Toksycznie się czuje - zaiste toksycznie! || 11.01km
Ustalałem też dziś z Radkiem szczegóły wyjazdu w okolice Torunia. Dyskusje trwają, ale konsensus gmin - powoli wyciągamy. Trochę mi; trochę jemu i jakoś dojedziemy.
Dzień kończę już na rowerowo. Najpierw przychodzi nowiutki amortyzator powietrzny dla Agnieszki. Nareszcie, mam nadzieje, moja lekka pchełka będzie miała porządny reagujący na jej masę, sztuciec. Wszystkie poprzednie sprężynowe nie nadawały się, bo poza utrzymywaniem geometrii, wielkiej funkcji amortyzacyjnej, nie pełniły.
Drugi etap, to wyjazd na rowerze pętlą przez miasto. Najpierw jadę do Kancelarii w Jabłonnie odebrać zapowiedzi. (O całej kościelnej maszynie biurokracji mógłbym wam tu elaborat napisać). Teraz byłem tylko po gotowy dokument, ale zanim doszedłem do drzwi - po tym jak się pożegnałem, już ksiądz otwierał kopertę z ofiarą. Ciekawski taki - :D Czy mu aby gazet nie napchałem. Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem.
Do Agnieszki przybywam o czasie i razem już we dwójkę, jedziemy na zakupy - trzeba upolować jakiś wypasiony garnitur dla mnie. W końcu - mam być mężem nie? To i wyglądać muszę. W jednym sklepie nic nie przyciąga wzroku, niby Vistula, ale ceny iście wyfiuzdane a jakość, no cóż - tyle, że czarne materiałowe.
Dopiero u Recmanna spotykamy fajną dziewczynę z obsługi. Najpierw ku naszemu zaskoczeniu, pozwala nam wprowadzić rowery do sklepu. Szok to dla nas ogromny, bo sklep ma gresy na podłodze a dookoła wiszą graniaki za ładne tysiące. Nie protestuje jednak. Jednośladu nie ma do czego przypiąć a nie chce co chwila patrzeć przez okno. W dodatku to główna ulica i jakoś tak po prostu mi miło, że mnie ktoś potraktował jak człowieka widząc moją narastającą potrzebę bycia blisko roweru.
Gdy już maszyny są bezpieczne, możemy się rozglądać, przymierzać i kupować. Rozbawia mnie facet wchodzący i kupujący różową koszule i różowy krawat. Zalatuje takim no eee... pedałem. Dziewczyna dwoi się i troi aby mu doradzić, a on nie może się zdecydować. Bo tu mu odstaje, tu mu za ciasny kołnierzyk. W końcu dzwoni do jakiegoś "Karola", że on też się spóźni na imprezę bo szuka koszuli i długo w przebieralni zasłonięty przez telefon opowiada jak to koszula mu się dobrze komponowała z garniturem (brał marynarkę do przymierzenia aby zobaczyć czy sie z koszulą komponuje). Mało nie pękamy ze śmiechu a dziewczyna wraca do nas obsługiwać nas. Również jest rozbawiona klientem.
Najważniejsze, że kupił i sobie poszedł.
My załatwiamy sprawę i garnitur już mam. Koszule i krawat będę miał w czwartek, czyli będę gangster na maxa. W sumie dla mnie kupowanie graniaka, to wejść - powiedzieć "ten poproszę" i wyjść. Kobiety jednak przechodzą ten rytuał inaczej i dla nich kupowanie garnituru to całkiem inne podejście.
Ostatni etap to odwiedziny w CCC w poszukiwaniu pantofli. Niestety mam juz przesyt zakupów. Zobaczyłem całą masę tych la-chonów co to na zakupy chodzą nie kupić a iść i żeby pooglądać buciki, po-przymierzać i zobaczyć jak zajebiście w nich wyglądają - ha a nawet niektóre idą aby sobie zdjęcia zrobić w lanserskich butach.
Wracam do domu przełożyć Agnieszce amortyzator i na pyszne pierogi z mięsem.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew