ETapowo - WOŚP || 40.00km
Niedziela, 15 stycznia 2017
· Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki, ciekawsze wpisy
Kilka etapów miała moja jazda w ten weekend. Najpierw w sobotę pojechałem autem do pracy. Nie miałem czasu i chęci na rower, poza tym, plecy jeszcze mi doskwierają po ostatnich rewolucjach śniegowo - dostawczych. Roboty co nie miara w pracy, bo zatowarowanie, układanie, liczenie i sprawdzanie z fakturami a do tego codzienne latanie z łopatą...
Po powrocie do domu, kurs już rowerem do SKM i kierunek plac zamkowy i Pałac Kultury - odebranie pakietów na bieg/przejazd WOŚP.
W drodze powrotnej dostaje SMS, że Agusia chce tortille z KFC to jadę... jadę rowerem, bo najbliższe KFC i i najbardziej m po drodze, jest na Modlińskiej. Po drodze spotykam chłopaka na rowerze i tak jedziemy ścieżką i się nawzajem doganiamy i przeganiamy. Wreszcie gadamy na jednych ze świateł i okazuje się, że on też z Legionowa jest. Potem już wspólnie pedałujemy drogami. Ja do KFC, on mknie dalej do Legionowa. Stoję troszę na Drajvie i czekam w kolejce. W środku restauracji FULL.
Wracam do domu zrąbany jak drzewo w lesie!
Niedziela to od rana kanonada syna. Pobudka 5 z minutami, potem jakieś tam przerywane spanie, i nie wiem gdzie dzień, a gdzie noc. Młody ząbkuje i ma czasem fazę na marudzenie po obudzeniu się, przez godzinę, a czasem dwie. Ja ledwo kontaktuje - Agnieszka lepiej ogarnia.
Wstajemy około 7:30 ubieranko pyszna kawa super mocna i na spacer - rowero-spacer.
Początkowo bąbelka ciągnie Aga - ale potem ją zmieniam, bo w lesie sporo śniegu i ciężko jej. Ja mam 29 cali opony, więc idzie mi nieco sprawniej. Po prawie godzinnym turlaniu się po lesie w kopnym śniegu, wracamy do domu. Szybkie przebieranie, zmiana w blokach i dziadki przejmują wnuka - nienacieszeni nieomal nam go wyrywają i wypędzają nas z domu. Ok mamy wolne! Jedziemy na WOŚP
Rozgrzewkę prowadzi Mandaryna, tym razem tylko tańczy, a nie śpiewa... jakoś ta rozgrzewka bez polotu. No cóż ważne że jednak sie ruszaliśmy. Liczy się bieg! Liczy się impreza liczy się cel pomagania!
W trakcie biegu i przejazdu obrywa się chmura i na Warszawę spada śnieżyca. Sążniście pada. Zanim dojeżdżamy do mety jesteśmy biali od przodu, boku i góry! Z każdej strony! Na zdjęciu powyżej jeszcze bez śniegu, a za chwilę:
Tak padało już po odberaniu medali i przez poprzednie pół godziny i następne pół - podobnie! No zadymka na całego. A dookoła wesoło, śpiewy ludzie pozytywni! Nie czuć tego śniegu! Klimat tego miejsca powala na kolana!
Szkoda, tylko, że jak co roku Mennica POLSKA i Poczta POLSKA, policja i inne służby państwowe nie ustawiły się pod sceną... czyżby zalecenie odgórne władz? Mennica co roku biła monety na ten cel i były do kupienia, poczta wydrukowała znaczki... a teraz?
Teraz jak zaczynał się bieg, ustawiła się grupka zwolenników kościoła z bannerami i z wielkich megafonów w kółko trąbili o aborcji i o mordowaniu dzieci. Pokazywali jakieś zdjęcia usuniętych płodów i skandowali coś przeciw WOŚPOWEGO. Oczywiście ochraniała ich policja, bo by w dziób dostali może... kto wie;) Generalnie, ze sceny Jurek Owsiak i Irek Bielenik skutecznie rozgrzewali i zagłuszali przeciwprostest.
Było fajnie, choć przemarzłem strasznie bo mimo, że pogoda na granicy zera to przejazd sumie był wolny, a odczekanie w kolejce do WC, czy po odbiór medali, skutecznie chłodziło atmosferę;)
POLECAM - POMAGAM!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Po powrocie do domu, kurs już rowerem do SKM i kierunek plac zamkowy i Pałac Kultury - odebranie pakietów na bieg/przejazd WOŚP.
W drodze powrotnej dostaje SMS, że Agusia chce tortille z KFC to jadę... jadę rowerem, bo najbliższe KFC i i najbardziej m po drodze, jest na Modlińskiej. Po drodze spotykam chłopaka na rowerze i tak jedziemy ścieżką i się nawzajem doganiamy i przeganiamy. Wreszcie gadamy na jednych ze świateł i okazuje się, że on też z Legionowa jest. Potem już wspólnie pedałujemy drogami. Ja do KFC, on mknie dalej do Legionowa. Stoję troszę na Drajvie i czekam w kolejce. W środku restauracji FULL.
Wracam do domu zrąbany jak drzewo w lesie!
Niedziela to od rana kanonada syna. Pobudka 5 z minutami, potem jakieś tam przerywane spanie, i nie wiem gdzie dzień, a gdzie noc. Młody ząbkuje i ma czasem fazę na marudzenie po obudzeniu się, przez godzinę, a czasem dwie. Ja ledwo kontaktuje - Agnieszka lepiej ogarnia.
Wstajemy około 7:30 ubieranko pyszna kawa super mocna i na spacer - rowero-spacer.
Początkowo bąbelka ciągnie Aga - ale potem ją zmieniam, bo w lesie sporo śniegu i ciężko jej. Ja mam 29 cali opony, więc idzie mi nieco sprawniej. Po prawie godzinnym turlaniu się po lesie w kopnym śniegu, wracamy do domu. Szybkie przebieranie, zmiana w blokach i dziadki przejmują wnuka - nienacieszeni nieomal nam go wyrywają i wypędzają nas z domu. Ok mamy wolne! Jedziemy na WOŚP
Rozgrzewkę prowadzi Mandaryna, tym razem tylko tańczy, a nie śpiewa... jakoś ta rozgrzewka bez polotu. No cóż ważne że jednak sie ruszaliśmy. Liczy się bieg! Liczy się impreza liczy się cel pomagania!
W trakcie biegu i przejazdu obrywa się chmura i na Warszawę spada śnieżyca. Sążniście pada. Zanim dojeżdżamy do mety jesteśmy biali od przodu, boku i góry! Z każdej strony! Na zdjęciu powyżej jeszcze bez śniegu, a za chwilę:
Tak padało już po odberaniu medali i przez poprzednie pół godziny i następne pół - podobnie! No zadymka na całego. A dookoła wesoło, śpiewy ludzie pozytywni! Nie czuć tego śniegu! Klimat tego miejsca powala na kolana!
Szkoda, tylko, że jak co roku Mennica POLSKA i Poczta POLSKA, policja i inne służby państwowe nie ustawiły się pod sceną... czyżby zalecenie odgórne władz? Mennica co roku biła monety na ten cel i były do kupienia, poczta wydrukowała znaczki... a teraz?
Teraz jak zaczynał się bieg, ustawiła się grupka zwolenników kościoła z bannerami i z wielkich megafonów w kółko trąbili o aborcji i o mordowaniu dzieci. Pokazywali jakieś zdjęcia usuniętych płodów i skandowali coś przeciw WOŚPOWEGO. Oczywiście ochraniała ich policja, bo by w dziób dostali może... kto wie;) Generalnie, ze sceny Jurek Owsiak i Irek Bielenik skutecznie rozgrzewali i zagłuszali przeciwprostest.
Było fajnie, choć przemarzłem strasznie bo mimo, że pogoda na granicy zera to przejazd sumie był wolny, a odczekanie w kolejce do WC, czy po odbiór medali, skutecznie chłodziło atmosferę;)
POLECAM - POMAGAM!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew