Wpisy archiwalne Wrzesień, 2011, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1254.28 km (w terenie 167.00 km; 13.31%)
Czas w ruchu:49:04
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:38.00 km/h
Suma podjazdów:747 m
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:35.84 km i 2h 08m
Więcej statystyk

P.Z.P - poczuć zew puszczy... działo się!!! || 65.00km

Niedziela, 11 września 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś wybraliśmy się z Agnieszką na rower. Nic by w tym dziwnego nie było gdyby nie to jak ów wyjazd się potoczył. Najpierw nie mogąc znaleźć inspiracji gdzie by tu pojechać długo delektowaliśmy się śniadaniem, później padło hasło „Puszcza”
Tylko zaraz, czy my mamy jakąś puszczę obok siebie? Kampinoska daleko, to w takim razie pozostaje tylko Słupecka… Myślę sobie, nuda, byłem kilka razy i w sumie „małe to”, „takie to nic”. Cóż, chciało mi się na rower „poza-miejski”
Z dala od dziuń, dzieci na rowerach z komunii i wreszcie z dala od masy składaków na drogach z koszyczkami i bez koszyczków z nasmarowanym i nie nasmarowanym łańcuchem. Powszechnie wiadomo wszak, iż w niedziele ludzie ,zaraz po kościele, ruszają na rower gdy tylko dupkę im wygrzeje. A wygrzało im dziś zadki, bo ciepło było… Suma summarum my w las a cała reszta wszechświata na ścieżki rozjeżdżać czerwoną kostkę bauma tam gdzie nas nie ma!

Przez Legionowo ruszamy na Wolę Aleksandra i szybko przemierzamy odcinek do Kątów Węgierskich. Tam przerwa na picie. Jakiś facet zatrzymuje się samochodem i zagaduje do nas choć mam wrażenie, że interesowała go głównie moja dwukołowa dziewczyna. Niby, że to my „ładujemy akumulatory” - zagaja i żartuje frywolnie – stara się być wesołkowaty i zdawkowy. Chwile coś tam gdera i życzy nam wreszcie szerokiej drogi i podobnie jak my, rusza dalej.

Zaczyna się jazda! Skręcamy do Puszczy w przyjemny szuterek. Agnieszka wygrzebała Internecie, że agroturystyczne Ranczo u Bena, może stanowić ciekawy punkt programu. Droga do rancza odbija lekko w prawo i wiedzie po luźniejszym piasku. Jadę za Agnieszką gdy nagle jej kolo przednie zakopuje się w piasku na luku drogi, blokuje się bokiem i przez kierownice robi klasyczne OTB… Nie mało strachu się najadłem gdy to zobaczyłem, Aga wylądowała na ziemi o centymetry mijając drewniany płot. Podnosi się jednak szybko i dusi się ze śmiechu zdezorientowana. Mi serducho torche ze strachu wali – fakt jednak iż cała!!!

Dalej ruszamy już rezygnując z odwiedzenia rancza. Oglądamy je tylko z zewnątrz i wracamy na szlak.

Kierujemy się w prawo szlakiem dawnej wąskotorówki. Droga z szutrowej zmienia się w torfowo-bagnisty signletrack. Ktoś jechał przed nami tamtędy konno i ścieżka wybita jest niemiłosiernie kopytami. Jadąc na Tokaido jedną ręką odganiam chmary komarów a druga staram się utrzymać podskakującą kierownicę roweru.

Po wąskotorówce nie ma śladu. Gdyby nie mapa, trudno by było sobie wyobrazić że „to to ło”, to właśnie jej dawny nasyp i pozostałość po wywożeniu z lasu torfu kolejką. Popas na słonku. Przerwa na picie i banana. Agnieszka proponuje by dalej jechać szlakiem zielonym pieszym. Z radością przyznaje jej rację i chwile później ruszamy nie rowerowym a pieszym szlakiem na rezerwat Czarnej Strugi. Droga w las oznaczona jest po „staremu” biało-zielone paski na drzewach. Zero plastikowych tabliczek i nikt tego nie zerwie. Im dalej od głównej szutrówki tym więcej pajęczyn i krzaków. Zastanawiamy się z Agnieszką czemu ludzie nie wybierają się na spacery do lasów. Jest tam tak pieknie.
Droga znika momentami w gęstych już pokrzywach a tylko na ziemi widać jest jej niezarośnięty dawno wydeptany „środek”.
Gdy wjeżdżamy dalej droga robi się szersza a pod kołami pojawiaja się kałuże. Każda kolejna wodna przeprawa jest większa, trudniejsza technicznie i… GŁĘBSZA.
Za trzecim razem nie udaje nam się przejechać „jeziora” rower nurkuje przednim kołem w wodzie sporo powyżej piasty. Awaryjne podparcie powoduje że stoję po kolana w szlamie. Przecudny zapach zatęchłej wody, chmara Komarow startująca z rzęsy wodnej i błotnista maź wdzierająca się przez otwory w obuwiu wprost do stóp – jednym słowem „Bossko”.

Jest śmiesznie, Aga i ja prujemy więc przełajem przez jeziorzyska leśne. Wyjaśnił się ewenement opuszczonego zielonego szlaku pieszego. Chyba w rybackich gaciach musiałbym tam biegać aby przejść suchą stopą.

Jedziemy hardo, przez każdą kałużę próbujemy pchać, rower nurkuje raz głębiej raz płycej. Często przenosimy maszyny bo woda sięga ponad kolana. Kolejne metry nie poprawiają sytuacji, na chwilę woda zmienia się w piach wydmowy ale szybko znów szlak zielony kieruje nas na bagno.
Wreszcie rezygnujemy i oddajemy broń. 1-0 dla puszczy. „Szlak zielony” znika pod wodą sięgającą sporo ponad kolana. Całość porasta pływająca i kołysząca się trawa a dookoła pokrzywy na 1,5 metra. Tym razem nie udało się, obiecujemy jednak wrócić tam zimą przy mrozach. Wtedy pokonamy ten odcinek do samego końca;)




Ostatni etap tu szutrowe odcinki lesne do Kanału Żerańskiego i przyjemny znany wszystkim szuterek aż do samego Zalewu. Tam, mając za świadków setki spojrzeń, umazani jak te brudne świnie z buszu czarnym błotem, jedziemy rowerami nad wodę. Mycie wzbudza zainteresowanie bo i my do wody wchodzimy w obuwiu.


Wyszedł fajny wyjazd, wyszło hardo;)

P.Z.P – Poczuj Zew Puszczy!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Pancernik Zimowy Różnokolorowy!!!! || 12.00km

Piątek, 9 września 2011 · Komcie(0)
No i zaraz biorę się za zakłądanie błotniczków do Tokaido:)



A to mój patencik na zimę... lampka mocowana na mostku:) Nie nie tak jak myślicie. Zobaczcie Sami:D





a tak wogle, to jak jest ładnie jesienią to jest ładnie...:D




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Rower Agi - Zimówka || 12.00km

Wtorek, 6 września 2011 · Komcie(4)
Dziś dotarł rowerek Agnieszki;]


Składałem aż się bólu pleców nabawiłem. Jak ja to lubię, tu śrubka tam nakrętka itd...
Facet do pudełka napchał tyle śmieci że myślałem na początku, że to jakaś lipa a nie rower. Było tam dosłownie wszystko.




Udało się jednak złożyć do kupy wszystko i efekty widać niżej:D









Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

to tu to tam... z foto - aparatem || 23.99km

Poniedziałek, 5 września 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Zaczęło się od zwykłego nudu.

Nud - odczuwanie permanentnej chęci zrobienia czegoś przy jednoczesnym posiadaniu braku jakiejkolwiek koncepcji realizacyjnej. Przewlekły Nud prowadzi do schorzeń psychicznych i powoduje niezdrowy marazm umyslowy.

Aby więc zapobiedz owej chorobie cywilizacyjnej, chwyciłem obiekt zdjęcio-strzelny i druga ręką chwyciwszy rower udalem sie w teren z zamysłem nader artystycznego spełniania się tu i tam...

Nie udało się, zaledwiem zdjęć ze trzy popełnił, a już telefon, że moja zaginiona karta SD sprzed 2 tygodni, jedzie do mnie transportem rowerowym. No to sru przez las i w te pędy, w te pkrzywy, w te szutry i piachy wydmowe iśćie drobnoziarniste!!! W te padoły i rowy rowerem przez LAS.

Przerwa na cyk:

I udało mi się transport, przechwycić. Wspólnie z Kasią M, przeudonim Venecja, udajemy się na tarchomin do rowerowego aby iście specjalni specjaliści odbyli jej przegląd.

To znaczy nie Kasię, mieli przeglądać ino jej rower. Majster w jednym mgnieniu oka, wymieniać jej chcial pół roweru. Czuwałem i powiedziałem, niech naregulują i wymienią tylna oponę, bo toć rower od stycznia to prawie nówka;P

Odstwiwszy oną niewiastę na trojeybus lub innę komunikacyje, popędził żem do domu gdyż mój organizm w trybie natychmiastowym, urzędowo przyspieszonym domagał się płynów potocznie zwanych PICIEM>


z niczego wyszło kilka fotek i te otoż kilometryje...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Spontan weekendowy numer dwa;D || 47.03km

Niedziela, 4 września 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Po raz kolejny spontanicznie wybraliśmy się na rower. Wiecie co jest najciekawsze? Że ci co najwięcej jeżdżą zawsze wykręcą się sianem a tu dwa dni kręciliśmy z, kolokwialnie mówiąc, rowerowymi amatorami kilometrażu. Nie wiem czy jeden z nich miał 1000km od stycznia.

Nie to jednak się liczy, liczy się że pojechali i było fajnie, bo umówić się ze starymi "wygami" to ciężko, elyta, zawsze coś im wypada.


Kierunek Jabłonna - Lasy Chotomowskie - Wieliszew - Wodociągi
i powrót.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,