Na rowerze 146 - koniec praktyk... tyk tyk tyk. || 93.69km
Piątek, 7 czerwca 2013
· Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Nie mogę inaczej uczcić końca praktyk jak na rowerowo. Rano do pracy jechalem, normalnie, bez jakichs ochów i achów. bylo pochmurno więc nie było się jak opalać.
W pracy było "lekko" przyjemnie i szybko już o 13:30 nie miałem co robić. Poszedłem do bufetu z dziewczynami zjeść coś. Zamówiłem kluski śląskie z sosem 1,5 porcji. Oni dostali a ja czekam, i czekam, i czekam... w końcu pytam o kluski śląskie bo w 20 minut można je 2x zrobić i 3x ugotować. Pan podaje mi talerz:
- wie pan co, może pan sobie wybierze np kopytka, bo te śląskie coś nam dziś nie wyszły. Totalnie się rozgotowały jakoś i się taka paćka zrobiła.
- grrr no ok to poproszę kopytka z sosem...
20 minut czekałem i prawie padłem z głodu. A ja dowiedziałem się że kolejne 5 minut muszę czekać, na kopytka.
Kiedy wreszcie zjadłem obiadek, poszedłem do kompa sprawdziłem pocztę. Wszyscy już gdzieś pouciekali a była 13, ten do lekarza, ten miał jechać jakieś dokumenty zawieźć. Nie było komu robić, weekend wkradał się wielkimi krokami. Zakręciłem się w laboratorium i poszedłem do domu z błogosławieństwem mojej kierowniczki i podziękowaniem za współpracę jako praktykant.
Do radka na wydział dotarłem w sumie w sama porę. Właśnie wychodził z egzaminu. Pogadaliśmy chwilę i z jego dziewczyna Kasią (nauczyła mnie gry w Angry birds) i już tylko z Radkiem pojechaliśmy na trasę.
Snując się przez Warszawę przedostaliśmy się do trasy na Sulejówek następnie przez Okuniew i Cięciwe, zrobiliśmy wielką nawrotkę na Zielonkę. Przez podmiejskie dziury iu różne uliczki docieramy na Bródno, gdzie zatrzymujemy sie w siedzibie CRAZY_BIKE i zakupujemy kilka części.
Chwile pogadaliśmy z Piotrem i Marysią i dalej znów już we dwóch wróciliśmy do domu. Ja do Jablonny a Radek do Wychodźca. Jak pisze tego posta jest gdzieś kolo północy 20 minut temu Radek do siebie dojechał:)
Trasa przejazdu mego dzisiejszego.
Podsumowanie.
Wyjazd był nie tylko towarzyski, ale i treningowy. Chciałem sprawdzić, jak mi się jedzie na dłuższym niż 16km dystansie. Nie była może to klasyczna jazda na długi dystans, bo sporo było po mieście, ale nie umniejsza to jednak odcinkowi jaki pokonaliśmy. Do Sulejówka była słaba droga i trzeba było bardzo uważać a i nieźle nas wytrzęsło. Uważam, że nogi zniosły całość naprawdę dobrze.
Kolejne wycieczki treningowe w przygotowaniu!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
W pracy było "lekko" przyjemnie i szybko już o 13:30 nie miałem co robić. Poszedłem do bufetu z dziewczynami zjeść coś. Zamówiłem kluski śląskie z sosem 1,5 porcji. Oni dostali a ja czekam, i czekam, i czekam... w końcu pytam o kluski śląskie bo w 20 minut można je 2x zrobić i 3x ugotować. Pan podaje mi talerz:
- wie pan co, może pan sobie wybierze np kopytka, bo te śląskie coś nam dziś nie wyszły. Totalnie się rozgotowały jakoś i się taka paćka zrobiła.
- grrr no ok to poproszę kopytka z sosem...
20 minut czekałem i prawie padłem z głodu. A ja dowiedziałem się że kolejne 5 minut muszę czekać, na kopytka.
Kiedy wreszcie zjadłem obiadek, poszedłem do kompa sprawdziłem pocztę. Wszyscy już gdzieś pouciekali a była 13, ten do lekarza, ten miał jechać jakieś dokumenty zawieźć. Nie było komu robić, weekend wkradał się wielkimi krokami. Zakręciłem się w laboratorium i poszedłem do domu z błogosławieństwem mojej kierowniczki i podziękowaniem za współpracę jako praktykant.
Do radka na wydział dotarłem w sumie w sama porę. Właśnie wychodził z egzaminu. Pogadaliśmy chwilę i z jego dziewczyna Kasią (nauczyła mnie gry w Angry birds) i już tylko z Radkiem pojechaliśmy na trasę.
Snując się przez Warszawę przedostaliśmy się do trasy na Sulejówek następnie przez Okuniew i Cięciwe, zrobiliśmy wielką nawrotkę na Zielonkę. Przez podmiejskie dziury iu różne uliczki docieramy na Bródno, gdzie zatrzymujemy sie w siedzibie CRAZY_BIKE i zakupujemy kilka części.
Chwile pogadaliśmy z Piotrem i Marysią i dalej znów już we dwóch wróciliśmy do domu. Ja do Jablonny a Radek do Wychodźca. Jak pisze tego posta jest gdzieś kolo północy 20 minut temu Radek do siebie dojechał:)
Trasa przejazdu mego dzisiejszego.
Podsumowanie.
Wyjazd był nie tylko towarzyski, ale i treningowy. Chciałem sprawdzić, jak mi się jedzie na dłuższym niż 16km dystansie. Nie była może to klasyczna jazda na długi dystans, bo sporo było po mieście, ale nie umniejsza to jednak odcinkowi jaki pokonaliśmy. Do Sulejówka była słaba droga i trzeba było bardzo uważać a i nieźle nas wytrzęsło. Uważam, że nogi zniosły całość naprawdę dobrze.
Kolejne wycieczki treningowe w przygotowaniu!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew