Na Zaborze, strona 8 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Na Zaborze

Dystans całkowity:4672.42 km (w terenie 255.01 km; 5.46%)
Czas w ruchu:92:00
Średnia prędkość:19.15 km/h
Maksymalna prędkość:45.23 km/h
Liczba aktywności:89
Średnio na aktywność:52.50 km i 3h 17m
Więcej statystyk

czas powrotów || 37.00km

Niedziela, 23 października 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Powrót po kilkudniowej banicji na swoje;) Jutro miałem jechać rowerem na uczelnie, ale głoszę seminarium rano i troszkę mi się nie chce zrywać wcześnie i gnać na pociąg rowerem:P

Leniuszek ze mnie.

Wracało się ciężko, bo pod wiatr i to zimny wiatr...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Kolejny odcinek radości || 40.00km

Sobota, 22 października 2011 · Komcie(0)
Po wczorajszej wieczornej imprezce wśród znajomych dziewczyn, w liczbie sztuk 3x i po imprezie w towarzystwie jednej narzeczonej w liczbie sztuk 1x. Ogółem w imprezie udział wzięło dużo puszek Piwa;)

Poranek obudził nas mglisty. Jak wstałem i za okno patrzyłem widziałem tylko mleko. Mleczyście mleczne mleko z mgły. Jak wróciłem do wyra z ciepłym herbacianym napojem mgła ustąpiła. Później było tylko więcej słońca.

Gdy o 11 ruszałem na trasę było rześko, mroźno i jak mówią staropolscy górale w staropolskim przysłowiu - Jak sobie pościelisz tak ci Pan Bóg Daje;P

Do Chińczyka po Złotego smoka - i 40km w siodełku z Agnieszką kierunek znany znów w kierunku zachodzącej zmywarki;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

koła znów szumią, znów szumią jesiennie... || 37.45km

Piątek, 21 października 2011 · Komcie(4)
Kategoria Na Zaborze
i pędza jednakie miarowe niezmienne...

Łańcuch kręci noga podaje a ja z wielkim bagażem na pace i Agnieszką u boku wracam z Zaborza do domku.

Wiatr pomagał nam tylko na niektórych odcinkach, jednak jechało się dość przywozicie.

Na mieście podczas robienia zakupów spotykamy sympatycznego jegomościa na rowerku. Po drugim zawale ostro wziął się za siebie ze 102kg na 80kg schudł, rzucił palanie. I zaczął lekko jeździć rowerem. Tyle na ile mu lekarz pozwolił. Prowadzi firmę przewozową i zaoferował mi pomoc w międzynarodowych wyprawach, jak dowiedział się że rowerami śmigamy po europie;) Wymieniliśmy się numerami i podałem mu adres forum:)

Jak to człowiek nigdy nie wie kiedy znajomości załapie;)

Zacny ten koniec miesiąca wyszedł powiem wam zacniusieńki:) I kilometrowo i pogodowo nie było tak źle.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Współczynnik Mesjasza!!! || 37.00km

Wtorek, 18 października 2011 · Komcie(3)
Kategoria Na Zaborze
Na uczelni od 8:30
Na nogach od 5:59
Na chacie o 16:10
Na chodzie do teraz;P

Ogólnie jak o 16 wróciłem do domu to zanim ogarnąłem się i przebrałem to była prawie 17:05. Jazda 35km o tej porze może wydać się skokiem w ciemna otchłań. I w sumie nie wiele do tej ciemnej otchłani brakowało w zasadzie z: "Ciemnej otchłani" | miałęm ciemne choć sądząc po stanie nawierzchni ulic, niejedna otchłań także by sie znalazła.
Lampka bowiem moja wysiadła już w momencie wcale nie największych ciemności dając blask porównywalny z oświetleniem jakie generuje nokia 3510i. Gdy z minuty na minutę robiło się DARDKER i DARKER to przestało być fajnie.

Ogólnie odblaski na butach miałem. Na błotniku też paski naklejone odblaskowe były. No i bagażnik coś odblaskowego posiadał, ale... no właśnie to jedno małe ALE!!!
JA K-WA NIE ŚWIECE OCZAMI!!!

No więc jechałem w półmroku, przechodzącym w odmęty czeluści ciemnych zwanych potocznie: "drogami przez wsie". Niczym statek na oceanie przemierzałem ciemne bezkresy do wysp oznaczonych latarniami. Zasadą i główną cechą industrializacji wsi pozostały dwa niezmienne elementy.
Każda wioska ma mieć:
* Kościoł - Najlepiej tak wyjebany, żeby proboszcz z drugiej wsi zazdrościł.

* Latarnie w liczbie sztuk więcej niż zero. Gdy jednak wszystkie pieniądze ogół społeczny zostawi na kościelny przybytek i na fabie proboszcza, to na latarnie zostaje mało.

W ten sposób, okoliczne wsie szczycą się:
Kościołem w liczbie sztuk 1x i latarniach w licznie sztuk 1x.

No oczywiście są wyjątki:) Czasem jedną latanie a nawet kilka stawia proboszcz co by ludzie mu w grudniu swoich z rodzin na pasterkę przyprowadzili.
Wtedy wieś ma tzw dodatkowy współczynnik mesjasza (a jak wiemy Bóg jest Światłośćią) i posiada liczbę latarni w ilości sztuk
1x+Nx - Gdzie N współczynnik tacy, ni mniej ni więcej ile z tacy idzie na latarnie a ile na proboszcza uciechy:)

Efekt nie jest najgorszy, czasem nawet przez wieś da radę jako tako przejechać bo proporcje czeluści ciemnych i blasków jasności są w zbliżonych proporcjach.

Na niekorzyśc mą jednak było dziś to, że jechałem przez wsie z tylko jednym kościołem przy ulicy i z ubogim współczynnikiem tacy. Jak się więc łatwo domyśleć ciemność widzę ciemność

Co do samej jazdy - kondycyjnie jechało sie nad wyraz przyzwoicie. Słuchałem książki o wirusie:

a nogi przyciskały 23-25km/h. Jak na ten okres sezonu - i chłodny wieczór z wyjazdu jestem wielce zadowolony.

Mało nawet trochę, bo chciałoby sie więcej... cóż muszę dziś z tym żyć com wykręcił - Branoc:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Hihoł w plecy i zimne uszy... || 36.00km

Niedziela, 2 października 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Powrót do domu... był plan odwiedzić yoshko na pkp, ale te 37km z pełnym bagażem na zimowym tokaido, troszkę odczuwam i chyba kolega będzie musiał w tej samotnośći pozostać:(

Sory yoshko - to był ciężki weekend pełen sortowania kartofli, pakowania i wazenia 15 i 30kg worków. W sumie ponad tonę kartofli przewaliłem rękami:D



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Liść spada, liść spada jesienny... || 37.00km

Sobota, 1 października 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Jadąc tego poranka do Agnieszki rodziców, po raz kolejny napawałem sie jesiennością. W głębi serca czuć jednak niejaki zawód, że wakacje się kończą a nadchodzi okres nieco trudniejszy dla nas rowerzystów.

Jesień objawia swoje oblicze w przepiękny sposób tego roku. Pełno żółtych liści, i słoneczne dni, mimo iż mgliste poranki. Jadąc rano około 10 w lesie jeszcze była rosa, choć bardziej nazwać można by to chmurą w lesie. Między drzewami unosiły się obłoczki.

Słońce wyszło jeszcze, gdy byłem w Legionowie. Wiatr w Twarz nie ułatwiał walki z jesienną aurą. Mimo, że w uszach gościła ciekawa nowa książka Alistera Mc Laina, to jechało się ciężkawo z mordewindem.

Cały dystans zajął mi prawie 2h 20 minut. Jednak i tak było fajnie bo na niebie, po ustąpieniu porannych mgieł, nie było ani śladu obłoczków...


A to nowa piosenka Cezika która zajebiście mi się podoba:




a tu trasa:




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

terenowo - szutrowo - trans i lans po powiecie || 57.32km

Piątek, 12 sierpnia 2011 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
Dziś od rana zachciało mi się wyjechać w teren. Nie z zamiarem ciśnięcia, zdobywania podjazdów czy innych tego typu "figli". Zapragnęło mi się zwyczajnie szuterku, luźnych kamyczków i kurzącej się przedniej opony.
I tak oto od rana wyjechałem na szutrowe szlaki naszego powiatu. Trasa w 95% szutrowo-terenowa obfitowała w piękne słoneczne single na wale Wiślanym i szlaki przełajowo - pokrzywowe w brzozowym lesie nad Wkrą...

Było zacnie i mimo, że zmęczony, czuje sie nawet lekko dojechany.

Kilka fotek:
















Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

kac i 2 koła... o ja cie pier.dd || 12.00km

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · Komcie(0)
Do 12 zdycham w wyrku po dobrej imprezie. Obiad i czas od teściów jechać. Noc i grill poprzedniego dnia dały się we znaki...

Promili pewnie nie było już ale jechało się u-jowo.

Z tegoż oto powodu główny odcinek by pkp, ale przez miasto trzeba było sie przeturlać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

na weekend do rodziców Agnieszki || 23.94km

Niedziela, 26 czerwca 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Było rowerowanie, były maliny z krzaczka i była praca na dachu. Projekt mojego roweru zimowego utknął z powodu nieodkręconej śruby od suportu. Nie jest zniszczona więc jeszcze ją odkręcę!!! Ja jej to zapowiadam dziwce, odkręcę ją!!!

Ja go jeszcze do zimy zrobię;) będzie piękny i będę go katował w śniegach nie martwiąc się o swój letni zapierd-lacz.

95% części to second hand;) czyli to co zużyte, ale nadaje się do jazdy.

oto kilka fotek z weekendowej pracy:)










Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

o tym jak wiatr zrobił mnie w trąbe!!!! || 175.17km

Poniedziałek, 6 czerwca 2011 · Komcie(2)
No i wybrałem się na rower. Dzień jak co dzień z ta różnicą że wiatr był o wiele silniejszy. Plan zakładał przejechanie się ot tak, bez większych nastawień na coś dłuższego. Niby Radek podpowiadał mi aby jechać dalej jednak nie chciało mi się za bardzo gnać nie wiadomo gdzie.
Wstaliśmy więc jak Bóg nakazał zjedliśmy liche śniadanie, bo upal i duchota nie pozwalały na nic konkretnego. I po 9.30 ruszyliśmy w trasę. Moja trasa wiodła do Agi pracy, tam ją zostawiłem a sam pojechałem „się przejechać” Było ciepło, miło i wiało w plecy.

DO Nasielska jechałem ze średnią 26km/h. Szybko podjąłem decyzje , że tego dnia odwiedzę także Nowe Miasto.

Cóż i ono mnie podkusiło. Znak 19km Płońsk znów podszeptywał mi zło…

Pojechałem więc na Płońsk. DO miasta nie wstępowałem, ale z powodu silnego wiatru zdecydowałem, że 33km do Ciechanowa to szybko pójdzie, i że jak człowiek kulturalnie PKP wrócę wszak rower za darmo teraz.

No i ruszyłem na Ciechanów.

Tam klęska za klęską, najpierw, tuż przed miastem odkrywam mechaniczne uszkodzenie opony tylnej(pójdzie niebawem do śmietnika bo na ściance się pruje) to jeszcze dwa bankomaty odmówiły posłuszeństwa. W portfelu znalazłem 3,5zł a dowód osobisty został pod zastaw wypożyczonej z UW Pracy magisterskiej. W PKO, którego chwilę szukałem, okazało się, że moja karta straciła ważność. Zrezygnowany usiadłem na schodach w chłodnym banku i biadoliłem nad swym losem, jednocześnie obmyślając najbardziej niecny plan czyli „jak tu k-wa do domu dojechać i nie paść na pysk”

Ochrona oczywiście od razu zainteresowała się moimi bólami i kazała mi opuścić Bank. Ha trzeba było wam wiedzieć, że w przedsionku banku stał i mój rower. Może to to było powodem ich zainteresowania. Dobrze, że mieli „Dar Natury” to napełniłem Bidon i pół butelki po Coli. Wypiłem 3 kubki zimnej wody „na zapas” i rad nie rad ruszyłem do domu pod mega wiatr.

Za drzewami bywało znośnie, 17km/h ale na otwartej przestrzeni bywało ze mną krucho. 15km/h to był mój max. I tak turlałem się turlałem aż do Nasielska. Tam zaczęły się kłopoty, moje siły spadły do minimum. Jechałem 11km/h a na niebie zaczęło się zbierać na burzę. I tak za Nasielskiem nadeszła właśnie owa deszczowa dyskoteka!! Udało mi się na przystanku schronić i walnęło z nieba. Wiało padało dmuchało waliło i błyskało!!!

Po pierwszej przyszła kolejna burza, znów czekałem potem zaczęła iść następna ale już o wiele dalej. Postanowiłem nie czekać i pojechałem. Niestety na Dębe znów zaczęło padać i błyskać, chwila przerwy na przeczekanie, okazała się bezpotrzebny, bo burza błysnęła ze 2 razy i tylko rzęsiście padało. Cóż zdecydowałem się jechać w deszczu, trochę mnie mroziło na zjeździe z górki jednak prędkość znamionowa wzrosła do 23km/h.

W Legionowie wyszło Słońce a w Jabłonnie byłem nieomal suchy…

I tak po: 175km i Średniej 20km/h jestem żyje i…. musze kupić oponę:D


kilka ciekawych zdjęć;D




droga prawie asfaltowa:


granice powiatów:


feministycznie:







Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,