Na uczelnie, strona 4 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Na uczelnie

Dystans całkowity:4596.21 km (w terenie 280.84 km; 6.11%)
Czas w ruchu:132:48
Średnia prędkość:18.72 km/h
Maksymalna prędkość:48.10 km/h
Suma podjazdów:39 m
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:53.44 km i 3h 01m
Więcej statystyk

Na uczelnie - Wreszcie coś załatwiłem! || 53.40km

Wtorek, 11 września 2012 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Na uczelnie po podpis na podaniu i w sumie tylko po to. Udało sie wreszcie coś załatwić, bo wcześniej moje przebiegi były puste!


Magisterka jest już na ukończeniu w sensie treści zaś graficznie wciąż czeka:D Mam nadzieje, że nie długo poczeka!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do Warszawy - to będzie dla was trudna lektura! || 61.96km

Czwartek, 6 września 2012 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
Raz, spotkać Che, to zaszczyt, ale dwa razy i to raz jak idzie roześmiana w ciuchach kolarskich przez ulicę? To już musi być dzień dobroci dla moich rogówek, spojówek, siatkówek i czopków oraz plamki ślepej.

Wątpliwości mieć jednak nie należy, iż to tą niewiastę oko me widziało, jakowo spacer uprawiawszy marszem ulicą krocząc szła!
Azali widzenie było drugie, gdyż ponieważ do pierwszego spotkania okiem w oko, pedałem w korbę i oponą w asfalt, przystąpiliśmy tegoż samego poranka kilka zegarowych równo odmierzonych godzin wcześniej. Wtedy to nasze jestestwo, nasz byt i nasze rowery nieomal tak zachwycające jak my sami, minęły się żwawo mknąc w Mokotowskim Parku, zwanym czasami w przypływach przez niektórych stołecznych mieszkańców, Polem Mokotowskim.

Cóżesz to było za naoczne widzenie, roześmiane obywa „my” z rozwianymi bujnymi czuprynami, pieczołowicie chronionymi powłoką kasku, mknęliśmy pośród ludu bieżącego mnogo nieopodal. Nie dane było nam, lubo nie daliśmy sobie nawzajem okazyji, aby nawiązać rozmawianie gdyż każde z nas we swoją stronę się spieszyło.

Jako wspomniałem na początku los nagrodził mnie podwójnie, i opatrzenie werbalno naoczne nastąpiło jeszcze raz tego samego poranka w godzinach wielej niż porannych, i rzec można by iż popołudniowych nawet. Zdziwienie odczuwać należało, gdyż Che stąpała jako homo sapiens sapiens erektus summus, pieszo! Toteż totalnie skonfundowany, zdezorientowany i zdeharmonizowany, zamyśliwszy się nadmiernie, nieomal nie rozjęchałem pieszej innej istoty bieżącej po chodniku. Nie da się bowiem zbyt dlugo poruszać roweru w kierunku jazdy, bezkolizyjnie gdy się centrum dowodzenia - głowę, ma obrócona o 180 stopni za niską brunetką znikającą za plecami.

Żyje i mam się nieźle choć powrót pod wiatr to nie jest to co lubię;/

Pozdrowienia dla podwójnej Che!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na uczelnie - czyli Geostar Production! || 33.96km

Środa, 5 września 2012 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Dziś nieopatrznie umówiłem się na wizytę w Warszawie, nieopatrznie z tego powodu iż chyba nie w pełni władz umysłowych wypaliłem "to umówmy sie na 10tą" i się wkopałem, bo oznaczało to wyjazd do stolicy o wiele wcześniej.

Jak to czasem bywa plany nie zawsze udaje się zrealizować. Najpierw upadł pomysł jazdy do Warszawy rowerem w 100% (upadł gdy wyłączałem budzik o 6:45). Później gdy w końcu po żmudnym procesie dobudzania się udało się zjeść śniadanie i wyjśc z omu pognaęłm na SKM. 9:03 miał być pociąg.

Gnałem jak wariat bo 8:35 z domu wyjechałem. No i ledwo zipiąc wpadłem na peron gdzie stał tłum ludzi.
S9 o 9:03 nie przyjechał więc miał być S3 o 9:13, ale już nie na Zachodnią tylko na Wschodnią (co mi sporo mniej pasowało).
Ten o 9:13 ogłoszono, że 20 minut opóźniony, a 9:33 miał być znów S9 na Zachodnią. Kiedy dochodziła 9:35 wjechały na peron S3 i S9 jednocześnie, jeden z Legionowa Piaski a drugi zwyczajnie opóźniony podstawił się. Część ludu wsiadło po lewej a cześć po prawej do Pociągu. Mój ruszył jako pierwszy! Uff!

W ten sposób 30 minut stałem, gawędząc sobie z niewiastami na peronie. Jedna niewiasta, to moja znajoma z podstawówki a druga, nieznana podobnie jak ja wyrolowana przez komunikację.

Całość "sprawunków" zajęła mi tego dnia na Uczelni około 45-50 minut. Wpisywanie profili w programie Geo-star, nie jest specjalnie trudne, ale jak zwykle coś sknociłem i nie wszystkie dane miałem, więc zrobiłem powiedzmy 80% potrzebnej do wykonania pracy.

Wracałem z Miasta już rowerowo, było ciężko pod wiatr i tak jakoś nie szła mi noga. Pojechałem drugą stroną Wisły wzdłuż szutrowej pieszo-rowerowej ścieżki. Na pewnym odcinku na samym środku w poprzek całej szerokości szutru stała wielka wywyrotka a koparka obok ładowała na nią piach. Nie dało rady ominąć przeszkody więc udałem się na Wisło-Plażę. Szok, nie wiedziałem, że takie coś istnieje. Wygląda jak normalna plaża tylko, że nad Wisłą;D

Czyżby miasto znów organizowało nadwiślańskie plaże i bulwary na serio? Myślałem, że to tylko takie gadanie P_R.

Reszta trasy, nudna... cięzka i ble... ścieżki, chodniki kraweżniki... nierówny asfalt znów szuter itd.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

MGR - nabieram prędkości... || 56.29km

Wtorek, 4 września 2012 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
I co? Tylko wizyta na uczelni i już mam pełne pedały roboty. Jutro kolejny kurs i wpisywanie danych, robienie profili, itd. Telefony się urywają, załatwianie dokumentacji itd. Czas ucieka do Grudnia chciałbym się obronić!

No więc palę gumę i gnam do stolicy! A tam?
Masakra, z deptaka kolo muzeum Kopernika, zrobili objazd tunelu pod Wisłostradą, a ścieżka rowerowa to skakanie po schodach nad samą Wisłą, albo nie wiem jak inaczej jeszcze. Wracając w kierunku "Z" Warszawy jechałem już ostentacyjnie ulicą, jak samochody!

W dupie mam takie objazdy!

Było zacnie nie powiem, choć do napisania dyplomówki jeszcze trochę jest...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na uczelnie - czyli Warszawa autem stoi! || 66.63km

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · Komcie(3)
Kategoria Na uczelnie
Kolejne podejście "Załatwienia" czegoś na Uczelni. Pomysł aby jechać do Wawy urodził się rano przy ubieraniu.
Myślicie, że załatwiłem?
No jasne! Zamiast planowanej 1 książki z biblio wziąłem 4 - ledwo mi potem do sakwy się wlazły.

Zjadłem kluski śląskie z sosikiem grzybowym i tyle;P Nie zebrałem wpisów bo nadal nie ma więcej niż jest profesorów:P

Rozgryzłem problem jeden jaki mnie nurtował z pracą MGR więc chyba jednak było warto pojechać.

Aha i na Polach mokotowskich spotkałem Che, tak tą samą! Spieszyłem sie to tylko jej uniosłem rękę i pomknąłem dalej:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na uczelnie i odwiedzić Cimana || 72.00km

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · Komcie(2)
Skromna wycieczka i na zakupki - jakby to napisał roweras. Moja wycieczka nie byla skromna, choć w drugiej części były zakupki :D
Najpierw kierunek a Ochotę na uczlenie kilka spraw załatwić - nie załatwiłem prawie nic bo sezon urlopowy w pełni, toteż zasmucony pojechałem odwiedzić CIMANA i pogadać. Były zdjęcia z Norwegii ustna relacja, ale jako że dawno żeśmy nie ubrudzili się wspólnie smarem, było również mechanikowanie.

Dzięki temu że Ciman miał pompke do amortyzatora, mogłem wreszcie zajrzeć wgłąb epicona i skontrolować jak żyje.

Jak na przebieg poadn 5 tysięcy "kaem" (znów cytat od rowerasa) ma się nieźle. Golenie w dobrym stanie, brudu nie zastałem wewnątrz, jednym słowem, amortyzatorowa sielanka.

Zastrzeżenia miałem co do tłumika, który działał dość "dziwnie". W końcowej fazie nawet nie działała blokada. To muszę zweryfikować na serwisie bardziej profesjonalnym. Jako, że w środku czysto spokojny jestem iż żaden piach drobnoziarnisty, nie rysuje anod. Serwis całkowity uginak przejdzie późną jesienią, przed zimą.
Blokada się naprawiła sama podczas jazdy więc jest ok;D

Powrót do domu od Cimana, to mordęga. Wiało w twarz i to nieźle, do tego czasem padało i było trochę za zimno... Jesień idzie;/ SZOK!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Amelinium - Jak szybciej jedzie to lepiej rozpierdala! || 101.22km

Poniedziałek, 25 czerwca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Dzisiaj mimo zaplanowanego egzaminu na uczelni, postanowiłem wybrać się na nieco dłuższe kręcenie. Umówiony byłem na 17 z profesorem na ochocie więc czemu by nie przeciągnąć się trochę asfaltując?

Na trasie do Leszna


No z tym przeciągnięciem to była najprawdziwsza prawda, a pomógł mi w tym kolega. Na imię bylo mu Mieczysław... a tak serio to nie nazywał się Mieczysław tylko WIATR, choć uważam, że Mieczysław byloby równie dobrym imieniem dla wiatru. Walił albowiem, Mietek w ryj jak rasowy bokser! Robiłem uniki aż do samego Nowego dworu Mazowieckiego.

Dalej przez Kazuń, pomknąłem na Julinek. Wiatr już nie przeszkadzał, choć w sumie nie jechało się lekko. Dwie sakwy w jakie byłem zaopatrzony jednak stawiały opór. Wziąłem je z premedytacją, bo lubię mieć po obu stronach równe obciążenie.



Trasa od Leszna do Warszawy to już czysty majstersztyk! Jak mówi filozof z YT:
Jak szybciej jedzie to lepiej rozpierdala.
Ja mimo opon 2,1` i dwóch sakw osiągałem na tym odcinku prędkości rzędu 26-30km/h


Summa summarum, Egzamin zaliczyłem do domu wróciłem a na moście północnym mknąłem 45km/h, to jest namiastka tego czego mi brakowało!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Kryptonim OKO - cz 1 || 48.76km

Czwartek, 31 maja 2012 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
Na uczelnie udałem się dzis w celu wygłoszenia seminarium. Niestety musiałem skorzystać z usług przewozowych Kolei Mazowieckich bo ponieważ, moja moc przerobowo-intelektualna nie konweniowała pełnego transportu mojej osoby na miejsce seminarium.

Do pociągu, tłum walił drzwiami o oknami. Nastał nieprzejęty tłok i mrok we wnętrzu, a lud stawszy w tłumie milczał tak głośno, że aż miałem ochotę pomilczeć z nimi. Takoż więc uczyniłem i domilczawszy swoje wysiadłem na dworcu W-wa Gdańska.

Seminarium głosiłem jako pierwszy i trwało to więcej niż przewidziałem. Mało tego! Przewidziałem o wiele mniej głoszenia, ale się prowadzący wtrącał i prawie 30 minut stałem i broniłem swoich tez na tematy geologiczno inżynierskie okolic Jabłonny. Udało się wybrnąć z ostrzału pytań i wątpliwości prowadzącego i usiadłem zadowolony z wystąpienia...

Na wydziale opuszczając fascynujące seminarium kolegi, o okolicach Radzymina, spotykam Tomka Przyjechał na rowerowo i tak mnie to zaskoczyło, że nawet nie spojrzałem gdy gpo mijałem. Dopiero gdy usłyszałem SIEMA podniosłem wzrok.

Nie miałem za wiele czasu na dłuższą gadkę więc pognałem dalej.
Tego dnia załatwiłem jeszcze kilka spraw w Legionowie, choć zanim tam dotarłem, troszkę poczułem wiatr na pyszczku.

Napęd umiera. Jeżdżę na blacie, aby nie niszczyć innych zębatek z korby, ale czuje każdy obrót i nie jest to nic przyjemnego. Rower nie przyjmuje pełnej energii jaką mu aplikuje w napęd!



Całe szczęście pierwsze części już są u mnie i jak skompletuje wszystko zmienię. Dziś przyszły dwa łańcuchy i kaseta! Czekam jeszcze na blat korby!



Na koniec fajna nutka;)

&feature=related


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przedzlotowo || 91.47km

Piątek, 18 maja 2012 · Komcie(0)
Na uczelnie pogrzebać w bibliotece do pracy MGR a po powrocie po Age do pracy.

Cz 2 Czyli do metra wieczorkiem również rowerkami, tym razem, już z Agnieszką.

Cz 3 czyli z Bystrzycy Kłodzkiej do miejsca zlotu... Dzięki nawigacji Cimana, który po nas wyjechał dotarliśmy na miejsce jak trzeba! Sami w tym lesie to byśmy chyba zabłądzili!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 4! || 51.68km

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · Komcie(1)
Dzień dziś dał mi do wiwatu! Oj działo się dziś od samego rana...

Zaczęło się już o świcie, kiedy dotarło do mnie ile to ja spraw mam do załatwienia. Kiedy już myśl ta przebiła się przez system odporności na stres wybiła godzina 7:15. Szybkie śniadanie i o 8:00 byłem już w siodełku. Pożegnałem się z Agnieszką i ruszyłem zdobywać Warszawę.

Mimo bezchmurnego nieba poranek, był zimny. Słońce dawało złudne wrażenie ciepła a wiatr wiejący w plecy niby pomagał, jednak pieruńsko wychładzał. Na 3 światłach, po raz kolejny trafiając na czerwone, doszedłem do przekonania, że zdecydowanie za zimno się ubrałem. W łapy było mi zimno w plecy wiało, i chłodziło jak w lodówce, jednym słowem, zapowiadało się ciężkie 25km na Uczelnie.

Kiedy podjeżdżałem na skarpę, o dziwo się nie spociłem, a zimny wiatr okazał sie przyjemnym chłodem. Bylem na miejscu przed czasem. 9:30 to było za wczesnie aby iśc upominać sie w dziekanacie o ostatnią jubileuszową naklejkę na legitymację.

Czekałem więc spokojnie słuchając muzyki w MP3 i opalając się na słońcu za wiatrem na dziedzińcu szkoły. Około 9:55 wyruszyłem przed dziekanat. Pani łaskawie raczyła dotrzeć do pracy 15 minut po czasie. (10:15) Dziekanat był w środku oblegany już przez jedną pracownicę, ale bez tej drugiej, system nie mógł zatrybić a ja jako, że do owego systemu należę, nie mogłem uzyskać naklejki. Najbardziej irytujący był komentarz pani:

- o jest pani już, jest już 15 po, mógłbym uzyskać naklejkę na legitymację?
- 15 minut to kwadrans studencki powinien sie pan przyzwyczaić przez te kilka lat.
- Tylko, że ja się śpieszę do pracy , proszę pani i naprawdę nie mogę czekać na pani kwadrans bo mi za niego nie zapłacą...
- No prosze pana albo studia albo praca! Czasem trzeba wybrać priorytety!


I wiecie co? Weszła do dziekanatu i zamknęła drzwi od środka. Przebrała się i dopiero mnie przyjęła z miną przepitej niedźwiedzicy. Nie strzepiłem języka, odszedłem w milczeniu zrezygnowany, bo miałem naprawdę mało czasu aby dotrzeć do pracy na czas.

Opuszczałem wydział, lekko zniesmaczony, niby spędziłem tu 6 lat, wiele semestrów i wszystko jest mi tak bliskie a jednak poczułem się dziś jak jakiś szczeniak zbesztany przez starszą doświadczoną kadrę. Ile bym tu nie studiował zawsze będę tym niżej... taki los studenta.

Na Młociny miałem pod wiatr, pod słońce i wszystko było kuźwa pod! Dojechałem na styk dość nieźle zmachany. W pracy jednak nie miało być lepiej. Ledwie się ogarnąłem z ciuchów rowerowych a już dostałem bure od dyrektor regionalnej, wizytującej dziś kontrolnie oddział, że nie mam badań i że maja być na wczoraj! Ubezpieczyciel umówił mnie na piątek na 9:45 a ja miałem się rozdwoić aby były na dziś po południu. No i opuściłem oddział szybciej niż tam dotarłem;) Ubrany w garnitur, krawat i spodnie w kant pomknałem zdobywać Polski system służby zdrowia.

w skrócie:
* 112 dojechałem do mostu Grota
* 731 do Jabłonny
* DOM i przwalanie dokumentacji medycznej, co może a co napewno się nie przyda
* 731 Do Legionowa tam do Mediq gdzie odwiedziłem 2 lekarzy w ciągu jednej godziny i wykorzystując swoją gadkę, szczyptę sprytu i elokwencję oraz cwaniactwo ominąłem 12 ludzi do okulisty, i 5 osób do medycyny pracy.
* Po 17 byłem już w oddziale spowrotem z badaniami... i co?

Dostałem ochrzan, że badania zrobiłem prywatnie a nie przez fundusz ubezpieczeniowy pracodawcy. No, ale summa summarum przyjęli świstek a ja będę teraz się woził aby uzyskać zwrot kosztów leczenia. Najlepsze jest w tym to, że Mediq w Legionowie jest podłączony pod ów fundusz pracowniczy i na infolinii gdy próbowałem się umówić, zaklepywali mi wizytę na piątek albo później.

W pracy sporo papierologii, tonąłem w procedurach, nadawalem depozyty i rejestrowałem dokumenty w systemie. pracy było sporo, sporo nowego się nauczyłem, ale wyprostowałem wszystkie zaległości nawet zrobiłem ponad normę i z czystym sumieniem mogę powiedzieć sobie "dobra robota". Jak na taki zakręcony dzień wyszło całkiem zgrabnie a dyrektor regionalna była wielce zadowolona. A gdy szycha się cieszy, cieszy się też ściółka, czyli my szarzy pracownicy:)


Nocny rower powrotny smakował nad wyraz dobrze, pomijając to, że niemiłosiernie mi zimno było w uszy i dłonie. Lampka przednia zdechła,umarła ale niebawem jak znajdę czas dokupię może taką mała mrygaczkę i duża daleko-świecąca będzie miała mniej do roboty!

Kilometrowo mało, jednak opisowo dużo:) Jeśli dotarłeś do tego miejsca, wygrałeś bon na zakupy w Tesco za 0,01 pln.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,