Islandia - dzień 15 | Księgowy

Islandia - dzień 15 || 93.00km

Sobota, 13 lipca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Wyprawa
Dzień 15

Rano budzi nas ulewa. Nie wiedzieć kiedy nagle, tak samo szybko jak się zaczęła, przechodzi w zapomnienie. Wyglądamy z namiotu a tam – słońce. Na horyzoncie widać wielką ciemna chmurę, to pewnie front sobie przeszedł. Ruszamy więc z noclegu i pedałujemy po asfaltówce przez pustkowia. Wiatr nie pomaga, ale to już przecież nic nadzwyczajnego. Nagle w okolicach wielkiej elektrowni wodnej dopada nas kolejny front. Robi się 6 stopni a deszcz wali jak oszalały. Pada z 10 minut a potem znów słońce. Wysychamy dość szybko od wiatru i wleczemy się dalej.

Dzisiejszy dzień, można będzie później bez kłopotu nazwać frontowo-słonecznym. Jadąc długa niekończącą się prostą drogą, przetaczają się nad nami ulewy przeplatane słońcem. Każda kolejna jest silniejsza i zimniejsza. Na zmianę więc, mokniemy i schniemy/marzniemy od wiatru. Podczas jednego ze stromych zjazdów po serpentynach wiatr i woda próbują wszystkich sił, aby nam uniemożliwić pokonanie drogi w dół. Wieje deszczem tak silnie, że dosłownie wciska mi wodę do nosa a policzki tną ostre krople. Rąk nie czuje, a hamowanie na zakrętach jest strasznie trudne bo palce i dłonie skostniały.

Po prawie 24 kilometrach, docieramy do kempingu, gdzie możemy sobie ugotować. Widać daszek nad paleniskiem. Niestety daszek ma dziurę w górze na dym z grilla, więc podczas kolejnych nawałnic frontalnych, pada na nas także. Obiad jednak bardzo nam pomaga i jedzie się już lepiej. Zmarzliśmy siedząc bez ruchu i staramy się na nowo rozgrzać. Ku naszemu zaskoczeniu, a orientujemy się nie od razu, wiatr już tak nie wieje mocno a i nawałnice przestały się kumulować.
W miejscowości Arnes zatrzymujemy się na kawę.

Jest wreszcie jakaś cywilizacja. Można się ogrzać i zregenerować siły w ciepłym miejscu. Postój trwa jakieś dobre 30-40 minut ale bardzo był potrzebny. Od tego miejsca będzie jechało się o niebo lepiej. Prędkość wzrasta a nasza psychika zdecydowanie lepiej radzi sobie z ostatnimi kilometrami. Cieszymy się, że już się kończy przygoda. Oboje jesteśmy zmęczeni pogodą wiatrem i zwyczajnie chce nam się do domu.

Do Selfoss docieramy popołudniem późnym. Na kempingu rozbijamy namiot i idziemy ugotować coś w kuchni na kolację. Spotykamy Polaków podróżujących po wyspie autobusem i nieźle imprezujących z kim się da. Opowiadają z kim to nie pili rumu i kogo nie poznali. Narzekamy na turystów, oni na Niemców a my na Francuzów. Jesteśmy jednak bardzo zmęczeni i rozmowa nie trwa długo. Żegnamy się i idziemy spać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ubyni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]