Wpisy archiwalne Marzec, 2011, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:1315.24 km (w terenie 93.00 km; 7.07%)
Czas w ruchu:61:58
Średnia prędkość:18.97 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:60 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:43.84 km i 2h 49m
Więcej statystyk

pojeżdżawka i myju myju || 39.82km

Środa, 9 marca 2011 · Komcie(2)
Wyjazd z Agnieszką do pracy i na mycie Accenta, niech i on ma coś z wiosny:D

a po myciu i smarowaniu wybrałem się z nim na wycieczkę, nad zalewik zegrzyński. WYglądałem Śliwki ale spotkałem tylko faceta na nartach co mnie zaczepiał...

było pięknie i słonecznie więc nie odpuściłem sobie opalania się na molo


ogólnie wyjazd na lajcie - ale noga coś się lewa zbiesiła i pobolewało śródstopie... Mam nadzieje, że do jutra wydobrzeje.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

dzień odpoczynku || 20.64km

Wtorek, 8 marca 2011 · Komcie(0)
dziś nogi jakoś nie dawały poszaleć, byc może z powodu małej ilości jedzenia, cóż, troche przejechałem ale nie było lekko - sam nie wiem czemu chyba przedobrzyłem ostatnio i wciaż odczuwam harce weekendowe;/


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

NA UCZELNIE PO INDEX - czyli wiosno Napierd......!!!!! || 52.89km

Poniedziałek, 7 marca 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
No i wiosna mości panowie, mości panny mości my rowerzyści! Na wiosnę wszyscy są mości, wszyscy urastamy do rangi rowerzystów! Przestajemy być pojedynczym zimowym wybrykiem na drodze dla pieszych i kierowców a zaczynamy stanowić niejako społeczną kastę. Kastę silnej rowerowej populacji, która z roku na rok staje się coraz bardziej widoczna na ulicach nie tylko gdy temperatura przekracza 20 stopni.

Jadąc dziś na uczelnie widziałem pierwsze zazdrosne spojrzenia ludzi na przystanku, kiedy to stojąc w słońcu czekali na autobus. Lękliwe spojrzenia kierowców, którzy czują już pismo nosem, czują zbliżający się okres wymijania, trąbienia, krzyków i gestykulacji za nami rowerzystami.
I tak jadąc pośród budzącej się z letargu otaczającej mnie - rowerzystę - rzeczywistości, jechałem mimo wszystko cholernie szczęśliwy.
Pod kołami już raczej nie ma śniegu, na słoneczku gorąco, w policzki grzeje, jednym słowem wiosna!

Czy jednak ja trochę nie usprawiedliwiam się? czy to może jeszcze nie za wcześnie na rower. "Was tu jeszcze nie powinno być" zdają się krzyczeć oczy kierowców wyjeżdżających z bocznych uliczek i dramatycznie całujących swoją kierownice przy gwałtownym hamowaniu, by mnie przepuścić. Być może te nieme ruchy ust widziane kątem oka, od kierowcy z nad kierownicy nie są przekleństwami pod moim adresem a modlitwą owego drivera i skrucha do Św Krzysztofa?

"Panie Boże módl się za nami kierowcami aby w tym sezonie starczyło nam refleksu"

I tak człowiek jedzie ulicami, chodnikami, ścieżkami. Mija taki cyklista kolejne uliczki i spotyka pierwsze kiełki rowerowej wiosny, to tu to tam swój! Tu emeryt na składaku a tam panna-dziewanna w spódnicy i na Holendrze...
Ech czy tylko ja uwielbiam te rowerowe wiosenne porządki na ścieżkach? Kiedy to masa żółtych ludzików z grabiami łazi jak święte krowy i pieczołowicie zmiata piasek i patyczki z chodników, ścieżek? Czy to nie piekne? Robią to zawsze dwa razy do roku - jesienią i wiosną... Są jak takie, żółte odblaskowe przebiśniegi na gdzieniegdzie zamarzniętych jeszcze chodnikach i szlakach rowerowych.


Zawiosnowany i dobitnie uradowany witam cię panno Wiosno, nie ma co się krępować, wskakuj na ramę! Jadziem!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

z wiatrem w du... z pełnym szykiem i dwoma sakwami! || 37.38km

Niedziela, 6 marca 2011 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
Kilometrów jeszcze nie ma ale wpis poczyniam, gdyż od rana rower był mi bliski. Tak bliski, że w garażu popełniłem naprawę dwóch amortyzatorów XCR a raczej nie naprawę co czyszczenie.

Brud smród i ubóstwo , tyle można powiedzieć o tym co zastałem wewnątrz, jak to jest że motocyklowe czy samochodowe tak się jakoś nie syfią a tyle wytrzymują a te rowerowe po zimie trzeba odrapywać z brudu:/ Do tego było smarowanie i miało byc malowanie błotnika ale ciśnienia w starym sprayu zabrakło i kiszka... czekam na obiad i ruszamy w drogę powrotną... może namówię swoją Agusię na jakieś bonusowe kilometry ale rewelacji nie będzie bo już późno a rano nie mogliśmy wyjechać;/ cóż czekam na swoją kolej.

[edit]
no i jestem wrócony do domu. Hejże Ho witaj wiosno!

wietrzna wiosno ale wiosno. Jak jechaliśmy dziś z wiaterkiem było cudnie, choć wczorajszy mega dystans pod wicher dało się dziś w czworogłowych odczuć.

Dobrze, że wcześniej obiad gigant zagościł w mych trzewiach. Dwa schabowe i kartofelki i surówka z selera... I można cisnąć. Było zacnie choć człowiek chciałby więcej, jednak cóż poradzić kiedy i dzień jeszcze nie tak długi a i za cienka kurtka lubi przypominać o swojej obecności.

po weekendzie zdałem sobie sprawę z zbyt wczesnego założenia wiosennej kurtki i chyba nie tak powinienem przywoływać wiosnę...


Żyje i mam się dobrze jeśli nie liczyć zawianej szyi... trochę mnie powykręcało:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Weekend pochmurności i mroku... || 37.00km

Sobota, 5 marca 2011 · Komcie(2)
Kategoria Pojeżdżawki
Weekend po wczorajszym nocnym rowerowaniu zapowiadał się ... rowerowo. Pewnie i nic w tym dziwnego, bo jestem rowerowym pasjonatem, jednak kiedy planowałem wyjazd kilka dni wcześniej z Agnieszką nie sądziliśmy, że pogoda będzie taka buro-ponura.

Od początku było średnio...
Wstawało się ciężko. Człowiek jakoś mniej gibki jeszcze chyba na takie harce w wysokim tętnie nocą. Czułem plecy i barki o poranku, choć to może zasłutga nie tyle nocnego harcowania, co polskich dróg. Śniadanko pyszne kanapkowe. Sakwy zapakowane no to wio! Tylko to "wio" samo w sobie nie było takie "wiśta wio"! Raczej zakrawało o "łojezusmaria". Wiatr od początku dbał o naszą kondycję i regularnie przez większość trasy do Nowego Dworu podnosił obciążenie, jednocześnie pomniejszając zapas sił jakie posiadłem na śniadaniu.
Dałem ciała z ubiorem bo temperatura na termometrze zmyliła mnie i z -2 za wiatrem było -5 odczuwalnej a zimno wciskało się we wszystkie dziury kurtki, któa mimo, że z mębraną, zdecydowanie przegrywała z trudnymi warunkami.

W okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego, wilgotność powietrza wzrasta a z nieba spada niby to mgła niby deszcz. W lasach koło pomiechówka mam poślizg na asfalcie. Jakież było moje zaskoczenie kiedy okazało się że nie mogę ustać na tym "suchym" jak pieprz asfalcie. Lód przykrywał go milimetrową warstwą i totalnie nie było tego widać.

Swoja drogą, kop adrenaliny, wywołany poślizgiem, kiedy już nie masz siły, to niezła dawka dopalaczy:) i to za free! Po explozji tego specyfiku do krwi jechało sie o wiele lepiej.

Do Zaborza docieramy zmarznięci ale dumni, że się udało:) - Jutro cz 2 naszych poczynanań~!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

nocny rower || 50.57km

Piątek, 4 marca 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Czasem glowa staje się tak ciężka, że nie ma innej możliwości jak tylko wrócić do domu i mimo późnej pory udać się w trasę, w transie. I tak w transie jedziesz i mimo, że czasem pod wiatr, że czasem zimno bo za zimna kurtka to trzeba i mało tego że trzeba to pomaga!

Gnając po Modlińskiej przy nieomal pustych ulicach, wyciskałem z siebie siódme poty, które zamarzały w temperaturze około zera. Musiałem przekręcić to co mi siedziało w głowie... rower to zajebiste lekarstwo jak się nazbiera problemów.


nie byłem sam - i dziękuje za miłe towarzystwo!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

kręciu kręciu... || 46.44km

Środa, 2 marca 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Jeśli ktoś umie mi zdefiniować jak wyglada trening to poproszę. Ktone kiedyś powiedział "ważne jest by się zmęczyć". No to się zmęczyłem, ale dystans i "zasięg" jaki moje zmęczenie osiągneło dziś, i na jaki pozwoliło mi wybyć jest zaiste zaskakujące:D

Celem miało być napompowanie tylnego koła, a raczej dobicie kilku ATM po wczorajszym incydencie w lesie, (zajeb@ł bym sie ta małą pompeczką). Modlińska pognałem do Białołęki a dalej skręciłem na Płochocińska

i drogą numer jakiś tam, pognałem na Nieporęt. Chwilka popasu przy zamarzniętym jeszcze(choć czuje że juz nie długo) Zalewie Zegrzyńskim.


I przez Wieliszew wróciłem do domku:)
pedałowałem dziś szybciej niż zwykle z kilku powodów:
* bo mi sie spieszylo żeby w najmniejszym czasie zrobić najwięcej km
* bo tak jakoś noga podawała


Jazda wiosenna się zaczyna, zdecydowanie, czuć już w nogach to co wypracowałem przez zimę. Myśle że jak zacznie sie robić cieplej to zasięg jeszcze wzrośnie. Dziś momentami to się gotowałem totalnie. W cieniu i lesie - zimno wieje a na słońcu +10;/

ech w marcu jak w rondlu jak to mówi staropolskie przysłowie....

PS. Wreszcie udało się i pękł pierwszy tysiąc;) pfff jeszcze 9 i jesteśmy w domu:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

to tu to tam... czyli wiosna zimą! || 37.82km

Wtorek, 1 marca 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś po powrocie z uczelni wybrałem się na wycieczkę. Znów na rowerze się kręciłem bez sensu. Obrałem sobie za cel traskę dobrze mi znaną, jednak mimo, że jechałem nią już w tym roku parę razy, nie zawiodła mnie. Była śniegowa, mało samochodów a słońce dodane do tej mieszanki powodowało ciągłe "ochy" i "achy".

nie mogłem sie nacieszyć tym przecedzającym się przez drzewa, żarem z nieba

W Lesie Chotomowskim nieoczekiwanie łapie kapcia:D nie ma to jak szczyt zręczności! Zimą, na śnieżnej bocznej drodze w lesie złapać szkło w tylną terenową oponę;D


Zmiana dętki na środku lasu i mycie rąk w śniegu:) he he było przede wszystkim zimno:P a dopiero potem fajnie;) i zabawnie. To pierwszy kapeć w tym sezonie, i w tak wyjątkowych okolicznościach przyrody:D


Trasa później wiodła mnie przez miasto, załatwiałem dla Agnieszki parę spraw w Legionowie i kilkukrotnie kursowałem to tu to tam walcząc z niesprawiedliwościami tego, że to zawsze chodnik a nie ścieżka rowerowa, są odgarnięte;) I udowadniając kierowcom, że wcale im się nie przyśniło i że to ja ROWERZYSTA jadę własnie zimą przez skrzyżowanie


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,