Toczę się życiem po bruku. | Księgowy

Toczę się życiem po bruku. || 19.87km

Sobota, 20 lipca 2013 · Komcie(1)
Powietrze roznosi przyjemny zapach z pobliskiego sklepu spożywczego. Czuć woń świeżego pieczywa. Słychać jak jakiś człowiek przesuwa skrzynki z chlebem po chodniku. Przeciągam się na łóżku i uchylam powieki. Dookoła mnie jest już widno... całkiem widno. Dzień nadszedł bardzo nieoczekiwanie, zaledwie kładłem sie spać a już poranek.
Poprzedniego wieczoru siedziałem długo przy laptopie i słaniając się na nogach ledwo dobrnąłem do łóżka.
Ostatnio znów często tak się zapominam. To straszne, że poświęcam tyle czasu elektronice. Czy to moje drugie uzależnienie? - myślę w głowie. - Nie chyba raczej nie.

Ostatnio, wróciłem do rzeczywistości po wyprawie i znów dopadło mnie to dziwne uczucie bezsensu. Po tylu dniach w podróży, gdy każdy był jakimś celem, i miał w sobie misję, te dni teraz są takie - szare. Jedynie zbliżające się wesele i liczne przygotowania do neigo powoli mnie w jakiś rytm wbijają. To chyba to trzyma mnie w pionie - pojawia się bowiem znów ten sam znany skądinąd motyw. Braku pracy.

Troszkę o ciarki na plecach przyprawia mnie myśl, że po ślubie znów będzie pustka, użeranie się z urzędem pracy, walka o swoje racje na rynku i bezsensowne masy ogłoszeń na które zaaplikuje i które pozostaną bez odzewu.
Będę miał żonę, mam mieszkanie a nadal nie mam pracy... trochę frustrujące.

Praktyki w PIG też z każdym dniem i miesiącem zdają się być coraz bardziej bezcelowe. Miejsca dla mnie w instytucie nie ma i raczej nie będzie. Cała masa praktykantów spokojnie wyrabia etat a nawet kilka etatów, które zająłby normalny pracownik. Pracodawca szybko zrozumiał, że nie potrzeba mu ktoś więcej poza stałą starą ekipą bo pozostałe rzeczy bez kłopotu zrobią studenci, mający jak ja nadzieje, że znajdą tu pracę.

Patrzę na ulicę, za oknem w autobusie gromada ludzi dawno już po śniadaniach, mknie aby zarobić coś dla swoich rodzin. Wsiadam na siodełko i z Agnieszką mkniemy osiedlową uliczką aby po kilku kilometrach skryć się w gąszczu wielkich traw. Obszar przez nas określany jako pustki - po wyprawie zdobył nowe miano Interioru. Te wielkie pola nieużytków pewnie jeszcze tylko przez kilka lat będą tętniły bujna zielenią. Z czasem powstaną tu bloki, sklepy i domy. Dzikie śliwki wytną a wielkie dzikie kwiaty zostaną usunięte przez ciężki sprzęt podczas budowy. Świat pójdzie do przodu... czy ja ruszę razem z nim?

Czas pokaże.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

Wielkie gratulacje z okazji przetrwania tak pięknej jak i dającej w kość Islandii oraz szalonego pomysłu zaślubin ;)
Ale trzymam kciuki, żeby Ci się wreszcie udało szybko znaleźć pracę:)

Carmeliana 13:48 niedziela, 21 lipca 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa emumi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]