Jízda na kole 153 - Z marek na ochotę... | Księgowy

Jízda na kole 153 - Z marek na ochotę... || 67.51km

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · Komcie(3)
Generalnie wyjazd od rana był chaotyczny. Nie tyle z samego nieuregulowania trasy jaka mnie czekała, co z jej kształtu. W planie najpierw miałem jechać na pocztę do Jabłonny - później na Marki do Decathlonu po spodenki a wreszcie do Offensiv`a na Rakowiecką po bagażnik.

Na poczcie.

Na poczcie życie płynie. Płynie sobie życie wolniuteńko. Dziś na przykład na przekór ludziom postanowiła odmówić posłuszeństwa klawiatura. Pani nie wiedziała jak to naprawić. Przyszedł pan zrobił reset i działa! Cud...
Od wejścia do wyjścia minęło dobre 40 minut. A trzeba wam wiedzieć iż była godzina 12 rano i 3 osoby w kolejce. Cóż ni ma jak: pyczta pylska.

Decathlon.

Przez Modlińską mknę z wiatrem bocznym na Żerań. Tam mosteczkiem nad torami PKP wskakuje w centrum osiedla Brudno. Dalej już ścieżkami tej dzielnicy aż do Decathlonu. No może cały czas nie jechałem ścieżkami, ale przynajmniej większość trasy. Ludzie jak święte krowy, tylko im kopyt i aureoli brakuje. To ja jadę sobie grzecznie ścieżką, uważając iż mogę i mi się należy a oni sobie deptak jakiś robią! Zlitujcie się - obok macie chodnik z pofalowanego, ale przynajmniej asfaltu. Doceńcie, że ja toczę się po tej wyrympałowatej kostce i że nawet na was nie krzyczę, czemuż, więc o zgrozo wyrażacie swoją dezaprobatę na głos?
"Wolniej tu przystanek jest".
Zaiste jest i przystanek i drzewo i ptaki są co srają na głowy. Nawet kota widziałem. On też kuźwa jest! I co! To jest powód, żebym ja jechał wolniej? I tak uważam na was ludki, bo mi szkoda zębów jak mi się siata z zakupami jednego czy drugiego wkręci w koła. A mielone truskawki z warszawiakiem cepem - to żaden rarytas!

Etap trzeci drogie dziatki, młodzi, dzieci!

Z Marek rowerkiem przez Brudno na ochotę. pomotałem się totalnie po Warszawie. Wszędzie rozkopane. Tunel nie otwarty, remont bulwarów. Wzdłuż Wisły nie bardzo da się jechać przyzwoicie. Człowiek kluczy to na chodnik, to na ulicę i te zasapane mordeczki kierowców bez klimy, ech bezcenne...

Do Offensiv`a dojechałem przed czasem i posiedziałem sobie w cieniu. Pogadaliśmy chwilę, chwila medytacji i on na busa a ja w upale do domu.

Za mało wziąłem picia i kiszka wyszła, bo na końcu mnie odcięło. Odcięło mi prąd koło KFC na Modlińskiej i resztką sił jechałem czując jak wielka silna ręka upału mnie płaszczu jak placek.

Wyjazd dystansowo ok, ale po dupce dostałem od pogody. Zrobiłem sobie źle, na własne życzenie, cóż. Będzie nauka na przyszłość.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (3)

No z tym to byłaby niezła zabawa z kulkami z farbą.

Ksiegowy 05:33 środa, 19 czerwca 2013

po firmowym ubranku to łażenia po ścieżkach się odechce.

Bitels 10:26 wtorek, 18 czerwca 2013

Z brakiem picia miałem to samo wczoraj. Nie wziąłem ze sobą ani kropelki, ale jakoś dojechałem :) A co do ludków na ścieżkach to czasem sobie myślę, żeby zmontować na kierownicy porządny sprzęt do paintball''u. Jak jeden z drugim dostanie farbką

Bitels 10:25 wtorek, 18 czerwca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa adaja

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]