Pojeżdżawki, strona 21 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Nowe szaty cesarza! || 13.06km

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komcie(2)
Accent nareszcie doczekał się nowego ubranka. Dostał dziś przepiekny nowy lśniacy powietrzny amortyzator EPICON. Wyższa kultura jazdy, lepsza jakość itd itp.
Ważyłem swój nowy wiatrowy uginak i ma 1729g

Niewyobrażalne luzy doprowadzały mnie do wrzodów żołądka i przyprawiały o niesamowity stres. XCR wytrzymał od 2009 roku zaledwie 3 lata, z tego raz zmieniałem mu golenie dolne ale i tak to nic nie dało. Odszedł na łono nieba dla amortyzatorów z luzami.

Dziś równiez rowerek dostał nowe stery na łozyskach maszynowych.

Czekam jeszcze na wymianę napedu, ale to dopiero za jakiś czas, choć obawiam się, że łozyska HT2 znów domagają się zmiany, co mnie martwi, bo nie wiem czy nowy napęd bedzie na HT2.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Deznakowanie - Józefów || 52.91km

Niedziela, 18 marca 2012 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
O tym, że wiosnę mamy tego weekendu nie wątpi o tej porze już chyba nikt. Jeśli nie byłeś na rwerze a masz bikestatsa to:
a) miałeś kaca
b) miałeś sraczkę
c) miałeś grypę żołądkową
d) miałeś kapcia:P


Inne wypadki nie wchodzą w grę! Było bajecznie i tylko ciężkie zdrowotne, przewlekłe choroby oraz weneryczne i aids mogły cię do domu przykuć!

Ja dziś od 5,15 na nogach. Pobudka kierunek Józefów. Szybka przebiórka i hop na trasę. Zacząłem od objechania trasy hobby, sprawdzenia znaków i taśmowania co bardziej "niejasnych" miejsc.

Była lekka spinka, bo trochę jednak roboty było, a trzeba było jeszcze w na start wrócić. Udało się, choć podjazd na hobby był chyba przesadzony, nie wierze, że którykolwiek z maluszków tam wjechał:)

Po starcie i puszczeniu kilku sektorów, znów ruszam na trasę. Zmieniam taśmy po przejechaniu Hobby, aby stawka wracająca miała odgrodzony przejazd. Później znów po trasie hobby zbieram znaki i kolejny powrót na bazę, bom nie miał juz miejsca.

Trzeci raz jadę na trasę aby zebrać fit i dozbierać hobby, ale w połowie drogi (fita) jeden pan łapię gumę, ratuje go pompką i dętką, ale ma presta a nie shreddera i kiszka. Szeroki wentyl nie wejdzie. Z opony wystaje piekne szkło na sztorc! Chwile przy nim spędzam, niestety jakieś super light dętki miał. Za nic nie trzymała się łatka(łatki tez miałem).
Jak dostał zmianę od jakiegoś zawodnika to zostawiłem mu pompkę i pojechałem dalej. Jeszcze tego samego dnia spotykam go na kapciu (2 szkło), oddał mi pompkę i pomaszerował do mety, miał farta, że nie utknął gdzieś na ficie daleko!

Gdy jadę na fita dalej, towarzyszy mi kolega (imienia nie zapamiętałem) czytujący nasze forum (podróżerowerowe.info), pomaga mi zbierać strzałki gadamy o podróżach i ogólnie bardzo fajnie się jechało. NIestety przy rozjeździe fit-mega brak mi już miejsca na strzałki fita i jedziemy już dalej ciurkiem do bazy aby zostawić to co mam w sakwie. Kolega się żegna i pędzi na Mińsk Mazowiecki do domu.

Ja po zostawieniu bazaru, robię przerwę chowam rower w depozyt i ide odpocząć. Jem popasam, gadam z Tomkiem i Jego dziewczyną, potem z Majką Busmą i kiedy już stwierdzam, że odpocząłem raz jeszcze jade dozbierać znaki z Fita. Znów szybko przelatuje trasę dokańczam zbieranie taśm, i na sam koniec gdy dojeżdżam, troszkę się gubię. Chłopaki w tym czasie quadem wyczyścili mega i na końcówce na wydmach skręciłem źle.

W mieście pytam o kościół i mnie lokalsi wykierowują. Na czekającej ekipie Cezarego i reszty, robię wrażenie bo patrzą w las a ja z za pleców przyjeżdżam od "miasta".
"Skoczyłem na piwo, bo fajne dziewczyny w lesie spotkałem - czekaliście na mnie?"


Ogólnie:
Prawie 100km przez dwa dni 100% w terenie.
Czuje nogi, i ramiona. Na jednym błocie wczoraj leżałem (mam nadzieje, że dziś też ktoś tam się położył i że nie byłem jedyny) po owej wywrotce sobotniej dziś rano czułem bark i naciągnięte mięśnie z czasem rozjeździłem i było ok ale teraz wieczorkiem znów czuje, że nieźle przyziemiłem w sobotę.
Dziś także na jednej z piaskownic na ficie skakałem nad kierownicą, gdy jadąc zbierać znaki zagalopowałem się za mocno ( nie da się jechać przez piach chować strzałki do sakwy i być odwróconym w bok).


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Poznańskie rowerowanie po Mazowszu - Modlin i okolice || 59.57km

Sobota, 10 marca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień drugi rozpoczął się wcześnie. O godzinie 8 z minutami wszyscy domownicy już krzątali się po domu. Każdy pracujący zrozumie, że zegara biologicznego i biologicznego budzika nie da się przestawić w jedną noc. Prognozy nie zachwycały, miało padać, jednak wieść o tym, że do grupy dołączy Kasia, bardzo wszystkich ucieszyła. Zdecydowaliśmy się za wszelką cenę poczekać na nią, gdyż jechała z Warszawy. Po zakupach w Kauflandzie i wizycie w Pałacu w Jabłonnie, dojechała koleżanka.


W maksymalnie feministycznej grupie 3 kobiet, ruszam na trasę.
Kierunek Twierdza Modlin. Wiatr dość mały, a z nieba czasem coś kapało. Momentami nawet mocniej niż zakładaliśmy. Jednak gorące rozmowy i wesołe żarty powodowały, że nikt nie zwracał uwagi na pogodę.









W Nowym Dworze, spotykamy czekającego na nas od godziny Radka. Miał kapcia i jak to Radek, nie posiadał dętek. Magda całe szczęście miała na 28 cali, reszta bowiem grupy miała opony o mniejszej średnicy.

W pełnym składzie tego dnia, ruszamy na zdobywanie Twierdzy. Nie udaje nam się jednak pokonać największego przeciwnika – pogody. Twierdza jednak daje nam schronienie, i podczas, gdy następuje pogodowy szturm na mieszaną, Warszawsko-Poznańska grupę rowerzystów, my siedzimy w restauracji upajając się zupami i herbatami.

Rozmowy miały tak kwiecisty wątek, i tak wiele fabuł iż nie będę ich tu przytaczał. Historia wdowy po Stefanie i ciepłych kot-letów trudna jest bowiem do streszczenia w jednym opisie.

Gdy opuszczamy ciepłe pomieszczenie, z zadowoleniem zauważamy, że szturm nie powiódł się i pogoda na jakiś czas wycofała działa za mury twierdzy. Jechaliśmy więc dalej, szczęśliwi iż nie pada, lub przynajmniej nie leje!






Nie było lekko, gdy poprowadziłem trasę skrótem. Na celu maiłem bardziej krajoznawczą wycieczkę w głąb murów obronnych i nie spodziewałem się, że wewnątrz czerwono ceglanych obwarowań, nadal mamy zimę. Błoto woziło nas na wszystkie strony, koła uciekały a buty przypominały… sami się domyślcie co mogły przypominać bity utaplane w szarym ilastym mule.







Za Modlinem, żegnamy się z Radkiem i Kasią i w okrojonym zespole ruszamy do domu na przepyszna kolację!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Poznańskie rowerowanie po Mazowszu! || 62.47km

Piątek, 9 marca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień przyjazdu, koleżanki z Poznania, był dniem wartkim. Od rana załatwiałem sprawy zakupowe na mieście i wydawało mi się, że szesnasta nigdy nie nadejdzie. Żyłem tymi odwiedzinami od kilku dni. Gdy wreszcie czas nastał, udałem się do stolicy. Na rotundę, dotarłem pierwszy, zaraz po mnie Fiołek a po nim Ciman. Pierwsza zabawna sytuacja jaka się wydarzyła, to było szukanie „forum”. Hotel forum przemianowany na Novotel stał od nas o jakieś 50m. Internet w telefonie Marcina nas uratował. Tak oto przyjazd gości powiększył nasza wiedze o naszym własnym mieście stołecznym


Z informacji Magdy, wynikało, że spotkanie szkoleniowe przeciąga się i że mamy nieomal godzinę jeszcze, do jej pojawienia się. Zdecydowaliśmy się wybrać na przejażdżkę. Po szybkim, nakarmieniu Cimana kebabem, ruszyliśmy na rundkę. Jakoś tak kręciliśmy się po okolicy aby wreszcie dotrzeć pod umówione miejsce. Magda przyjechała dosłownie kilka minut po tym jak zeszliśmy z rowerów.


Zwiedzanie warszawy było, z siodełka, udaliśmy się przez boczne uliczki na Nowy Świat, Krakowskie przedmieście, Pokazaliśmy kościół Św Anny, miejsce bitwy o krzyż, kolumne Zygmunta, i na końcu ruszyliśmy na zdobycie knajpki Krzysztofa. Udało się, dzieki rozeznaniu Marcina w tych rejonach. W cieple zjedliśmy i ogrzaliśmy się, rozmawiając i dyskutując.


Powrót do domu był już po nocnej Warszawie. Fiołek odłączył się za Mostem Grota, Ciman koło Mostu północnego a Ja i Magda pojechaliśmy do Jabłonny.
Agnieszka zaserwowała, przepysznego kurczaka na „stojąco”. Po obiado-kolacji chwilkę rozmawialiśmy, ale szybko wszyscy padliśmy spać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

pierwsze świeżaki na rowerach. || 25.69km

Piątek, 2 marca 2012 · Komcie(3)
Dziś jadąc po mieście widziałem pierwszego świeżaka. Miał baiły rower jak z półki sklepowej prosto zdjęty, i rozwiane włosy (bez czapki). Był to napalony tatuś co przeganiał siebie, swój rower i zbolałego synka. Synek ciągnął się ledwo ledwo z tyłu a ojciec wykręcał 30km/h po ścieżce na swojej wypucowanej Meridzie. Widać bylo to zacięcie i tą werwę w oczach:) Nawet nie próbowałem go gonić. 2 ulice dalej z 35km/h nagle obaj zajechali na stację do kompresora.

Ponadto zaobserwowano kilku motocyklistów i 2 owady!


Dziś równiez była rewolucja akwarium w pracy u Agi. Ciemny biało - czarny, żwir wymieniłem na jaśniejszy otoczakowy. Przetrzebiłem nieco roślin, i wyczyściłem ile sie dało, dno z syfu - tzn chciałem powiedzieć "nawozu".


Do Akwarium zakupiono błękitno-niebieskie tło, ale jakoś go nie widać;/

przed zmianami, było za wiele roślin. Akwarium było ciemne, smutne i ponure.


Po zmianach, jak woda się odstoi będzie pieknie!
Planujemy jeszcze kupić jedną mniejszą roślinkę i posadzić ją po prawej stronie i może jakiś fajny brązowy korzeń także po prawej umieścić.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do serwisu na mieście stołecznym - po raz pierwszy i... ostatni || 5.29km

Sobota, 25 lutego 2012 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
Odbiór Accenta z serwisu. Polecony serwis, a sprzęt urwany na maratonie, więc zglosiłem się tak jak kazali zwierzchnicy.

Z serwisu jestem zadowolony, rower zrobiony gra, więc warsztatowo wszystko ok. Tu mogę polecić.
Cena i obsługa. Drażniąca postawa kolesia szefa, ironiczny ton i traktowanie z góry bardzo mi się nie podobało. Miałem wrażenie, że naśmiewał się w duchu ze mnie. "A co to za marka? - a...akcent? Hmm no ok pomyślimy"
Ja rozumiem, że najwięcej pieniędzy zostawiają mada-faki na super meridach, specach itd. Brykach z oponami 2,5` itd. Ale to, że ma mój rower bagażnik, błotniki to nie jest powód aby traktować mnie z góry.


"A z tymi koszyczkami (noskami - dla nie wtajemniczonych gwary prostackiej) to ty do lasu wjeżdżasz?" - NIE kurwa maliny zbieram! Napierdalam na grzybobranie i w wolnych chwilach lobię nimi zaorać pole!
"niebezpieczne te koszyczki z paskami są" - tak samo niebezpieczne jak SPD gdy się za mocno sprężynę ściągnie albo ubrudzi się blok i zatrze w pedale.

No i cena... "no przerzutka 180zł - deorka ale ci za 130 obniżę"
"ile? Przecież cena była 130 na niej jak ją pan zdejmował"
" no tak ale to u nas tyle a na allegro po 180 chodzą..." - toś się człeku z powołaniem minął chyba, albo ja mam inne allegro. Bo klasyczna deorka i to podejrzewam nie model 2011 tylko jakaś 2010, kosztuje mniej niż 130 na allegro.

"a ten amortyzator to działa?" - nie kurwa jest na kuroniówce i wpierdala M&Ms; przed telewizorem "Chyba się już trzeba zastanowić nad nowym, ma straszne luzy i te golenie takie wytarte, korozja wejdzie" - No Panie ładny. XCR miał niefortunnie malowane golenie na czarno swego czasu - nie moja wina. Ma luzy, owszem a korozja i tak wejdzie, jak się nie będzie jeździło... No CZYMAJCIE MNIE ta rozmowa prowadzi donikąd.

Ja rozumiem, nie wyglądam PRO, mam obcisłe gacie, ale to nie jest 100% pro. Nie mam karbuna więc nie jestem pro. Jeno pomiarkuj ludu prosty, co napierdalasz tymi kluczami w rowerowych serwisach, że człek czasem wie co ma i z czym co się je i na BOGA!!! Nie róbcie z nas idiotów, większych niż sami jesteście, bo naprawdę możecie szybko stracić klienta.

Ja do tego serwisu nie wrócę, no chyba, że nie wiem. Urwę pół widelca 20m od wejścia. Bo obsługa jaka tam pracuje to o pomstę do nieba woła. Zresztą chyba tak jest bo kościół mają przez ulicę...

Ech 200zł poszło, za wymianę haka + przerzutka + taśma na obręcz + dętka + miła rozmowa;/

Jak uważacie Dużo?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

zakupy i po mieśćie || 11.58km

Poniedziałek, 6 lutego 2012 · Komcie(4)
Dzień lekki zwiewny i luźny, mimo, że rano wizyta u lekarza, to okazało się, że zaliczenie Mechaniki Gruntów było faktem! Nadal jest dla mnie czymś niesamowicie pozytywnym! Udało się! Mój Magister coraz bliżej:D Juppi!

A tak wogle to jeździło mi się ciężko, chyba mnie już troszkę męczy ta mroźna zima...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Bo zimą to prze szanownego państwa z reguły zimno jest:) || 19.78km

Czwartek, 2 lutego 2012 · Komcie(0)
Po porannym kursie do organizacji pocztowo-wysyłkowej znanej potocznie Pocztą udałem się na wycieczkę nr 2.

Getry jakie przyszły pocztą trzeba było przetestować. Niestety, sa cieniusieńkie i jadac w ten mroźny dzień nie czułem różnicy z nimi i bez nich. WIatr przebijał się igiełkami przez spodnie i getry. Co nie zmienia faktu, że odprowadzają wilgoć zapewne dobrze i wogle są "termoaktywne". Co do ich mrozo-dezaktywacji, cóż...:)

Wycieczka do Agnieszki do pracy drogą okrężną przez legionowskie ścieżki rowerowe. Ludzie jacyś tacy zapatuleni. Wszyscy nagle jak jeden mąż, postradali swoje karki. Głowa zaczyna się płynnie po zakończeniu tułowia. Każdy idzie i z zaciekawieniem wpatruje się w ziemie, jakby pośród tego syfu chciał znaleść conajmniej diamenty. Kobiety jeszcze próbują sobie podtrzymywać głowę pod brodą, byc może od mrozu im się poluzowała;)

Jedno jest pewne, ludzie przywykli do jesieni latem, do jesieni zimą i nagle opętała ich przemożna panika, gdy nastała zima zimą! Cóż, zawsze można iśc na rower, choć zjazd z wiaduktu 30km/h przy -20 to już odczuwalna impreza dla ciała;)


EDIT: Tokaido dzisiaj osiągnął 4000km:) Sto lat niech żyje nam!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

roztrenowanie mroźne - decydujące starcie || 47.65km

Wtorek, 31 stycznia 2012 · Komcie(0)
Wyjechałem dziś na wycieczkę. Wolny od sesji wolny od stresów. Poranne USG jamy brzusznej nie wykazało nieprawidłowości, więc ogólnie nie jest źle.
Pojechałem do Ago po sprawunki a potem wróciłem i po zostawieniu ich w domu ruszyłem na wycieczkę.

Najpierw standardowo do Rondka na końcu obwodnicy, a później nawrotka przez Jabłonną do Chotomowa i dalej do Skrzeszewa przez las drogą która, jeszcze jak zaczynałem jeździć, była szutrówką. Obecnie jest tam asfalt a nasi mistrzowie kierownicy dają tam popis swojej głupoty.

Przez Skrzeszew do Rondek w Wieliszewie i skok na rondo w Zegrzu. Na zegrzyńskim kółku nawrót i przez Wieliszew kierunek dom:) Wracając niebo było już przy zachodzie słońca, i zrobiło sie pieknie czerwone:



Na końcu na liczniku - 14stopni



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,