Na Zaborze, strona 9 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Na Zaborze

Dystans całkowity:4672.42 km (w terenie 255.01 km; 5.46%)
Czas w ruchu:92:00
Średnia prędkość:19.15 km/h
Maksymalna prędkość:45.23 km/h
Liczba aktywności:89
Średnio na aktywność:52.50 km i 3h 17m
Więcej statystyk

Prolog - czyli dzień 0 || 81.01km

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Dziś już zapakowani i zwarci szykujemy się do ostatniej nocy przed wyjazdem. Sakwy jeszcze rozrolowane czekają na nas w pokoju i ciągle w nie coś ładujemy:D
Jutro start wcześnie rano, gdyby nie to wszystko było nieskazitelnie.

Prolog zakończony dystansem 81km. Zawarło się w nim jajeczkowanie u rodzin mojej i Agnieszki, wczorajsze piwkowanie oraz dzisiejsze 35km z sakwami pod wiatr... Było hmmm ciężko bo deszcz "konwekcyjny" złapał nas dziś przed samym domem... No ale tfu tfu niech idzie precz deszczysko! Dla mnie symbolem prologu, była scena, kiedy Agnieszka pięknie lśniła z sakwami w zachodzie słońca wczoraj:) Kamera niestety nie uchwyciła tych barw tak dokładnie...



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wiosenno - świńsko - wietrzny weekend! || 71.38km

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Pierwszy od wielu dni naprawdę wiosenny weekend. Gdyby tylko wiosna chciała przyjść tylko w sprzyjających okolicznościach słońcem i ciepłem. Wiosna jednak wnosi nie tylko cieple promienie ale zmiany pogodowe ciągną za sobą wiaterek, który w ten weekend zdecydowanie nie był PRO!!!
Kiedy w sobotę o 8.40 ruszyliśmy na weekend za miasto, do Agi rodziców, wiatr był w twarz. Droga monotonna i przetrzepana wielokrotnie. Rowery więc prowadziliśmy bardziej intuicyjnie bez udziału pełnej świadomości. Tylko wiatr przypominał naszym nogom, że jednak jednoślady same nie pojadą ;P

Obładowani w 4 sakwy jechaliśmy więc walcząc z Zefirem. A zefir to kawał drania był i cale 35km dawał po ryju raz po razie…


Na miejscu u Agi nie wiele kręciliśmy, świniobicie pochłonęło większość przedpołudnia – południa i kawałek popołudnia soboty. Swoją porcję mięska otrzymaliśmy i trzeba było sobie je oprawić. Kiedy mięso była już poćwiartowane ja zająłem się rowerami. Malowanie tylnego błotnika Agnieszki wyszło, o wiele ładniej niż się spodziewałem.

Podmalowałem także oba bagażniki nieźle odrapane od sakw. Do tego z kawałka blachy zrobiłem 4 obejmy do mocowania przednich błotników.

Podczas całej pracy pomagał jeden mały szczeniak Kuleczka;)


I tak minęła pracowita sobota dzień pierwszy, a wszystko co stworzyłem było DOBRE!!!!
(wieczorem stwórca odpoczął i uczcił pracę Zimnym Lechem! – no może nie tylko jednym :P

Pomocnik też odpoczywał!

Dzień dwa to niedziela. Od rana leniwie na słonku regeneracja. Czas było na tuning mnie! Strzyżenie i dalsze opalanie się na słonku i zapychanie się przepysznym serniczkiem. Było cudnie ale około 17 trzeba było się do powrotu zebrać. Wiatr jak na złość znów wiać miał nam w twarz i to o wiele silniej niż dnia poprzedniego. Mało tego nasze sakwy wypełniło prawie 25kg mięsa (choć mam wrażenie że więcej!) Jazda pod silny wiatr z pełnymi sakwami to było coś. Chyba w ten weekend naprawdę zweryfikowałem swoją siłę nóg. Momentami 12km/h było sporym osiągnięciem. Te 35km w drodze powrotnej w zasadzie pomnożyłbym conajmniej razy 3!! Pod koniec Szlo lepiej już ale teraz siedząc czuje nogi jakbym wrócił z wysokich gór…

Weekend nie nazbyt rowerowy, ale mimo wszystko na pewno na plus jeśli chodzi o trening siłowy i w progu wyższej sfery tętna!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

z wiatrem w du... z pełnym szykiem i dwoma sakwami! || 37.38km

Niedziela, 6 marca 2011 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
Kilometrów jeszcze nie ma ale wpis poczyniam, gdyż od rana rower był mi bliski. Tak bliski, że w garażu popełniłem naprawę dwóch amortyzatorów XCR a raczej nie naprawę co czyszczenie.

Brud smród i ubóstwo , tyle można powiedzieć o tym co zastałem wewnątrz, jak to jest że motocyklowe czy samochodowe tak się jakoś nie syfią a tyle wytrzymują a te rowerowe po zimie trzeba odrapywać z brudu:/ Do tego było smarowanie i miało byc malowanie błotnika ale ciśnienia w starym sprayu zabrakło i kiszka... czekam na obiad i ruszamy w drogę powrotną... może namówię swoją Agusię na jakieś bonusowe kilometry ale rewelacji nie będzie bo już późno a rano nie mogliśmy wyjechać;/ cóż czekam na swoją kolej.

[edit]
no i jestem wrócony do domu. Hejże Ho witaj wiosno!

wietrzna wiosno ale wiosno. Jak jechaliśmy dziś z wiaterkiem było cudnie, choć wczorajszy mega dystans pod wicher dało się dziś w czworogłowych odczuć.

Dobrze, że wcześniej obiad gigant zagościł w mych trzewiach. Dwa schabowe i kartofelki i surówka z selera... I można cisnąć. Było zacnie choć człowiek chciałby więcej, jednak cóż poradzić kiedy i dzień jeszcze nie tak długi a i za cienka kurtka lubi przypominać o swojej obecności.

po weekendzie zdałem sobie sprawę z zbyt wczesnego założenia wiosennej kurtki i chyba nie tak powinienem przywoływać wiosnę...


Żyje i mam się dobrze jeśli nie liczyć zawianej szyi... trochę mnie powykręcało:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Ostatnie dni przed nowym Semestrem (cz2) || 38.00km

Niedziela, 13 lutego 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Cz 2 wyjazdu, była cudna. Powroty sa zawsze ciężkie, jednak po takim pysznym obiedzie u AGi rodziców i gigantycznych schabowych, jechać musiało się dobrze. Miałem 2 wielkie sakwy Crosso załadowane wałówką i to nawet nie było odczuwalne gdyby tylko nie ten mróz...
Malownicze okolice rzeki Wkry, i Wisły są niesamowite kiedy odbijają w sobie piękne niebieskie niebo. A słońce momentami nieźle oślepiało. Śnieg odbijał je jak lustro i żałowałem, że nie miałem ciemnych okularów.


Poprzedniego dnia musiało naprawdę nieźle wiać bo spotykaliśmy kilka przewróconych przystanków autobusowych na trasie. Jak myśmy dali rade te 10km w wczoraj pod taki HIHOŁ??(HIHOŁ - w staropolskim wiejskim języku, babć z lubelskiego - i nie tylko - to silny porywisty wiatr, znany również jako "Fistuga"!!)


pod koniec, całej ,nieomal 40km trasy, nie czułem już palców u nóg;)Mimo to było naprawdę milutko, bo moje towarzystwo było jeszcze milsze;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Ostatnie dni przed nowym Semestrem (cz1) || 34.15km

Sobota, 12 lutego 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Dziś dzień pod tytułem "rower", poranne słońce byłoby nieskazitelne, gdyby nie wiatr. Dopiero 10km dziś, ale przede mną jeszcze kilka odicnków dziś. Puki co tyle, dopisze tu jeszcze pewnie conieco:)

[edit] trasa Legionowo - Jabłonna - CHotomów

Było ciężko bo pod straszny wiatr, pojechalismy do Chotomowa ale w połowie drogi do Pociągu musieliśmy zrezygnować i na skróty przez okolice Husarskiej, pojechaliśmy na PKP przystanek.

Kolejny odcinek był z pomiechówka do Zaborza.

Tu złapała nas wielka śnieżna zamieć i dosłownie "uziemiła" jazda pod wiatr, byłaby znośna, jednak przy takich opadach śniegu w twarz, była nierealna.

Ostatni odcinek po przerwie w sklepie to teren po polach, gdzie wybijają códowne źródła;) czyli wody grunowe, na polu z nikąd pojawia się woda i płynie w zagłebieniach tworząc okresowe roztopowe rzeki.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,