Pojeżdżawki, strona 27 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Rowerowe przemyślenia niepoukładane… czyli Pieprzona bioróżnorodność!! || 54.04km

Sobota, 11 czerwca 2011 · Komcie(2)
Kategoria Pojeżdżawki
Kiedy tak siadam sobie i zaglądam na portale opisujące życie rowerzystów lub nawiązujące do ich cyklicznego życia, dochodzę do wniosku, że wielka różnorodność jest w nas. Jako te muchy, gzy i inne robactwo różnimy się między sobą rojąc się, bzycząc przeraźliwie w każdej społecznej dziedzinie życia. My, stworzenia zwane, przez ogół społeczeństwa - rowerzystami.
Poczuwam się do bycia owym stworzeniem, niejako wyobcowanym z kategorii zwykłych ludzi. Czuje się na swój sposób inny oryginalny i zrowerowany.

Zaskakujące jest, że nawet tak mała komórka społeczna jaką są rowerzyści, ma w sobie podziałów równie wiele, co tablica Mendelejewa. Czyż my nie jesteśmy jako te cząstki rowerowe swobodnie krażące?

Kilka lat temu gdy zaczynałem swoja przygodę z jednośladem czułem się totalnie inaczej. Byłem przekonany o jednorodności pośród cyklistów czułem się ogniwem silnej i jednorodnej masy.Czy się myliłem? Nie wiem, to chyba podobna sytuacja jak z owym układem okresowym, to że nie odkryto jakiegoś pierwiastka nie oznacza, że on nie istnieje. Podziały istniały, tylko widać nie zakiełkowały w mej głowie. Z każdym rokiem zdawałem sobie sprawę jak wielka różnorodność w nas drzemie. I nagle owy pan kowalski z koszyczkiem na ścieżce przede mną telepiący się 12km/h nie jest tożsamy z kumplem/ziomalem/koleszką cyklistą a staje się "inna jednostką cykliczną". Jak w atomie są neurony neutrony i mają różna masę tak i u nas w świecie rowerowym wirujemy każdy po swojemu. Z biologicznego i genetycznego punktu widzenia jest to dobre jednak w społecznym ujęciu czuje się niejednokrotnie całkiem pogubiony.
Jak więc trwać w tej rowerowej różnorodności i zarazem pozostać jednością ogółu cyklistów? Wszak mówią o nas w telewizji rowerzyści. To cholernie odpowiedzialnie brzmi i tak strasznie dumnie, aż chce się wypiąć pierś i pokazać wielkie[center] R[/center] !! Nikt nie różni nas na "koszyczki" "dziunie" "lansy" i "bujako-skrzypaki" albo "ludzi bez smaru"
Czy to, że taki podział istnieje to samo zło? Wewnętrzne zepsucie jednostki cyklicznej, ogółu? Czy może naturalna selekcja dążąca do podziału i ewolucji? Swoją droga az strach pomyśleć co by było gdyby co poniektóre odłamy naszej "skołowanej rasy" obrały własny rozwojowy kierunek:D

Jadąc rowerem czuje się więc jak organizm, stworzenie niczym „jednostka cykliczna”. Trybie w wielkim roju, jednak poprzez swoje upodobanie, nie jestem jedną z wielu standardowych pszczółek i moja interakcja z innymi nierowerowymi zdaje się być niejednokrotnie utrudniona. Znacie to na pewno z autopsji.

Pomijając wszelkie prawa i zasady ruchu drogowego, jako owy organizm jesteśmy poddani prawu dżungli jakie panuje wokół. Ktoś kiedyś napisał „Miasto to betonowa dżungla” i w zupełności zgadzam się z owym myślicielem.
Próbujemy zasiać w owej dżungli swoje kwiatki. Piekielnie zdecydowani chcemy posadzić srebrne „zębatki” czy malusieńkie „szpryszki superlajty”. Inni usilnie sadzą nam na drodze "łańcuchy zardzewki" czy "piskliwe heble" z rodzaju "uważaj jak jedziesz" a jeszcze inni obsiewają pola "koszyczkami" i "ostrymi kołami". Wszystkie te uprawy jednak w gąszczu masywnych pni Opli, Fordów, Mocherów, Matek z dziećmi i Strażników miejskich czy Wysokich jak Sekwoja krawężników. Każdy walczy o przetrwanie i wygrywa ten kto wykaże najlepsze przystosowanie do zmiennych warunków środowiskowych.

Czuje się osaczony do tego stopnia, że gdy jest okazja biorę swój „nawóz” i ruszam za miasto. Tak nawóz to przewrotne słowo, ale i odpowiednie. Nawozić jadę swoje interesy i potrzeby w oddali betonowej dżungli. W miejsca gdzie wiatr lepiej pachnie a słońce prześwieca mnie na wskroś. gdzie nie wyskoczy mi nikt z rabatką "piszczących przełożeń" i nie będe musial uważać na "zebry" pod kołami... I wioząc ze sobą masę cyklicznej energii rozkwitam na nowo inny choć wciąż ten sam.

Cudne to uczucie znamy doskonale, kiedy wszystko mamy nie w dupie a w pedale...

Dobrze, że nawozu mamy jeszcze pod dostatkiem i że są miejsca, gdzie można spokojnie uprawiać swoją rolę…

pozdrawiam Felietonowo-Rowerowo


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mini-Zlot Forum Podróże Rowerowe || 49.25km

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Hej ludziska z Mazowsza, zróbmy zlot…. I co? No 3 osoby się zjawiły:D Luxus nie jest, ale na początek może być. Kwatera Atomowego Dowodzenia zwiedzona i surowe podwaliny pod kolejne rowerowe spotkania zostały poczynione;) nie wiele będę opowiadał zdjęcia mówia wszystko;D




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

po Agnieszkę do pracy i rundka przez Chotomów || 15.00km

Czwartek, 2 czerwca 2011 · Komcie(0)
O trasie do-Agnieszki-do-pracy pisałem ostatnio. Dziś urozmaicilem sobie ją, podróżując do obi (zakup Sadolinu) oraz wioząc ów, a także nabytą takoż samo drabinkę(70cm) do kwiatów przez centrum miasta;D

było zacnie, gdyby nie te święte krowy co łażą po nowej asfaltowej ścieżce rowerowej... Ja te pindy porozjeżdżam kiedyś!!!! Idzie taka fafunia z druga fafunią i z fafciem który spinając swoje "muły" a`la mada-faka, jedzie na rowerze "na stojaka" obok nich. Oczywiście poruszają sie, jak przystało na prawdziwą manifę ŚRODKIEM...

spier... na ulicę z takim wożeniem się!!! Żeby to jeszcze jechalo rowerami a ten łepek obok nic nawet hamulców nie miał w tym trzeszczoskrzypie!!!!! TFU!!!
no to ja się pytam - on wyszedł na rower czy na dupy???


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na działeczkę - weekendowy wyskok || 82.50km

Niedziela, 15 maja 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
wybraliśmy się z Agusią w weekend na moją działeczkę... Była fajna jazda bo z wiatrem a na miejscu odpoczynek pierwsza klasa, szkoda , że ekipa jaka miała z nami jechać się niezdecydowała;D

zajebisty kolor zajebisty lans;D
jeden z moich rowerowytch projektów, niestety ojciec potrzebował tej kierownicy więc rower znów ma zwykłą;D choć design był czadowy:D

a tu Ukraina - oryginalna mega wypasiona maszyna!! Kiedyś zrobie z niej trekinga pierwsza klasa!

na koniec ognisko i gadanie do nocy... brakowało tylko większej ilości rowerowych wariatów.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Jabłonna - Dębe - Nasielsk - Chrcynno - Serock - Zegrze - DOM:D || 90.38km

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjazd z natury "bezpciowy". COś w stylu: zawieść, przewieść, przejechać się i tak byle tylko... Choć kupienie nowego siodełka żelowego zdaje się być tym "Czymś" co mnie pchnęło:)

Czy siodełko upaja swą miękkością? hmm okaże się za jakiś czas jak sie moje gnaciki przyswoją do nowej sofy:D

poprzednie jakoś mnie już uwierało... zresztą od początku swego bytu zdawało się być nadto usportowione. To tak jakby jeździć ferrari, niby fura fajna niby taka tam wypaśna a jednak 8h w głębokich kubełkowych siedzeniach jakoś do komfortu nie należy... Nie mam ferrari więc mogę się mylić, no ale mniej więcej o to w tym chodzi. A człowiek próżny jest i dąży do ideału:) Kto wie może nowe żel-siedzisko mnie do owego ideału przybliży?

No tak czy inaczej kręciłem sie to tu to tam po nowych raczej jeszcze nie znanych dobrze terenach "okołonasielskowych"

Jest jeszcze coś w moim napędzie co nie daje mi spokoju, coś tam nie gra i nie tyka jak trzeba. Ostatnio okazało się, że to spinka, ale mam wrażenie że to tym razem nie to. Lekarz Księgowy wyleczy wybada. A może z kilometrami samo się ułozy? Hmm zobaczymy, sezon się zaczyna będzie okazja aby się ułozyło:)

Jeszcze przede mną 6km do domu z moją Agnieszką a pod koniec tygodnia wyprawa;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,