Wpisy archiwalne Styczeń, 2013, strona 4 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:822.52 km (w terenie 51.55 km; 6.27%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:24.19 km
Więcej statystyk

Siłownia - Wyciskanie Szafą! || 20.89km

Piątek, 4 stycznia 2013 · Komcie(4)
Kiedy nie masz w domu siłki
Nie masz sztangi ani piłki
Idź popracuj mój koleżko
Noś raz szafy a raz krzesło
Noś wraz z nami też regały
Noś biureczka i szpargały
Warto przenieść też półeczki
Żeby tu nie wzbudzać sprzeczki
Że ja z siłki rezygnuje
Ja zwyczajnie plecy czuje

Boli w krzyżu bolą ręce
A tu trzeba nosić więcej



Tak właśnie moi mili nosiłem ja tego dnia. Nosiłem mebelki, szafki i biureczka. Było ciężko, i czuje ręce jak po dobrej siłowni, ale nikt mi nie zarzuci, że nie wiem jak smakuje praca.



Zacząłem od 14:00 a wyszedłem z pracy o 22. Zanim się dotelepałem rowerem do domu zjadłem coś i opowiedziałem Agnieszce jak było, wybiła północ.

Czy czasem też tak macie, że nie możecie spać ze zmęczenia? Niby człowiek leży czuje , że mu odchodzi zmęczenie, ale nie może zasnąć bo skupia się na tym "jak bardzo jest zmęczony". Ja właśnie tak miałem .


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Malujemy mosty dla pana starosty! || 10.00km

Czwartek, 3 stycznia 2013 · Komcie(0)
Jako, że jestem nie-pracującym nie-studentem, to załapałem się przy pomocy w malownaiu dla jednej firmy. A więc rowerkiem do pracy malowanie i rowerkiem z pracy. Przynajmniej jakieś zajęcie jest... Trochę ręce mnie bolą, bo machanie wałkiem na wysięgniku przy lokalu co ma 3,30m wysokości to nie mało zabawy było!

Cóż dzień spędziłem więc w kurzu, ale czułem jak pieniądz smakuje, nie tam spoza biurka!

Swoją drogą, taka grafikę to sobie strzelę kiedyś w większym mieszkaniu:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wciągająca sprawa || 16.00km

Środa, 2 stycznia 2013 · Komcie(1)
Wyjazd zorganizowałem sobie dopiero po południu bo cały dzień miałem takiego lenia, że nie było siły aby mnie z domu ruszyć. Kiedy już ruszyłem to od razu na zakupy. A tu Zonk!

Sklepy pozamykane mają rema... rena... inwentaryzację!

Kiedy już udało mi sie sklep z pieczywem znaleźć, to zadzwonił kurier że ma paczkę. To nawrót do Jabłonny i z wielkim pudłem na ramie starałem się nie-za-bić jadąc do domu.

Kiedy dowiozłem odkurzacz ( to było w paczce) znów nawrót i znów na miasto po Agnieszkę do pracy.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nowy Rok - witamy nowe kilometry! || 64.20km

Wtorek, 1 stycznia 2013 · Komcie(1)
Postanowiłem dodać ten wpis połączony z dwóch dni. Etap pierwszy był to dojazd na Sylwestra a drugi z niego powrót. Mam nadzieje, że nie urażę dumy żadnego noworocznego rowerzysty tym połączeniem.

Etap 1.

Rano trochę na wariata, jeżdżenie po klucze do działki. Z Agnieszką do pracy a potem na piaski. Ojca nie zastałem ale klucze udało się zorganizować. Uff sylwester jednak się odbędzie. Szybki powrót do domu i pakowanie wg wcześniej zrobionej listy.
Jak to bywa w czasie pakownaia mojego zawsze czegoś nie wezmę. Tym razem padło na spodnie dżinsowe - zostały w domu:P


Dojechaliśmy o czasie do Tłuszcza po 15 z minutami, ale towarzystwo jakie mieliśmy w pociągu chyba kierowało się kalendarzem majów. Wyglądali jakby ich nowy rok właśnie się rozpoczął. Naszego - tego prawdziwego nowego roku - raczej w świadomości nie dotrwali.


Na miejscu czekamy na Kubę i Cimana. Szybkie zakupy w markecie i ruszamy na działeczkę we czwórke. Drogi puste a więc jedziemy dwójkami gadając sobie i mędrkując. Mieliśmy niezły wiatr w plecy więc droga szła nam gładko a korby pod nogami same się kłaniały!

Na miejsce dojeżdżamy już po zmroku. Ostatni 2km odcinek to szutrówka z dodatkami lodu i błota. A ostatnie 400m to już śnieg i lód na którym - jakieś 100m od działki robię pięknego ORŁA! Nic groźnego tym razem nie obtłukłem, choć radziecki szampan poczuł się wstrząśnięty! Siniaka z poprzedniej po-wigilijnej wywrotki na kolanie hoduje z dumą w kolorze sino-fioletowym do dziś.

Na działkę się włamujemy. Dosłownie. Nie moge znaleść odpowiedniego klucza a kiedy go znajduje przypomina mi się tajny kod jak otwierać furtkę;P Zamek tyle razy był wyłamywany, że otwiera się go specyficzna kombinacją w stylu:
"pół obrotu w lewo, delikatnie w prawo a potem silnie w lewo!"
Furtkę tarasuje śnieg więc przy pomocy współtowarzyszy wypychamy bramkę w zmarznięty biały lód.
Było troszkę biało - powiedziałbym nawet bardziej niż się spodziewałem. Tak 10-12 cm było poduszki śniegowej.

Na miejscu - znaczy się w domku letniskowym chłodno. W garnku woda zamarzła a para z ust leciała lepiej niż na dworze. Izolacja styropianowa nie tylko ogrzewa ,ale i trzyma chłód jak domek nie jest długo ogrzewany.
Z pomocą przyszły farelka i olejowy grzejnik.


Zasiedli my do wieczerzy - pili jedli i gadali aż do... Nie nie zaraz, jeszcze przed północą poszliśmy obejrzeć zamarzniętą rzeczkę Liwiec. Wieczór był z pełnią a wrażenia niesamowite. Szliśmy leśną droga a na śniegu widać było nasze cienie. Tak pięknej pełni dawno nie widziałem. Blask księżyca potęgowała biała otulina dookoła i miało się wrażenie, że jest się w jakiejś zaczarowanej krainie.


Do północy gadaliśmy zawzięcie zajadając się popcornem i innymi frykasami. Nie wiele brakowało a byśmy przegapili nowy rok. Tylko wzrastająca ilość eksplozji na zewnątrz dała nam do zrozumienia, że północ już blisko.
Nie było za wiele do oglądania w lesie ale nasi sąsiedzi odpalili kilka raz a w oddali tez kilka gwiazdek się obejrzało.
Zmarzli, popatrzyli i wrócili do ciepłego domku aby kontynuować filozofowanie.


Aga śledziła rozmowę z łóżka, krótko po tym jak wróciliśmy do pokoju. Z czasem po 1 w nocy jej powieki częściej były zamknięte niż otwarte. Aż wreszcie zasnęła.
Ciman zmęczony pracą poszedł spać jako drugi niedługo później, my z Kubą gadaliśmy do 2:30 i też się wreszcie pokładliśmy

Cz 2. Nowy rok.

Wstawanie, pakowanie. Lekki ból głowy i zdjęcia grupowe. Zamykanie działki i koniec. Czas wracać do rzeczywistości. Cóż, najfajniejsze, że można zrobić to rowerem! Za dnia jedzie się lepiej po szutrówce ale błota nie pozwalają na szaleństwa. Na asfalcie, gdy wreszcie udaje się nam tam dojechać, trafiamy na boczny silny wiatr, który uprzykrza nam życie. Kuba odłącza się jako pierwszy w poszukiwaniu gminy DOBRE, Ciman odbija jako drugi a my z Agnieszką męczymy się z bocznym wiatrem i w Tłuszczu wsiadamy do pociągu.


Było ciężko. Ludzi sporo w składzie do Warszawy wraca z zabaw, na ogrzewaniu chyba też oszczędzali, więc wysiedliśmy na Pradze lekko zmarznięci.

Rok 2012 się skończył. Od nowa wyzwania, od nowa rekordy od nowa nowe...
A miałem już 13 tysięcy:( To jakby ktoś wtyczkę z projektora wyjął.
Cóż większa motywacja będzie coś nowego wykręcić HA!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,