Po Agnieszkę do pracy, strona 6 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Po Agnieszkę do pracy

Dystans całkowity:6937.77 km (w terenie 434.39 km; 6.26%)
Czas w ruchu:196:17
Średnia prędkość:11.95 km/h
Maksymalna prędkość:35.30 km/h
Liczba aktywności:367
Średnio na aktywność:18.90 km i 1h 55m
Więcej statystyk

Na rowerze 89 - Cz 1 || 13.88km

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · Komcie(1)
Wyjazd z AGnieszką do pracy a później wycieczką po chleb i do rowerowego pogadać. W rowerowym spotykam, straż miejską, Zanim jednak otworzyli sklep czekaliśmy wspolnie przed nimi a strażnicy - uwaga - na rowerach! już wlepiać zaczęli mandat jakiejś kobicie co to zaparkowała przed sklepem na chodniku.

Fajne te rowerki mają. Nic tylko pedałować. Nawet mi mi się pochwalił jeden z nich dumnie, że w sezonie to nawet 600km robią. Nie wiedziałem, czy mam im gratulować, bo w sumie to bardzo mały przebieg. Potwierdzeniem tego ma być licznik zamontowany an obu rowerach. Cóż dobrze, że choć takie mają bajki.

Generalnie dzień spędzony - znowu - leniwie. W nadziei, że mnie gdzieś zechcą do pracy.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 84 - w koło, naokrągło~! || 9.48km

Czwartek, 4 kwietnia 2013 · Komcie(2)
Hej i co nie mówicie, że wpisu wczoraj nie dodałem? Co? No to co ja mam pamiętać? No co z wami! Całkiem wam na monitory nawiało śniegu? Chyba widać daty, że jednego dnia braukje!

Skaranie boskie - najpierw zima a teraz nieczytający czytacze!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 83 - Zagadkowy manewr || 9.45km

Środa, 3 kwietnia 2013 · Komcie(0)
Kurs po Agnieszkę do pracy a potem na zakupy. W śnieżycy i pod wiatr jechałem połowę trasy. Brr, grr i co tam jeszcze przyjdzie wam do głowy! Miasto jak również ludzie zostało sparaliżowane tymi opadami. Szkoda tylko, że ludzi dopadł także paraliż umysłowy.

Ulica jednokierunkowa koło "Gabrysiaka" w Legionowie w kierunku nowej biedronki w centrum. Skręcamy w Lewo z Piłsudskiego i przed nami dwa auta. Przed nimi, z parkingu cofa kobieta. Cofa na pół jezdni i... staje. Wychodzi i zaczyna odśnieżać sobie szybę. No ja cie pierdziu. Wsiada do auta i czeka, bo jej kolega obok peugotem też cofać ma, to mu "trzyma" ruch. A koleś zanim wsiądzie zanim otrzepie buty ze śniegu. Klaksony poszły w ruch i moje pięści.

Podjechałem i zapukałem jej w maskę. Kulturalnie popukałem się w głowę i nieco mniej kulturalnie wyraziłem swoją dezaprobatę z manewru jaki wykonała. Kobieta, sądząc po minie uważała, że nie zrobiła nic złego. Oboje minęliśmy ją z Agnieszką i pojechaliśmy do BIedronki (50m dalej) z tyłu auta dalej trąbiły a kobieta stała dalej w poprzek ulicy jednokierunkowej. Jej kolega odjechał Peugotem a ta? Wjechała spowrotem na parking, wyszła i kontynuowała odśnieżanie samochodu. Już z oddali tylko słyszałem, jak ją kierowcy przez szyby błogosławili z aut...

Po zakupach drugi, dość ciekawy manewr przykuł naszą uwagę, tym razem jechała rowerzystka. Miało to miejsce przy kauflandzie w Jabłonnie. Jedzie kobitka, nazwijmy ją jak w fakcie Janina F 55l. Jedzie ona na składaczku z wielkim jak stodoła lusterkiem po lewej stronie kierownicy. Dojeżdża do drogi uprzywilejowanej i wjeżdża nawet nie zatrzymując się pod jadącego matiza(czy tico? - nie pamiętam już). Faktem było także, że ów matiz/tico skręcił bez kierunkowskazu w drogę z której ona ( i my jadący za nią) wyjeżdżaliśmy. Nie było jednak wiadome jaki tor auto obierze dopóki nie skręciło. Szok Janina F robi stunt po mieście!

Na tym jednak szalone manewry się nie skończyły. jedziemy za kobietą i wyciągam rękę w lewo bo skręcamy na chodnik. Ledwo zdążyłem złapać kierownicę, bo kobitka robi mi przed nosem łuk - też w lewo! Ja byłem, jak nakazują przepisy, już na osi jezdni, ona zaś skręcała "po swojemu" w lewo z prawej krawędzi bez sygnalizacji.

- rączkę niech pani wyciągnie z łaski swojej jak manewr wykonuje pani, bo zajechała mi pani drogę a nikt oprócz pani nie wiedział, że pani skręca - mowie do niej najbardziej serdecznie jak umiem bo spotkaliśmy sie na środku ulicy nieomal. W sumie nie byłem zdenerwowany, tylko ręce mi opadły tym jej skręcaniem. - Ma pani szczęście, że to ja jechałem, bo auto by nie wyhamowało jakby mu pani tak przed nosem w lewo skręciła.

Na co kobieta rozbrajającą szczerością wypaliła:
- Ale ja widziałam, że pan rękę wystawił w lusterku, to wystarczy.

Nie dyskutowaliśmy z nią tylko ze śmiechem oboje odjechaliśmy dalej.
Dziwić sie potem, że na TVN piszą o wypadkach śmiertelnych z udziałem rowerzystów. Na każdym ze zdjęć po takim wypadku, pokazany jest najczęściej pogięty rower właśnie w tym stylu. Zdezelowany 20 letni romet czy ural i Koszyk jakiś. Bez oświetlenia itp. Nie chcę generalizować, ale mało widziałem zdjęć z wypadków rowerzysta kontra samochód i pod kołami super kolarzówka czy lepszej marki rower. Może młodzi są bardziej świadomi jednak i przynajmniej podstawową teorię nt przepisów znają?

Wiem, że to nie jest reguła, ale niestety, starsze pokolenie po 50tce i 60tce, z moich obserwacji, nie używa lub używa bardzo niepoprawnie, gestów manewrowych. Ile razy na ulicy widziałem jak z prawej krawędzi skręcają rowerzyści w lewo. Czy jak skręcają, bez patrzenia czy rozglądania się... Czy tą kobietę, ratuje to, że miała lusterko? Nie wiem, bo wg mnie nawet w nie nie spojrzała gdy skręcała.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 77 - "Zanim spadł śnieg". Nowy bestseller już w sieci! || 9.47km

Piątek, 29 marca 2013 · Komcie(1)
Zanim jeszcze na niebie zawirowały pierwsze płatki marznącego śniegu Adam wybrał się z Agnieszką do miasta. Oboje mieli kilka spraw do załatwienia, jednak nic tego dnia nie chciało być takie jak zaplanowali.
Jadąc lasem zastanawiali się, jak to jest tam? Po drugiej stronie zielonej granicy. Gdy wreszcie ich koła nieśmiało potoczyły sie po ulicach Legionowa, byli przerażeni. Wiatr szumiał złowrogo przesypując ziarenka piasku, z chodników na drogę. Dookoła panowała cisza, jakiej dawno to miasto nie znało.

- hej a może nas zaatakowali Rosjanie w nocy i jest stan wojenny? - Agnieszka niepewnie rozejrzała się dookoła. Nagle tuż obok nich na światłach zatrzymał się samochód. Był to, ku ich przerażeniu, tylko jeden pojazd. Kierowca, w skupieniu wpatrywał się przed siebie. Grymas na jego twarzy sprawiał, że wyglądał na jeszcze brzydszego niż był w rzeczywistości. W jego spojrzeniu widać było skupenie, tak silne, że nawet nie zamrugał.
- Hej, dobrze się pan czuje? Proszę pana słyszy mnie pan? - Adam nachylił się aby zobaczyć czy wszystko w porządku, pojazd jednak ruszył bez pisku opon i bez słowa odjechał ze świateł. Być może związane to było ze zmianą koloru na zielony, na sygnalizacji, jednak zachowanie to jeszcze bardziej wzbudziło podejrzenia naszych bohaterów.

Koła wolno toczyły się po ścieżce rowerowej. Miasto, z każym kolejny metrem wyglądało coraz barzdziej mrocznie. Puste parkingi i nieliczni ludzie na chodnikach przemieszczali się nadwyraz spokojnie. To upiorne zachowanie było tak zaskakujące, że Adam w końcu przerwał milczenie i zwrócił sie do Agnieszki:
- Hej, coś musiało się stać poważnego. Gdzie się wszyscy podziali?
- Nie mam pojęcia - Agnieszka pomagała przypiąć mu rower do ogrodzenia - nie mamy telewizora, pamiętasz? Skąd możemy wiedzieć co dzieje się na świecie, może stało się coś strasznego a my o tym nie wiemy?

Pożegnali się, niepewni o swój los i każde z nich ruszyło w swoją stronę. Na końcu wielkiego trzypiętrowego bloku znajdował się pasaż handlowy. U góry mieściła sie klinika Mediq a na parterze, znajdowały się sklepy i kilka oddziałów banków. Adam skierował sowje kroki do oddziału, kiedy nagle z przerażeniem odkrył, że na drzwiach wisi kartka...

"bank nie czynny z powodu awarii prądu"

Ciarki przebiegły mu po plecach. Lekko drżąc odsunął się powoli od wejścia. W głębi lokalu zobaczył osobę. W ciemnościach siedziała młoda kobieta. Miała na sobie ciemne spodnie i białą bluzkę a jej komputer zdawał sie być wyłączony. Wyglądała na przerażoną a w jej oczach malowało się na przemian cierpienie i smutek. Nie czekał ani chwili dłużej, rzucił się biegiem do roweru i zniknął za rogiem.

Pędząc przez miasto, czuł jak narasta w nim panika.
- Co u licha mogło się stać. - zadawał sobie pytanie w duchu - te wszystkie lokale były bez prądu! Jak można tak traktować ludzi, to straszne! gdzie są ludzie? Gdzie samochody...

Na ulicy Piłsudskiego w okolicach rynku spostrzegł sklep mięsny. Tuż obok zaparkowane były auta. Od razu postanowił tam jechać. Miał bowiem kupić mięso dla Agnieszki. Już przed sklepem zobaczył wchodzącego mężczyznę. Miał w ręku kluczyki i portwel. Wyglądał dość zwyczajnie. Adam przypiął rower i wszedł za nim starając się nie budzić podejrzeń.

Stojąc w kolejce w mięsnym, uspokoił się nieco. Przed nim stało już pięć osób a kolejne ustawiały sie w ogonku.
- Jest dobrze - tu są ludzie, żyją... - pomyślał i uśmiechnął się do wiszącej tuż obok niego kiełbasy czosnkowej. Kiełbasa, niestety nie odwzajemniła uśmiechu.

Gdy wychodził ze sklepu w środku stało już około dwudziestu osób. W pełni spokojny wsiadł na rower i uśmiechając się pod nosem powiedział:
- idą święta. Na śmierć zapomniałem!



[...] był to fragment książki "Zanim spadł śnieg" w aranżacjii Księgowego. Czytał Księgowy. Wszelkie prawa autorskie należą do wydawnictwa kołem przez polemedia rodzina.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 75 - regeneracja nóg || 18.00km

Środa, 27 marca 2013 · Komcie(0)
Nadrabiam wpis z wczoraj. Przepraszam z tego miejsca wszystkie szalone nastoletnie fanki swojej twórczości, że kazałem wam czekać - he he.

Rowerowałem ja dziś po mieście w celach służbowo - regeneracyjnych. Wiadomo jakieś zakupy coś zawieźć dla Agnieszki i Asi itd. Były to w sumie dwa 9 km kursy. Rano - bo i wtedy popełniłem pierwszy, jechało mi się średnio. Wiatr bowiem wiał jak głupi. Łeb urywało a nogi zesztywniałe po ostatnich 200km troszkę, jakby nie chciały mnie słuchać w kwestii "przyspiesz". Zwalnianie za to tego dnia wychodziło mi wyborowo!

Drugi kurs był już późnym popołudniem, kiedy słońce jakby zelżało a wiatr troszkę się uspokoił. Przejazd był o wiele lepszy. Zjedzona wcześniej pomidorówka sprawiła, że siły witalne powróciły! Liczyłem na choćby mały plusik po zachodzie słońca, ale wiosna nadal jeszcze postanawia zaczekać na swoją kolej. Mam nadzieje, że jak już wyjdzie z ukrycia to zrekompensuje nam swoją nieobecność w dwójnasób.

Z życzeniami dobrego i miłego dnia, żegnam się z wami!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 73 - Pomagaj wiośnie, jedz śnieg! || 9.30km

Poniedziałek, 25 marca 2013 · Komcie(4)
Czy ja i moje poczucie humoru naprawdę są dla was takie trudne w odbiorze? Tylko szczerze ludzie. Po ostatnim poście aż dziw mnie bierze.

Swoją drogą, abstrahując od konkretnych wypowiedzi czy osób. Czy i wy nie macie wrażenia jak bardzo zniekształca nas internet? Piszę sobie na ten przykład o życiu, roześmiany, dzióbek robię jak ta lala a przekaz odebrany jest jako czepliwy, czy złośliwy. Trzeba uważać w sieci, bo byc może zbyt szybko uprzedzamy sie do wpisów/osób czy treści jakie czytamy. Nie zawsze da się przekazać 100% empatii w kilku akapitach tekstu.

Jaki ładny głaz... naprawdę ładny głaz.

Wycieczkę odbyłem dziś na pół wiosenną. Wiozłem w dużej sakwie Crosso ficusa, takiego około "70cm". Biedulek musiał przeżyć szok, że go na spacer zabrałem u progu kwietnia a tu jeszcze nie ćwierka i nie bzyczy nic wokół.
No, ale ów jegomość opatulony woreczkami, dotarł do nowego miejsca zamieszkania a mianowicie do lokalu usługowego na Piłsudskiego. Teraz będzie koił ludzkie nerwy przy wyborze ubezpieczeń i asistansów;)

Jestem z niego dumny, awansował z kwiatka stojącego na klatce na taki - publiczny kwiatek na stanowisku!



Dziś temperaturowo o wiele zacniej niż ostatnio, choć z za szyby wyglada tak samo. Słoneczko i śnieg. Nie trzepie jednak po -8 jak poprzednio to i wyjazd był o wiele lepszy w doznaniach.

No dobra ludziska, koniec ! Od jutra robię wam rewolucje wiosenną.

Bo sami sobie z wiosną dać rady nie możecie, choć południe całkiem przymilutko nas rozpala a po Warszawie biegają rozpaleni maratończycy - to bez mojej pomocy wiosna nie przyjdzie! o!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 70 - Jazda testowa na sextecie... || 9.00km

Piątek, 22 marca 2013 · Komcie(1)
Jeden bieg to singiel
dwa biegi to dual?

Trzy biegi to - tripl? Trajk?

Sześć biegów to? - Sextans, Sextet? hmmm? - jakieś pomysły?

Jeździ się w porządku. Boli, jedynie mała dokładnośc zmieniaczki. Biegi zmieniają się, ale nie wchodza na zawołanie. Ciężko z tym walczyć, bo przerzutka jak już mówiłem trochę zamuliła. Najważniejsze, że teraz przy normlanej kadencji pedałuje a nie wybijam zębów kolanami.

Rower jest z założenia "zimowo-dojazdowy" toteż takim pozostanie. Budżetowym jednośladem sextetem...


Żarcik na dobrą noc;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 69 - z 3 zrobiłem 6 biegów || 21.50km

Piątek, 22 marca 2013 · Komcie(2)
Od jakiegoś czasu jadąc na Śnieżniku, zauważyłem, że przerzutka przednia (wtedy jedyna jaką miałem) chodzi ciężko. W końcu któregoś poranka zastygła w bezruchu na biegu nr 2 i ani w te ani wewte. Początkowo jeszcze, kopanie piętą w prowadnicę pomagało redukować biegi w dół a wytężanie ręki do granic możliwości pomagało naciągnąć łańcuch na trójkę, ale wczoraj (a może dwa dni temu?) całkiem zarosła przerzucajka!

Nawet kopanie w nią nie dawało nic. Sprężyna cała zardzewiała a linka to samo! No stanęła na amen, jakby ja ktoś zakleił jakimś lepiszczem. Pierwszy raz takie dziwo widzę. No nic, myślę sobie. Jeździłem na dwójce przez kilka dni. Dziś przyszedł kres mojej wytrzymałości i percepcji na to przełożenie. "Mieliłem" przez te kilka dni nogami jak jakiś gimnazjalista na rowerze z pierwszej komunii, mało sobie zębów kolanami nie wybijałem. Zapewne bowiem pamiętacie iż z tyłu ustawiona zmieniaczkę miałem na jeden bieg - nazwijmy go pośredni.

Pojechałem więc do sklepu rowerowego po linki przerzutkowe i udałem się do komory przemian duchowych w podziemniach na piaskach. Miejsce to opiewa pewne historia. Ilekroć tam się zjawiam, zaznaje spokoju wewnętrznego i zawsze wychodzę brudny. Może dlatego, że robienie przy rowerze mnie uspokaja a kontaktu ze smarem w tej "profesji" ciężko uniknąć. Grota na piaskach, wydała na świat wiele istot rowerowych na których miałem okazje jeździć. To właśnie tam powstawały różne wcielenia tego co potocznie zwie się "moimi rowerami".

Grzeb grzeb, puk puk i jakieś 2h później udało się. Z dawcy, którym jest supermarketowy rower, pobrałem manetki do przerzutek. Zamontowałem zmieniaczkę 6 biegową i założyłem linkę na tył. Przednia przerzutka, mimo potraktowania jej rozpuszczalnikiem, nie poddała się. Wylądowała w kubełku z śmieciami piwnicznymi. Martwi mnie jednak stara deorka z tyłu. Przez te kilka miesiecy zimy, ustawiona na jednym biegu, totalnie zkapcaniała. Początkowo nawet wykazywała paraliż jak jej koleżanka z przodu. W końcu jednak rozruszana nieco, zaczęła poruszać łańcuchem w góre i dół. Może wizyta na karczerku - wymyje z niej resztki wykrystalizowanej soli.

I tak oto wyszedłem na światło dzienne z rowerem mającym 6 biegów. Przedniej zmieniaczki nie ma, bo... eee nie ma jej i już. Zmieniaczka 6 biegowa pracuje, choć to najtańszy plastikowy sis z roku www pewnie 1998 albo lepiej. Więc więcej się ugnie "język" manetki zanim bieg zmienię;) Lepsze to niż nic - jak nie ma się pieniędzy i wiosny to trzeba tak robić, aby przynajmniej pieniądze się zostały.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 68 - cisza i ukojenie || 23.48km

Czwartek, 21 marca 2013 · Komcie(5)
Dziś opowiem wam troszkę bardzo ciekawych rzeczy. Bo jak to na blogach bywa, aby przyciągać tłumy do czytania trzeba pisać o czymś ciekawym. Jak zwiększyć poczytalność? Pewnie powinienem poruszyć tematy cycków, pedałów-gejów, polityki lub równouprawnienia - nie nie kobiet, równouprawnienia rowerzystów i kierowców. Powinieniem ponarzekać na to jak źle jest w naszym kraju i jak polityka chrzani wszystko na co pracujemy my i nasi rodzice.

Stałem sobie dziś w kolejce aby złożyć pita. Przede mną stała grupka ludzi. Zpochmurnieni, tacy i skupieni i z głęboko zakorzenioną frustracją. Z odciśniętym piętnem codzienności. Na ich twarzach widać było zmęczenie, w ich oczach widziałem wypalenie się tym kieratem "dorosłości". Czy to nie jest tak, że wielokrotnie zajmują nas problemy innych, całego świata i za wszelką cenę staramy się zmieniać wszystko dookoła zapominając o naszym najbliższym otoczeniu?


Moim największym marzeniem jest znaleźć pracę kiedyś i miejsce w życiu, gdzie to co będę robił, każdego dnia będzie przynosiło mi radość. Wiem, że nie uniknę kłopotów, ale chciałbym mieć przynajmniej poczucie, że robię coś dla siebie i że robię to bo sprawia mi to przyjemność.

Ktoś powiedział kiedyś "nie mówcie mi jak mam żyć bo to nie wy za mnie umrzecie"
Ktoś jeszcze inny zaś powiedział "żyj tak jakby każdy twój dzień miał być twoim ostatnim"

Szukajmy więc słońca w nawet najbardziej pochmurne dni i próbujmy sprawić aby nasze życie każdego dnia było dla nas najzwyczajniej w świecie "fajne".

Dobrej nocy życzę wam blogowicze!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na rowerze 66 - dwa słowa z papierowego bloga. || 18.94km

Wtorek, 19 marca 2013 · Komcie(2)
O tym, że zima dawno przestała mnie inspirować, chyba nie muszę mówić. Nie bardzo wiem co pisać, bo nudy straszne a sama myśl o tym co za oknami - sprawia, że mnie skręca.

Z karty historii...
Czy wiecie, że zanim zacząłem prowadzić bloga cyfrowego, prowadziłem bloga papierowego? Przez wiele lat, zapisywałem, różne wydarzenia ze swojego życia. Teraz to inna bajka, każdy "bloguje", wtedy to było coś, taka konspiracja. Nie było komputera, to się bazgrało w zeszycie A5. Czasem wklejało się jakieś zdjęcie, czasem pocztówkę. Taka kronika życia...

25.09.2005
Skończyło się liceum a studia za pasem. Mam już plan lekcji i wszystkie informacje potrzebne do rozpoczęcia akademickiego roku. Zapowiada się, że będzie ciekawie[...]
Tak więc już za trzy dni zacznie sie moja studencka przygoda. Ciekawe jak to jest tam. W liceum było spoko, miałem swój rytm pracy + nauka w weekendy a tak nie wiem, zobaczymy. Przedmiotów wydaje się mniej niż w liceum ale kto wie może będzie trudniej[...]
Obym dał sobie radę, jak się sprężę to dam a co! HA! A teraz idę zrobić kilka testów na prawko


Ciekawie jest powrócić do wpisów z przed lat. Myślicie, że 2005 to był początek? O nie w sumie "tomów" pisarskich papierowego bloga powstało chyba z 10...

Czy ujrzą światło dzienne? Hmm chyba nie wszystkie z nich powinny, ale niektóre są całkiem zabawne. Np opisywałem jak nie moge się doczekać pierwszego roweru, jak czekałem na odbiór z serwisu swojego pierwszego Accenta itd. O samych wyprawach mało było, ale emocjonowanie się, jeszcze przed ich rozpoczęciem - tak zdecydowanie to było coś;) Przeżywałem wtedy każdy dłuższy wyjazd, jak wielką ekspedycję. Ech to były czasy. Czasem myślę sobie, że wtedy zmartwień nie było... a w tamtych czasach uważałem, że mam ich całą masę:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew