panie. || 39.89km
Czwartek, 6 czerwca 2013
· Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Na praktyki po raz przed-ostatni. Juppi. Wreszcie mam zamiar znaleźć nieco czasu aby się za siebie wziąć. Pogoda się troszkę poprawia, i liczę, że na dobre zagości u nas lato!
Rano pochmurno, zimno (niecałe 16 stopni), ale za to z wiatrem. Mknąłem sobie więc ponad 25km/h mijając wszystkie auta stojące w korku na Jagiellońskiej. Pogoda mogłaby byc słoneczna, ale temepratura pomiedzy 16-24 stopnie mi pasuje bardzo. Nie przegrzewam sie a mocniejsze pedałowanie ma gdzie - kolokwialnie mówiąc - odparować.
W pracy (jak to dumnie brzmi nie?) No więc w kieracie, kserowałem i duplikowałem (nie mylić z dupczeniem) dokumentacje geologiczno inżynierskie, na potrzeby geologii inżynierskiej. Mój najlepszy czas to 18 minut jedna dokumentacja. Wyrabiam się na maxa. Maszynowo nieomal już to binduje i prawie bezbłędnie mi wychodzi. Ciekawe czy zapłacą mi w jakimś xero 4 tyś brutto za prace jako bindacz?
W laboratorium też byłem, wyjąłęm wczorajsze grunty z pieca, wstawiłem do exykatora do ostudzenia a potem je zważyłem i wiecie co? Nawet badanie wyszło - Ewelina mówie, że wyniki są ok. A jak ona to mówi, to znaczy że są. Marudna taka przeambicjonowana laska, ale spoko przynajmniej robotna.
Dzień minął spokojnie więc już nieco mniej spokojnie wracałem do domu. Słońce wyszło wiatr w twarz a w brzuchu orkiestra dęta ćwiczy etiudę na bębnach! No to co? Trzeba się nieco sponiewierać. Nie lubię sie męczyć, ale powiedziałem sobie - wyobraź sobie, że jedziesz w maratonie nie możesz mniej niż 20km/h zejść.
I jechałem. Nie udało sie planu zrealizować, bo wiatr czasem do 19km/h mnie spowalniał, ale bywało i więcej, więc rozliczeniowo w sumie wyszło chyba ok.
Gdyby jeszcze droga chciała być nieco bardziej równa tego dnia to byłoby spoko, a omijanie dziur an chodniku i skakanie po krawężnikach/garbach zwalniających, nie przyspiesza pedałowania.
Dotarłem do domu z Jagiellońskiej w 45 minut co na 16 km przeliczeniowo daje 21,3km/h średnią.
Ok - idę wsuwać surówkę.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Rano pochmurno, zimno (niecałe 16 stopni), ale za to z wiatrem. Mknąłem sobie więc ponad 25km/h mijając wszystkie auta stojące w korku na Jagiellońskiej. Pogoda mogłaby byc słoneczna, ale temepratura pomiedzy 16-24 stopnie mi pasuje bardzo. Nie przegrzewam sie a mocniejsze pedałowanie ma gdzie - kolokwialnie mówiąc - odparować.
W pracy (jak to dumnie brzmi nie?) No więc w kieracie, kserowałem i duplikowałem (nie mylić z dupczeniem) dokumentacje geologiczno inżynierskie, na potrzeby geologii inżynierskiej. Mój najlepszy czas to 18 minut jedna dokumentacja. Wyrabiam się na maxa. Maszynowo nieomal już to binduje i prawie bezbłędnie mi wychodzi. Ciekawe czy zapłacą mi w jakimś xero 4 tyś brutto za prace jako bindacz?
W laboratorium też byłem, wyjąłęm wczorajsze grunty z pieca, wstawiłem do exykatora do ostudzenia a potem je zważyłem i wiecie co? Nawet badanie wyszło - Ewelina mówie, że wyniki są ok. A jak ona to mówi, to znaczy że są. Marudna taka przeambicjonowana laska, ale spoko przynajmniej robotna.
Dzień minął spokojnie więc już nieco mniej spokojnie wracałem do domu. Słońce wyszło wiatr w twarz a w brzuchu orkiestra dęta ćwiczy etiudę na bębnach! No to co? Trzeba się nieco sponiewierać. Nie lubię sie męczyć, ale powiedziałem sobie - wyobraź sobie, że jedziesz w maratonie nie możesz mniej niż 20km/h zejść.
I jechałem. Nie udało sie planu zrealizować, bo wiatr czasem do 19km/h mnie spowalniał, ale bywało i więcej, więc rozliczeniowo w sumie wyszło chyba ok.
Gdyby jeszcze droga chciała być nieco bardziej równa tego dnia to byłoby spoko, a omijanie dziur an chodniku i skakanie po krawężnikach/garbach zwalniających, nie przyspiesza pedałowania.
Dotarłem do domu z Jagiellońskiej w 45 minut co na 16 km przeliczeniowo daje 21,3km/h średnią.
Ok - idę wsuwać surówkę.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew