Pojeżdżawki, strona 17 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Zima za dupkę trzyma... || 25.09km

Czwartek, 17 stycznia 2013 · Komcie(1)
Wyjazd w sumie wieloetapowy, nie wiem co po kolei opisać, to jak rozwaliłem koło i wyrwałem szprychę z nyplem z obręczy czy jak próbowałem sie rano przedostać przez zaśnieżone łąki na slicku z tyłu?

Jednym słowem musiałem odwiedzić rowerowy. Pogadałem sobie z serwisantem, pośmialiśmy sie a potem z nudów jakaś tam pętelka po okolicy. Za nic w świecie nie mogę ułożyć opony zwinajej na tyle. Zrobiło się jajko i podskakuje jak głupi na niej... Chyba jutro zmienię znów ją na druciaka. Tym razem Smart Sama, bałem się go zakładać na przód, ale jak mam tak skakać jak debil na siodełku - to zmienię!


Jednym słowem, zimowe igraszki i fistaszki... Ścieżki nie istnieją, ulice istnieją względnie. Luksus to nie jest taka jazda, ale nie będę się bił, bo "przecie zima jest to śnieg musi być".


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W tnących szponach... błota pośniegowego, tego i owego! || 51.55km

Środa, 16 stycznia 2013 · Komcie(2)
Kategoria Pojeżdżawki
Z premedytacją wpisuje sobie 51 km w terenie. A co! Niech mi tylko ktoś tu wyskoczy, że oszukuje, to go wyślę na ulicę niech brnie w tym brejo-śniegu. Nie, żeby mnie ktoś przymuszał, ale o swoje będę walczył, jak jamnik o terytorium pod blokiem!

Od wielu dni szukałem "tego czegoś" takiego natchnienia, które mnie pchnie w otwarte ramiona zimy. Nie szło mi nic. Jazda podmiejska, przyprawiała mnie o ziewanie a leśne przepychanie się przez śnieg, wzbudzało desperację i frustrację jednocześnie. I tu nagle, dziś rano zobaczyłem wpis: Łukasza 78.

Pierwsze zdjęcie tylko sprawiło, że zaczytałem się głębiej...


Po tym i kolejnych z jego kolekcji zapragnąłem i ja sprawdzić sie w tych trudnych warunkach. I eksplodowałem zapałem. Bo do wyjazdów w takich warunkach jak dziś trzeba mieć zapał co najmniej taki, jaki pcha, gdy planuje sie 200km wiosną. Ni mniej ni więcej no - musi się chcieć.

Spraw rowerowych nie można jednak przedkładać nad rodzinne - więc pojechałem rano z Agnieszką na zakupy i po powrocie z miasta z dwoma sakwami, oraz po ich skrupulatnym wyładowaniu, udałem się na próbę zimową.


DO NDM jechało się zacnie, wiatr nie przeszkadzał za bardzo, jednak organizm nie mógł przywyknąć do wysiłku i troszkę miałem problemy z parowaniem.
Od Rajszewa zdjąłem okulary, chwile wcześniej przeszła śniezyca nade mną i zanim dojechałem do przystanku, już były (okulary) całe we śniegu. Do tego parowały niemiłosiernie, toteż od tamtej pory jechałem bez nich.

Drogę umilały mi kawałki takich zespołów jak: Enej, Poparzeni Kawą Trzy i fragmenty Musicalu Les miserables.




Za Nowym Dworem Mazowieckim zrobiłem dłuższy postój na Bułkę słodką i Kofeiniaka Power Be. 2zł w Biedronce za cały litr. Dobrze działał, czułem, że sama cola by tu nie pomogła - kofeina dobrze mi zrobiła przed "nawrotką".
Okazało się - niestety gdy już ruszyłem - że mam wiatr w twarz, lub boczny w twarz. Do tego drogą powotna przez miejscowość "Góra" jest potwornie dziurawa. Całe szczęśćie dalej już jest lepiej.

Snuję się więc 16-17km pod wiatr, wijącą się jak pijany królik, trasą. Mijają mnie auta i wielkie tiry. W sumie odcinek mogę zaliczyć do tych o których mówi się, że niewiele sie z nich pamięta. Podczas prawdziwych Bike to Hell, takie momenty trasy najlepiej by się wycięło. Jechało mi się po prostu źle, wiało w twarz, zawiewało drobnym padającym śniegiem, z samochodów które mnie wyprzedzały kurzyło się jak podczas zawiei na Syberii. Odśnieżanie Dachów powinno być obowiązkowe!!!



Dla zainteresowanych jazdą tylko po ścieżce - po Prawej jest ciąg pieszo rowerowy, to to takie to, pod śniegiem.

Wreszcie Olszewnica i skręt na Chotomów, tu odwracam się plecami do Wiatru i mkne 23-24 do Jabłonny. Ostatni odcinek Bajkowy, tak mógłbym jechać i 100km. Może za jakiś czas wybiorę sie właśnie na trase z wiatrem? Hmm zdecydowanie inna bajka jak nie wciska nam śniegu w twarz.

Było zacnie - zmęczyłem się a mały klocuszek do dłuższych dystansów, dołożony.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Rundka końcowo roczna - złodzieje kwiatów! || 43.08km

Niedziela, 30 grudnia 2012 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Po leniwym poranku udałem się na rower. W planie była wycieczką z Agnieszką, ale ona postanowiła zostać w domu. Odkąd zrobiła te 8 tysięcy jakoś ma mniejszą motywację. Ja za to korzystając z samotnej jazdy - chciałem się troszkę zmęczyć.

Wyrwałem więc z Wiatrem i na za niskim ciśnieniu w tylnej oponie - pomknąłem na pętelkę. Taka energia mnie rozpierała, że szok. Było ciepło - około 4,5 stopnia, wiec jechałem w niebieskim soft-shellu. Słoneczko i piękna pogoda dodawały sił jak nigdy.

Wróciłem do domu pod niemały wiatr. Od Nieporętu dmuchało niemało i pedałowanie sprawiało trudność. Sił było także mniej, a za niskie ciśnienie w tylnej oponie nagle zaczęło doskwierać. Tak czy owak - wycieczka zacna wyszła i dość szybka.

A dziś z klatki ukradli mojego kwiatka. Ktoś zabrał ficusa takiego z 1,2m. Została tylko podstawka i rozsypane liście po korytarzu. Fakt kwiat gubił liście bo stał koło okna i nie lubi przeciągów, ale stał 2 rok już i trochę zgubi trochę odrośnie i jakoś dawał sobie radę. Nikt nawet nie spytał, czy może wziąć do domu, a na korytarzu zostawił podstawkę i pełno porozwalanych liści. Byliśmy po liściach u sąsiadki, ale mówi, że nie ona a na przeciwko niej nikt nie otwiera.

Ludzie no masakra jaki mamy naród, czy tak trudno zapukać do kilku sąsiadów spytać czyj kwiatek - zaproponować, że się go weźmie? Nie najlepiej po tajniaku w niedziele zabrać i burdel na klatce zostawić!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Ech święta... || 21.84km

Sobota, 22 grudnia 2012 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Okres świąt to zawsze czas totalnego zalatania. Życie zaczyna pędzić przez te kilka tygodni, jak w jakiejś kolejce górskiej. Święta Wielkanocne to już mniejsza "jazda", ale te grudniowe? O rany! Ludzie łapią misję, ciasta wypieki, prezenty, zakupy, byle szybciej, byle lepiej, byle na "już" a nie na za chwilę...
Każdy ciągle nie ma czasu, każdy musi już iść, musi już gdzieś jechać już coś zrobić. Bo już za 2 tyg 1 tydz za 5 dni wigilia.

Czasem zastanawiam się czy to właśnie same święta nie miały być końcem świata. Lubie ten okres, lubię choineczki, lubię taki klimat jak ozdobione są ulice, tylko takie zabieganie trochę mnie przytłacza. Jakby porównać ten okres do zwykłego tygodnia w styczniu, czy lutym to totalnie inny świat. Choinki na śmietnikach, ozdób mniej a ludzie "szarą masą" do pracy jadą. Nikt już się nie spieszy i każdy czeka na wiosnę i kolejne kurczaczkowo jajkowe święta.

Dziś wycieczka do Chotomowa z prezentami potem do Babuni i Cioci potem do Rodziców na obiad. Powrót przez ul. Kwiatową do domu. Standardooo.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przeciekam, Przemakam? Przepraszam co k-wa? || 10.46km

Niedziela, 16 grudnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Ty pogoda? Nie świruj pawiana z łaski swej, neandertalskiej, weź ty się ogarnij co?! No ja już nie mówię aby były tu hawaje no ale takich fochów to strzelać nie musisz!

O poranku dnia pewnego, którego to się stało, w kraju zapanował Argmagedon. Czy to koniec świata ma objawiać się tym, że utoniemy w kałużach i pochłoną nas niedrożne studzienki kanalizacji deszczowej? A domy nasz porwie fala roztopów i dzieci topić sie będą na chodnikach w błocie??


Pogoda ja cię nie chce straszyć, ale jak przyjdzie dzień, którego nie znasz, to skończy ci się takie świrowanie! I wypier... cie z tej roboty. No zlitujże się najpierw tłucze śniegiem jakby zaraz miał sam mikołaj z saniami i na reniferach zajechać, a potem woda wali z nieba, jakoby się jakiś pęcherz komu tam w górze rozregulował! Ty no mikołaja topić? No weź ty się pogoda ogarnij!


Na ulicach miasta - bo tam zmierzały dziś nasze koła - wody, kałuże, chlapa i paciaja... a chodniki? CzO-wie-ku nie ogarniesz taki basen! A na wieczór miał padać deszcz z lodem:D

Czujesz to? Taka faza! Czujesz ten układ?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zaległe dni... || 3.30km

Niedziela, 9 grudnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wycieczka niedzielna. W planie było coś dłuższego, ale po imieninach rodziców z dnia poprzedniego nie bardzo chciało nam się ruszać z domu. A może raczej zwyczajnie mieliśmy kaca? Eeee nie wiem sam:)

Zostańmy przy tym, że po prostu było śniegu po las i zawiało nas itd... A po kołki do Obi pojechaliśmy aby ukończyć nasza galerię sławy!



Nasza może nie jest dokładnie taka, ale składa się z dziewięciu zdjęć i też sa na nich same sławy - czyli MY!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

5 piw i 60 kilometrów || 61.33km

Niedziela, 2 grudnia 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Nie wiecie jak zagospodarować niedzielę? Kupcie 5 piw i wieźcie je 61 kilometrów w temperaturze oscylującej około zera stopni. My właśnie tak dziś zrobiliśmy. Poszukiwaliśmy przepysznego piwa Fortuna sprawdzonego na wyprawce NO LOGO. Udało się zlokalizować ten trunek i po jego nabyciu w domu towarowym tarchomin udaliśmy się na pętlę pt:
"dwa mosty dla pana starosty".

Zarzucają grupie mazowieckiej,że nie jeździ i mi, że jak jadę to nikogo nie informuje, a tu co? Miałem 5 piw, obwieściłem wyjazd i nikt nie przybył!!!
Ja wam dam! Banda decydentów jednych.

Na wrocławskie spotkania podróżników pojechały -

globtrotery jebane!

Trasa może nie była mistrzostwem świata - tras ciekawych i rzutkich. Była raczej miałka, jednak na celu miała również dobrą jazdę możliwość pogadania itd. Jak was nie było to nie gadaliśmy z wami - pffff!

Piwa chłodziły się, dryngoliły i wiozły w sakwach. Od m. Północnego do Nowego Dworu mieliśmy z wiatrem. Gdy zaś zawróciliśmy na moście wiatr już zdecydowanie nam nie sprzyjał. Przed samymi Rajszewskimi górkami, odbijamy w las i przedzieramy się do Chotomowa a dalej do Legionowa gdzie robimy zawrót ( zawrot? Zwrot!).

No i brakuje mi już tylko 400km - HA! Warto było!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na obiad do rodziców z monitorem w sakwie || 17.58km

Niedziela, 18 listopada 2012 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Wczoraj monitor jechał 38 km a dziś kolejne 6 km w mojej sakwie Crosso. Pojechaliśmy do Rodziców na obiadek pogadać a potem pętlą przez Chotomów i po drodze do domu wstąpiliśmy do OBI, gdzie 10 minut czekaliśmy aż nam ktoś rozmieni 10zł aby mieć 2 zł na szafki zamykane aby schować sakwy.

Nie kupiliśmy nic, ale mamy obraz przynajmniej czego w domu na przykład mieć nie chcemy:)

Szukaliśmy ciemno niebieskich donic ale takowych nie znaleźliśmy. Chcemy przełamać kolor mieszkania. Dominuje u nas czerwień i jasnożółte ściany a chcemy złamać kolorek błękitem. No ale jak widać trzeba stopniowo to robić, bo obecnie poza podkładka pod myszkę niebieską mamy tylko to w poszukiwanym kolorze;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Panie Kierowniku - pani Kierownico! || 47.61km

Piątek, 16 listopada 2012 · Komcie(2)
Dziś moje koła potoczyły się w kierunku Serocka. Miałem tam do odebrania Kierownicę z mostkiem Bontragera. Kolega mi przekazał ja w spadku, za co jestem mu strasznie wdzięczny! Kierownica była przypadkiem, bo w sumie szukałem jedynie mostka do mocowania lampki, ale...

Poranek cokolwiek zimny, jednak nie było najgorzej, bo do Serocka mialem (chyba) z wiatrem. Towarzyszyły mi ostre bity z MP# płyty, wiec jechało się zacnie, co by nie powiedzieć zaczejebiście! Troszke pobłądzielm, bo u kumpla byłem pewnie z ponad rok temu a w tym czasie po zbudowaniu obwodnicy miasta, Serockie podmiejskie willowe ulice dawno przestały przypominać pola. Tam gdzie jeszcze wtedy były krzaki, teraz jest ulica z kostki i 5 domów z czego 4 wykończone pod sam dach z psem i mercedesem za 200 tyś na podjeździe.

Udało się wreszcie znaleźć domostwo wymiana nastąpiła uścisk ręki prezesa również i można bylo wracać. Na sigmie 0.7 stopnia a powrót już 1,5. Pieruńsko jednak mnie wychłodzilo to szukanie ciągłe stawanie i pytanie o ulicę, i jechałem do Legionowa z głową schowana w kołnierz po sam nos!

Co do samej kierownicy, to miała być ona do zimówki, tzn mostek miał być do mocowania lampki, bo poprzedni poszedł do zimówki, ale wyszło inaczej.
Wyszło tak, że zamontowałem ową kierownicę Bontrager do Francy. A uczyniłem to z kilku powodów.
* Przede wszystkim jest szersza - poprzedniczka miała 58cm a ofiarowana ma 62.
* Jest gięta - nigdy w sumie nie miałem giętej kierownicy i tak jakoś zawsze wyszło, że była prosta w moim rowerze. Gięty Bontrager nie jest jednak "zakrzywiony" jest z tych kierownicy giętych, ale prostych!

* poprzedniczka zoom miała 5 lat i ponad 55tysięcy przejechanych kilometrów.
* miała ona także daleko posunięte odbarwienie słoneczne, i w ankiecie o kierownice sam zastanawiałem się co mam zaznaczyć:)

Usunąłem również środkowe rogi i zostawiłem tylko te boczne, bo stwierdziłem, że to nie jest to czego szukałem. Krótkie jasne pójdą do zimówki bo te z tokaido trochę się ruszają i nie ufam im:)



Pierwsze ważniejsze testy jezdne już jutro na dystansie sporo większym niż 30km:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

no signal... czyli amore mijo! || 12.58km

Wtorek, 13 listopada 2012 · Komcie(0)
"Amore"-mijo i "Ramo"-mijo a w zasadzie powinienem dodać jeszcze "Stero"-mijo.

Dziś w przypływie składnych wektorów przejazdów mych codziennych, znalazłem się na piaskach. Tak gdzie to bylem wczoraj. Telefonicznie poinstruowany o tuszach przez ojca, nabyłem je i już miałem radośnie wydrukowac naszą galerię sławy, gdy okazało się, że komputer postanowił przestać działać.
[center][/center]
No ja mu pokaże! Popukałem postukałem a na monitorze ciągle "no-signal", nawet go rozebrałem, i kartę graficzną wyjąłem. Użyłem wszystkich szamańskich swoich sztuczek a on nadal mi mryga tym pokręconym komunikatem.
Wreszcie stwierdizłem, że trzeba iść po stary monitor do piwnicy.

Na Boga! 17 calowy kloc wielki jak szafa i wazył z dobre 10-15 kilo. I wiecie co? Działał! Mój Belinea - 19 calowy monitorium (vel - no signal) zdechł. Wyraził chęć śmierci natychmiastowej podczas gdy wczoraj jeszcze działał!

Udało się wreszcie tusze zamontować i poszło! 9 zdjęć wydrukowane. I nie zapłaciłem wcale 150zł ile chcieli sobie w pewnej zacnej firmie foto.

Część druga dnia to mocowanie się ze sterami. W piwnicy waliłem, tłukłem i pukałem. Blok huczał, ale wreszcie, tylko dzięki sprytowi i kostkom brukowym z chodnika (nie nie wyjąłem ich z chodnika, tylko jak remontowali chodnik to im zostało i pod schodami trochę leży) udalo się stery pięknie nabić. Śmigają huczą i furczą.

Rower ma już:
* ramę
* stery
* amortyzator
* mosteczek
Ma i suport HT2 jednak nie bedzie taki docelowo, bo mnie nie stać w zimówce Ha Te dwójki pchać;) Jakiś za 20zł dopadnę suport i wszystkie bebechy z tokaido wkrótce przejdą na nowego właściciela.
Swoją drogą niezłe kameleony u mnie się pojawiają w stajni maszyn...

Najpierw Accent inferno, który przekształca się w Accenta rangera z powodu braku wczepów na bagażnik a ramma Inferno idzie na handel

Accent ranger po chyba 3 latach oddaje wnętrzności dla Francy z powodów chęci czegoś nowego i zmiany kolorystyki.

Jednocześnie pojawia się tokaido:

Aby teraz oddać swojego ducha w ręce...

hmmm no właśnie jak go nazwać? Jeszcze nie buja rowerek, ale do pierwszych śniegów powstanie coś niecoś;) Czerwony smok? Ale to nie ten sam smok czerowny co poprzednio. No nic pożyjemy zobaczymy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,