Na uczelnie, strona 7 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Na uczelnie

Dystans całkowity:4596.21 km (w terenie 280.84 km; 6.11%)
Czas w ruchu:132:48
Średnia prędkość:18.72 km/h
Maksymalna prędkość:48.10 km/h
Suma podjazdów:39 m
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:53.44 km i 3h 01m
Więcej statystyk

Mam chorobę LOKOMOCYJNĄ - nazywa się Cykloza;) || 53.46km

Poniedziałek, 17 października 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Poranek zbudził mnie słoneczny. Gdy wstawałem, z zazdrością patrzyłem jak Agnieszka może sobie siedzieć w domku. Ja musiałem jechać na uczelnie. Studenckie życie, jednak nie jest do końca takie złe. Jeśli pogoda jest taka jak za oknem była dziś a można jechać rowerem.
Meteo nawet nie czytalem, bo wiedziałem czego mogę się spodziewać.

Ruszam o 9:23

Ubranie się na taką jesienną pogodę jednak nie jest takie łatwe. Niby mam strój, niby wiem co i jak a jednak na trasie do szkoły grzałem się niemiłosiernie. Ile ja się naregulowałem tymi suwakami. Ten w dół a ten w góre, potem te pod pachami w dół a te w środku dwa w górę. No jeździłem tak w obie strony tymi zamkami błyskawicznymi jak jakiś DJ na konsoli!!!


Szlak mnie jasny trafiał, krew mnie zalewała i lasowała się wokół przestrzeń, bo za nic nie mogłem zoptymalizować swojej termoregulacji. Wiatr miałem w mordejszyn co powinno być sprzyjające w ustawianiu temperatury ciała. Jednak nie było.

Na Płochocińskiej wreszcie zdjąłem Kask i problem się rozwiązał - byłem w szoku. Jednak sporo ciepła człowiek traci przez łepetynę i gdy owa zacna moja myślenica została poddana na wiaterek (okryta lekką czapką o dużej wiatroprzepuszczalności) zrobiło mi się lepiej. I od razu jechało się dużo przyjemniej.

Na uczelni byłem po 11:07
Na ćwiczeniach byłem aż 40 minut, a może nawet mniej. Zaczeły się 12:20 a po 13:07 się skończyły...
I co ? I było kurde warto jechać choćby po to aby sie przejechać rowerkiem. Mimo, że trasę robię juz chyba z 50 raz i tak lubie jeździć, nawet do Szkoły zwanej potocznie Łuniwersytetem


Może to choroba lokomocyjna w rowerowej postaci?

Choroba Cyklomocyjna (cyclosis)? Schorzenie wywołane podczas poruszania się rowerem. Przyczyną jest wysoka zgodność bodźców, sygnałów wzrokowych i błędnika, odbieranych przez mózg. Podczas jazdy rowerem wzrok odbiera zmianę otoczenia, co mózg interpretuje jako ruch. Błędnik, jako narząd równowagi, odnotowuje zmianę położenia ciała. Reaguje także na inne siły powstające podczas jazdy (hamowanie, przyspieszanie, napierdalanie z blatu) co w efekcie skutkuje pełną obecnością zgodności tych bodźców z określoną sytuacją jazdy na rowerze.

Choroba zwykle nie ustępuje wkrótce po rozpoczęciu podróży rowerem i daje wiele powikłań w statystykach wyjazdowych nosiciela. W ciężkich przypadkach może dojść do wycieńczenia organizmu a nawet śmierci.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Badanie Wilgotności Optymalnej - PROKTORRRRRRRR>>> || 60.14km

Czwartek, 6 października 2011 · Komcie(4)
No i wreszcie udało się. Pojechałem. Czołg ważył sporo...
Dwie duże sakwy crosso wypełniało co następuje
3,5l pudełko x4 - po dwa na sakwie.

Zakładając średnią gęstość objętościową piasku jaki wiozłem na 1,7g/cm3 to daje nam po 1,7kg na każdy kilogram. Czyli w rezultacie daje nam 1,7* 14l = 23.8kg piasku

do tego wiozłem:
* 1l coli
* zapinkę - tzw cumę (2kg)
* ubrania
* zeszyt
* długopis
i index;P

I jechałem jeszcze ja: masa tak na oko 67kg

I powiem ja wam, że jechało się dość ciężko. Na modlińskiej woziło trochę tyłem, a nie mało było lawirowania bo to wiadomo, ulica dziurawa.... Na szuterku dobrze już rozgrzany leciałem 20km/h jednak zrezygnowałem z interwałowej jazdy pod mostami i po dotarciu do Gdańskiego jechałem, ulicą i chodnikiem aż do portu praskiego.

W Laboratorium postawiłem rowerek i zabrałem się do pracy. Cholernie lubię takie robótki laboratoryjne.





A oto i sam ON: Ser napierdalacz Proktorrrrrr.



Działa to mniej więcej tak:

Wsadza się piasek do cylindra o znanej objętości. Mamy mase cylinderka. Ciężarek na silniku napier... uderza i zagęszcza ów piasek. Co kolejne cykle dodajemy do piasku określone ilości wody w mililitrach i sprawdzamy kiedy Proktor zaczyna rzygać błotem. No bo najogólniej tak to wygląda;P Jak wody w szkielecie gruntowym jest za dużo, zagęszczanie staje się nieefektywne a woda wypiera piasek z określonej objętości. Maszyna chlapie bryzga, efekt jest taki jak skakanie po namokniętym piasku na plaży. Wynikiem jest to, że w tej samej objętości najpierw mamy coraz więcej masy piasku - element zagęszczania - aż tu nagle masa zaczyna spadać:P - wody staje się za dużo w gruncie.

Moment kiedy krzywa wzrostowa masy zaczyna się zaginać - to miejsce gdzie występuje wilgotność optymalna - taka ilość wody w gruncie, przy której zagęszcza się piasek najlepiej. (ten określony co go badamy)

Wiem, że to blog rowerowy - ale cholernie lubię lab i wam trochę poopowiadałem :D

Badanie dla jednej próbki trwało prawie 1,5h :D

Wyszedłem z uczelni o 16:19

Powrót był już nieomal na pusto, ale zabrałem pudełka aby mieć na kolejne próbki.

I tak oto kolejne ka em ki poleciały:D

Jutro badanie sondą dynamiczną, ale już w terenie;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na na na... sitowa A_NA_LI_ZA - rzekłbym śpiewnie || 64.18km

Środa, 21 września 2011 · Komcie(0)
Ostatnie sitówki z próbeczek jakie miałem do przesitowania.

Situ situ, nie ma kitu - rzekł poeta pijany

No i "tam" i "wróć" na Tokaidejszyn - telepadło moje twardouliczne... grrrr kiedy będzie w Stolicy jak na Austriackich serpentynach - równy asfalt i piękne widoki:D


Domagam się więcej rowerowania platonicznego a nie urzędowego po tym samym dukcie wciąż... Pojechałbym a nie wiem z kim i gdzie:(


Na koniec z Wawki do Agnieszkia potem razem Rodziców na Urodzinowy Tortejszyn:)

Sto Lat niech żyje żyje ja! - jakbym zaśpiewał JA;]


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na uczelnie z 6 próbkami piasku... bylo ciężko i było PIIIIIIKKKK!!!! || 61.95km

Wtorek, 20 września 2011 · Komcie(5)
Dziś pojechałem znów na uczelnie z próbkami piasku, jednak aby nie rozkładać sobie badań na cały tydzień, zabrałem się dziś obładowany aż sześcioma próbkami piasku. Jechałem na swoim Tokaido, ktróego bagażnik jest tak lichy jak stan ścieżek rowerowych w miescie. Jednak jakoś dało radę i dojechałem.

Wiecie co jest najlepsze w tym laboratorium w wakacje?(tak burżuazyjni studenty mamy jeszcze WAKACJE:D) to, że biorę kartę magnetyczną, robię PIK i wchodzę z rowerem do labka. Zamek robi "bzzz" i zamyka mnie i groma w środku:D I od tej chwili jestem panem setek słoiczków i szkiełek, kolb, butel szklanych, parowniczek, tygli, szkiełek zegarkowych i innych śmiesznych rzeczy. I mieszam, ważę i mierze i dolewam odlewam i...

ech bajka;) Lubie pracę w lab. nie chce ktos mnie zatrudnić? Pliiiisssss, będe zawsze po sobie zmywał szkło laboratoryjne, obiecuje, słowo Harcerza i Słowo słowo... słowo Adama!!!!

Wyszedłem z tego przybytku o 16.00. Do Agnieszki dotelepałem się o 17,45. potem razem na zakupki i do Chińczyka na pyszną kolacyjkę. Restauracja Złoty Smok w Legionowie wymiata. Porcje maja jak dla sumo:D


ufff no i koniec opisu...:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

U naczelnie - Na uczelnie || 55.85km

Poniedziałek, 12 września 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Rowerem na uczelnie jechałem już wiele razy, stąd może moja melancholia co do tego odcinka. Tyle tysięcy kilometrów moje koła przemierzają ten asfalt na Modlińskiej, tyle razy staje na światłach , że to wszystko jest takie namacalnie MOJE. Czuje się jak w domu, jak pan i władca każdej sygnalizacji świetlnej, każdego krawężnika.

Modlińska – czyli ulica Modlących się Kierowców…

Modlących się o cud komunikacyjny chyba, bo na zbawienie ich głupich przyzwyczajeń już za późno.
Jadąc po wielokroć tym samym odcinkiem momentami nie zastanawiam się nad tym co mnie otacza. Włączam autopilota i tylko zmieniam biegi. Dziś jednak postanowiłem się poprzyglądać. Jechałem na pełnej świadomości, chwytałem każdy kamyczek każdy kwiatuszek i każdego motylka. Motylków co prawda nie było, jednak i tak chwytałem nosem uchem i skórą co się tylko zechciało w moim mózgu zarejestrować. A panicku rejestrowalo się wiele. Na przykład zarejestrowałem dziś okiem swym dokładnie jak to panna dziewanna jadąc czerwonym seatem malowała się na światłach. Inna zaś osobistość na przystanku oddawała się tanecznym podrygom z swoim partnerem. Oboje w wieku miedzy 15-17 lat;)

Co się jednak tyczy kierowców to wyraźnie widać trend statyczny, to znaczy, nic się nie zmienia odkąd jeżdzie tyle lat tym odcinkiem. Dobrze, że przynajmniej teraz mogę sobie jechać środkiem pasa przez skrzyżowania, to mi nie blokują przejazdu a wiadomo cenne sekundy to dodatkowy odpoczynek i czas na podziwianie Wisły z Mostu Świętokrzyskiego.

Dystans Mini – Fit – Madafaka!

Zanim jednak Wisła i podziwianie widoczków, na trasie mam odcinek, „maratonu”., Szutrowa droga kończy się na moim szlaku aż koło mostu Świętokrzyskiego co daje prawie 7-8km zacnego terenowego odcinka. Dawanie sobie w palnik na tym przyjemnym szuterku to już niejako tradyszon. Do mistrzów MTB mi daleko ale dziś 37km/h leciałem na jednym odcinku. Najgorszy jest kawałek asfaltu zaraz za mostem Gdańskim. No jeno same chopki i dołki jakby nie mogli tego skuć i zrobić szuterku jak na reszcie długości.

Premia górska.

Zaczyna się od Wisły i wspina się mostem (jakimś tam) aż na poziom Wiślanej skarpy. Dziś jechało mi się ciężko tam, z bliżej nieznanych przyczyn. Jednak ostatni techniczny odcinek omijający schody poszedł mi sprawnie z środkowego blatu korby. <dumny>

Pola Mokotowskie

Tu jedynym właściwym opisem będzie cytat z mojego opowiadania:
zawsze można było poznać nowe, nie znane osoby. […]
Drugą grupą dziewczyn, łatwo dostrzegalnych w tłumie ,były stylowe „Holenderki” na skrzypiących starych rowerach rodem z Amsterdamu. Kobiety te, ubrane w spódnice, spodnie, apaszki, buty na płaskim lub wysokim obcasie, emanowały zapachem perfum, który jeśli nie powalił, to na pewno porządnie odurzył przyszłego „wybranka”. Rowery jakich dosiadały były równie wyjątkowe jak ich panie. Stanowiły kunszt nieznanych producentów. Tworzone wieki temu w małonakładowych manufakturach, wszystkie były tego samego pokroju. Za czasów świetności stanowiły element emancypacji kobiet i dumę posiadaczek jednak w obecnym stanie wzbudzały niskie zainteresowanie. Jedne posiadały zardzewiały łańcuch inne kusiły lekko scentrowanym kołem, czy telepiącym się hałaśliwie błotnikiem. Jeszcze inne rowery skrzypiały przeraźliwie i donośnie. Powszechnie wiadomo było, a na pewno takie pojęcie dominowało wśród „holenderek”, że rower miejski musi być po pierwsze stylowy a po drugie oryginalny. Owa oryginalność pojmowana w dość osobliwy sposób objawiała się totalnym brakiem lub bardzo niskim, nakładem finansowym przeznaczonym na remont roweru. Wszelkiego rodzaju naprawy nie mieściły się więc w pojmowaniu owych dam w szpilkach.



:D

Z Pól do ul. Banacha już o rzut kamieniem w kierowcę, więc ostatni odcinek 200m zostawiam wam do poćwiczenia wyobraźni:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nocna Wyrypa || 53.00km

Sobota, 3 września 2011 · Komcie(0)
Wczoraj w geście czystego spontanu, odbyła się Nocna Wyrypa po Mieście Stołecznym Warszawa. BYlo nas 8 osób. Zaczęlismy z Legionowa - tam ruszyła główna grupa. Ja i Agnieszka dołączyliśmy na rondzie u Początków Modlińskiej.
Grupa Pawła Barańskiego dojechała o czasie, ale dołączyliśmy do niej dopiero 3 światła dalej, bo nie zatrzymali się i musieliśmy ich gonić a oni wcale wolno nie jechali.

Na modlińskiej, więc rozpoczęła się zabawa, było 40km/h na liczniku i jazda w peletonie, ucieczki i zrywy od świateł, było bardzo dynamicznie! Jak na pierwszy odcinek przed zimnym wieczorem, akurat aby się rozgrzać;D

Agnieszka była jedyną kobieta w peletonie i wśród 7 facetów robiła ostre zmiany. Nie jeden raz chłopaki patrzyli na nią ze zdziwieniem, gdy prędkość wzrastała w okolice 41km/h
Przed rondem Starzyńskiego polecieliśmy szuterkiem gdzie dosłownie korzyło się za nami a pierwszy etap zamknęliśmy na Starzyńskim. Tam czekamy 20 minut, bo jak ustawka była rozpisana to o 20 miała się zacząć właśnie tam. Nikt jednak nie pojawił się poza nami, więc ruszyliśmy dalej.

Kierunek Most Świętokrzyski, tam małe foto. Dalej w dół na rowerostradę przy Wiśle i koło CN Kopernik do Trasy WZ. Szybki przełaj z rowerami na plecach i witamy Zygmunta;)

Sesja foto na tle wielkiego neonu oświetlającego zamek i przywitaliśmy jeszcze jednego kolegę.

Ruszamy przez Nowy Świat na De "GOLA:P" mijamy Palmę i przez Plac 3 Krzyży mkniemy do Placu Unii Lubelskiej. Po drodze kilka postojów a podczas jazdy niewyobrażalne szaleństwo. Dobrze, że nas kierowcy i policja nie zlinczowali, bo dawno takiego stuntu nie pamiętam na rowerach po Wawie;P

Wracamy do Centrum na Marszałkowską, mijamy piętrowy autobus z wieczorem panieńskim. Laski krzyczą do nas z góry i piszczą. Chłopaki nie wiedzieć czemu już tak nie pędzą a nawet zostajemy zaproszeni na imprezę do klubu. Na światłach gadamy z dziewczynami a od świateł do świateł one piszczą a my jedziemy:) - Jest mega odpałowo;D

Ostatni odcinek do Grobu Nieznanego Żołnierza i dalej przez Krakowskie przedmieście w dół nad Wisłę. tam do Mostu Gdańskiego. Odcinek od Starzyńskiego do Domu jedziemy już wolniej, robi się chłodno i sił już mniej.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

KRYZYS... chyba mentalny jesienny czy inny jakiś. || 66.59km

Czwartek, 1 września 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Na uczelnie po raz czwarty w tym tygodniu. Jechało się zdecydowanie ŹLE. Mordując się na modlińskiej, zastanawiałem się czym u licha tak się zmęczyłem. Przecież to ja, ten sam JA jechałem przez wielkie Alpy, to ja naciskałem w upałach Włoskich...

I wiecie co? To był tam sam rower... i co? jechalo się koszmarnie. Wydawało mi się że rower nie przekąłda mojej siły z pedałów na napęd tak płynnie. Niby zębatki dojechane, niby kółka w przerzutkach także już zaczynają ćwierkać... ale niby to wciaż ten sam ja.

Czyżby dopadała mnie jesień, czyżby naprawdę schyłek kondycyjny przypadał na ten okres? Ludzie ludziska i święci pańscy, toż ja mam zaledwie 8800km;/ to nie powala.

Jako, że księgowy na mnie mówią i lubię analizować, to i na siodełku analizuje wskazania licznika. Zestawiam w głowie czas przejazdu odcinków i samopoczucie i słonce i fazy księżyca...Po wgłębnej analizie procesu przejazdu odkryłem co następuje.
* Przejazd odbywa się ciągiem,
* jedyne postoje trwają do 2 minut(sygnalizacja).
* Z czego większość postojów to 30 -40 sek na światłach podparcie się nogą. Nogą podparcie w dwóch opcjach występuje: jedną (lub dwoma zależy od systemu świateł).
* jazda była ze średnią wyższą niż na wyprawie,(20km/h niby na wyprawie na liczniku gości, ale avs wychodził o 3-4km/h niższy, tu średnie zadowalająco wyższe;D)
* zmiana pozycji na kierownicy - Mostek powędrował 2 podkładki niżej + chwyt wąski na środku wieczorami czuć jeszcze sztywność pleców.
* dojazdy w tym okresie (4 dni) obfitowały w 15km szutru co zwiększało wydatek energetyczny o dobre 10% na owym odcinku.
* wzrost wydatku energetycznego był odczuwalny bo średnia asfalt/szuter była identyczna. Jednym słowem, szuuterek nad Wisłą wyzwala we mnie maratończyka;P
* dojazdy posiadają premie górską, podjazd ma 0,68km z czego ma dwa podstromienia terenowe, najdłuższy odcinek podjazdu to asfalt. Mówię tu o wjeździe na skarpę wzdłuż trasy Alei Armi Ludowej.

no ufff... podsumowując - za mało jeżdżę aktywnie. Trening p 4 dniowy pewnie wzmocnił i ujawnił moje słabe strony, jednak czuje sie zmęczony:D A każdy powie, że trening to także odpoczynek i regeneracja, co niniejszym czynie


Do-Bra-Noc!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Laboratorium - na rowerze i zdarzeń moc... || 62.16km

Środa, 31 sierpnia 2011 · Komcie(0)
Na uczelnie, po standardowej trasie... Tym razem miałem awarię i przy szutrowej drodze, zmieniałem koło:D To znaczy dętkę;D Jak tak się babrałem, podszedł facet z wędka i zdziwiony pyta:
- a to one nie są bezdętkowe?
No i pogadaliśmy, że nie są bezdętkowe;) I jak dowiedział się ile kosztuje koło na rower bezdętkowe i opona to odpowiedział:
- to ja jeszcze poczekam aż będą tańsze... W aucie za 300zł komplet opon kupie.

Ech bajarze... Ciekawe gdzie on za 300zł komplet kupi, chyba, że używane.
No ogólnie człowiek jeden z tych co to wiedzą lepiej. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i dowiedziałem się "jak to łon w dzieciństwie rowerem jeździł" - ech jak ja nie lubię takich dywagowań. "Teraz nie jeździ bo wszystko do roweru drogie..."
Mówie mu,ze benzyna i tak droższa, ale nie nie dociera znów czym filozofował.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Laboratoryjne Badania Gruntów Z Rejonu Legionowa k. Warszawy;D || 60.66km

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · Komcie(2)
Dziś z kolejną paczka piasku - do Laboratorium... Było sitowanie, był piknometr... ale wy i tak nie ogarniecie o co biega;) Więc opisze o rowerze. Na trasie do Wawy, jechało mi sie jakoś mroźno:) Jak wyszedłem z domu to się wracałem po bluzę (tak Tą lanserską Mazowii czerwoną).
Jechało się żwawiej bo było chłodno i ciśnięcie poprawiało termoregulację;)
Nowy chwyt na kieorwnicy, powoli wchodzi mi w krew. Początkowo tak wąskie trzymanie nieco mnie rozbalansowywało i przy mijających samochodach wolałem trzymać "klasykiem", dziś jednak z wiatrem troszkę w mordeczkę, jechałem na środkowym trzymaniu i szło sprawie;D

Ile w tym zapierdzielaniu miało udziału dobre śniadanie, ile nowa aerodynamika nie wiem, pewne jest, że 25km/h trzymało sie pięknie aż do Żerania.

Polubiłem szuterek od Żerania przy samej WIśle. Jak ja go polubiłem. Mimo, że raz nieomal się tam zabiłem, to lubię ten odcinek. W miarę pusto tam rano. Piaseczek i żwireczek z reguły jest fajny , a ten do tego naprawdę równy i można szumieć kółkami powyżej 25 ka em ów;)

Dziś przeleciałem do Szkoły ten terenowy odcinek sporo ponad przeciętna AVS:) Nosiło mnie niemiłosiernie... Drżyjcie Yorki i Zakochane Pary!!! Na szutrach zawitał wściekły Księgowy;D

W całej tej zapamiętałej gonitwie w okolicach plaży koło parku linowego, nieomal rozjechałem strażników miejskich:P Jechałem ze 30km/h a oni jak nigdy nic sobie SZLI!!!
Troche ich zakurzyłem hamując a ci jak Morze Czerwone rozstąpili się na lewo i prawo. I weź tu zareaguj i poprawnie wykonaj manewr wyminięcia? No palniesz albo w lewe jajo albo w prawe. ech Władza...

:D

Traska naprawdę mnie dziś niosła;)

Powrót z Uczelni równie szybki i od razu do Agi do pracy...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Badania w Laboratorium Geologi Inżynierskiej || 55.00km

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
WYjazd na uczlenie z pudełkiem piasku do badań. Najpierw prawie 1h czekałem na faceta, a potem przygotowałem próbki do badań w 30 minut. Poważyłem, wstawiłem do suszarki i wio do domu.

Wcześniej jednak olbrzymia porcja pierogów na wydziale Biologii. byłem głodny jak WILK!!!


Powrót już na pusto z wiatrem bocznym...

test nowego chwytu na kierownicy:




Nuda i kiszka z olejem... ale jechało się przyjemnie


I tak minął dzień pierwszy badań:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,