trenażer, strona 5 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

trenażer

Dystans całkowity:1112.93 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:41:04
Średnia prędkość:25.43 km/h
Liczba aktywności:58
Średnio na aktywność:19.19 km i 0h 48m
Więcej statystyk

Trening 11 - Podziwiając piękne dolomity || 12.70km

Sobota, 25 stycznia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
Pierwsza część dzisiejszej wycieczki dotyczyła alp, a dokładnie mówiąc dolomitów. Ich piękno i słoneczne zbocza podziwiać mogłem głównie dzięki wizycie na drugim etapie tour de pologne. Wiele tu pisać nie ma o czym po prostu cudne te ujęcia z motorków jak kolarze suną w dół na tym idealnym asfalcie a dookoła błękit i wzgórza. Tylko się zachwycać:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 12 - Wspinając się ponad to co nas boli! || 40.35km

Sobota, 25 stycznia 2014 · Komcie(3)
Kategoria trenażer
Jazda numer dwa. Początek troszkę skwasiłem, bo musiałem zeskoczyć po koszulkę ( leżała za daleko aby z siodełka sięgnąć) i aby włączyć wiatrak, też odstawiłem za daleko. Jeśli jednak liczyć zeskok z siodełka na powiedzmy 5 sekund jeszcze na etapie pierwszych pięciu minut, to "powiedzmy", że nic się nie stało :D

Jazda półtorej godzinna - określmy ja jako "główna" - dziś była pod znakiem spokojnego pedałowania. Nie chciałem żyłować, po prostu chciałem przejechać zakładane 1,5 h ale tak samo chciałem aby nogi odpoczęły, bo ostatnie dni dają im troszkę w kość. 
Nie powiem, jechało się spoko, było mniej potu, choć na końcówce już czułem, że nogi dostały w kość ostatnimi dniami. 

1,5 godziny było więc, spacerowej jazdy.

[edit]

Właśnie spojrzałem na swój wpis z środy. Wtedy jechałem 1h 36 i mimo, że jechałem wolniej pisałem o złym samopoczuciu. Dziś mimo, że świadomie jechałem wolniej, świadomie nie cisnąłem, spokojnie przejechałem dystans o wiele dłuższy niż z tamtego wpisu. Choć to nie jest "miarodajne" takie zgadywanie, kiedy daje z siebie więcej a kiedy mniej to jednak dystans w tym samym czasie miałem większy dziś i ze sporo mniejszym wysiłkiem. 





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 9 - Szybkie 20 minut z rana || 10.47km

Piątek, 24 stycznia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
DST: 10,47

Szybka jazda z rana, Agnieszka się zbierała do pracy a ja pedałowałem bo miała dziś na 11tą, nie chciałem więc kręcić pierwszej "rundki" o 12. Kręciłem na "boku" bez wiatraka i kompa. Upociłem się jak wariat i dlatego tylko 20 minut, bo za 10 minut mieliśmy wyjść na śnieg i miałem Agę do pracy odprowadzić. 

Cudu nie ma ale prędkość ponad standardowa na krótkim czasie. Na dłuższych jazdach zdecydownanie mam niższą, więc potraktujmy to kręcenie jako "trening" innego rodzaju, np jako ćwiczenie bo ja wiem - siły?

Nie lubie nazywać treningów profesjonalnie. Nie traktuje tego co robie profesjonalnie, badam po prostu co co mogę w swoim organiźmie i staram się określić postępy.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 10 - Nareszcie po kolei || 43.03km

Piątek, 24 stycznia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
Nareszcie po kolei, poranną "dwójkę" musiałem wpisać po 2,5 godzinnej jeździe bo nie da się ustawić wpisów wedle godzin a tak by zrobił się bałagan. 

Ten wpis robię już o właściwej "porze". To, że wyjdzie z tego 1,5 h kręcenia nawet nie wiedziałem. Wsiadam na rower po krótkim obiedzie i zrobieniu kilku prac domowych. Po prostu wsiadłem z zamysłem "szybkiej trzydziestki", ale wyścig kolarski jaki znalazłem na You tubie, a wcześniej Galileo, sprawiły, że jakoś szybko te 35 minut kręcenia zleciało i nie chcąc robić nierównych wpisów dokręciłem do godziny. 

Godzinka szła pysznie, a jak wpadłem na pomysł dokręcania kolejnej pół godzinki, było już kryzysowo. Nie powiem, troszkę przyszarżowałem i nogi naprawdę się ugięły pode mną jak zszedłem. Oczywiście sprawą jasną jest, że po pedałowaniu nie zeskakuje z roweru jak oparzony, tylko dokręcam te 3-4 minuty na luzaku aby mięśnie odpoczęły. Potem rozciąganie i  dopiero siadam do kompa lub robię coś innego. 

Za jakąś godzinkę pewnie podskoczę po Agę na zimówce, tymczasem czas na podsumowanie dnia. 

To trzeci dzień z serii "na rolce", i już widzę, że zanosi się na podwyższenie obciążenia. Wszystko wskazuje na to, że czeka mnie zwyżka na obciążenie 5. W dobrym "momencie" jadę spokojnie na 3x7, więc pewnie wkrótce (połowa przyszłego tygodnia) czeka mnie zmiana. Postępu formy nie widzę, choć sam fakt zrobienia kilku treningów powyżej 1h już coś znaczy, z drugiej zaś strony nie zaczynałem od całkowitego zera, toteż nie mam za wielkiego porównania. 

Zima za oknem ściska nie tylko d.. ale i rower. Zimówka sama za mnie biegi zmienia a co napompuje koła to mam wrażenie, że mi za mało powietrza. Nie rezygnuje jednak z jazdy w realu - bo to jednak coś innego niż tu w domu, czekam jednak na lepsze warunki pogodowo-temperaturowe. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 8 - W głębi siebie samego! || 68.90km

Piątek, 24 stycznia 2014 · Komcie(3)
Kategoria trenażer
Co się stało, że w tym roku zakochałem się w treningach stacjonarnych, co sprawiło, że sprawiają mi one przyjemność aż wreszcie - jakim cudem jazda na rolce w domu może sprawiać jakąkolwiek satysfakcję? Odpowiedzi szukać należy chyba w tym co panuje za oknem i moim brakiem zatrudnienia. Cały dzień w domu, a nie zawsze chęć i pogoda aby wyjść na dwór. O ile słońce dziś przecudne, to jazda na -17 stopniowym mrozie to ostre wyzwanie. 

Gdzie podział się mój rowerowy hart ducha, rzucanie sobie zimowych wyzwań i pokonywanie barier ilości kilometrów przejechanych na śniegu. Czemu to trenażer sprawił, że znów odnajduje jakąś satysfakcję z jazdy mimo, że to jazda w miejscu bez "zaliczania gmin" i temu podobnych spraw. 

Chyba w tym roku sobie w głowię coś poukładałem inaczej, to jak budowla z tych samych cegieł tylko innego budynku, budowla równie solidna i trwała (a może i trwalsza - patrząc na ilośc sił wyciskanych potów itp) co poprzednia. Jednak to budowla całkiem inna, inaczej zaprojektowana o innym fundamencie. Troszkę czuje jakbym znalazł inny złoty środek na przetrwanie zimy i walkę z nawracającym przygnębieniem braku pracy. Połączenie siedzenia w domu - szukania pracy i przekuwania czasu bezczynności w okres silnej pracy nad swoją kondycją.

Pracująć codziennie 8--16 na pewno nie znalazł bym tyle czasu na pedałowanie na rolce, tak samo nie chciałoby mi sie jeździć, po całym ośmiogodzinnym czasie pracy, teraz jednak jest teraz i muszę przestać patrzeć na życie przez pryzmat tego czego nie mam, ale tego co mam! Widzieć szklankę do połowy pełną a nie pustą.

Dzisiejsza kompania na końcówce.

I jeszcze jedna ważna sprawa, trenażer i jazda długodystansowa są, jak dziś dostrzegłem, bardzo zbliżone do siebie. To całkiem inne pedałowanie, niż wycieczka ze znajomymi. Tu nie ma wzlotów i uniesień nad krajobrazami, tu nie ma pogawędki, śmiechów i rozproszenia. To, w przeważającej większości - ty i twój rower zamykający się do obszaru okołokierowniczego. To długie monotonne odcinki noca i wpatrywanie się w pasy, to walka aby jeszcze chwile wytrwać na danym przełożeniu, bo"przecież wolniej sie nie mogę toczyć". I ta cisza wokół, ten długi czas na rozmyślanie, na bycie z audiobookiem i sięganie wgłąb siebie. 

Kes wspomniał ostatnio, że jemu z książką jedzie się źle, że to rozprasza. Być może jazda na rowerze jaką prowadzi nadal sprawia mu tyle frajdy, że mp3 jest bodźcem niepożądanym. Być może jest wzrokowcem i chłonie wszystko dookoła zbyt intensywnie a być może to ja  jestem odludkiem? Dawno nie czułem tej harmonii z rowerem, jaką poczułem dziś. Mimo, że na rolce, mimo, że w samotności, jednak słuchając książki jaka leciała z laptopa, znów poczułem się tak jak dawniej. Jak kiedyś. Wrócił jakiś tam dawno wyczekiwany smaczek, którego nie mogłem ostatnio odnaleźć na siodełku. Cisza, spokój i tylko ja i świat który wytwarzają slowa wypowiedziane przez lektora. Unoszenie się w takiej półświadomości to troszkę jak hipnoza a jednocześnie trudna walka ze swoją osobą. To jak z nurkowaniem, im głębiej zanurkujesz,tym mniej dźwięków dochodzi cię z powierzchni i tym ciszej sie robi a ty słyszysz tylko szum fal. Tu jest tak samo, im głębiej zanurzę się w książkę tym mniej zwracam uwagi na to, ile jeszcze czasu mi zostało, na to, że nie mam siły, albo na to, że muszę dotrwać jeszcze 10 - 20 - 30 minut. Niestety, człowiek tu, jak i w wodzie co jakiś czas musi zaczerpnąć powietrza i tak samo na treningu, co jakiś czas przychodzi otrzeźwienie. Łapie nas ten świat w swoje sidła i przypomina o bólu,  zmęczeniu, niedoli i wolno upływającym czasie. gdyby jednak nie to, podobnie jak w wodzie, byśmy utonęli. Świadomość tego, że trzeba zmienić bieg, bo nas odcina. Tego, że trzeba się napić wody, bo już 20 minut jedziemy bez picia, czy wreszcie świadomość tego, że należy coś zjeść. 

Tak dziś się czułem! Skupiony, świadomy i pełny niepisanej radości z tej jazdy! I wiem, że jak minie zima, jak miną mrozy i przyjdzie mi ruszyć samemu, lub z kimś w taką trasę 200 czy 300 kilometrów, będę bogatszy o miejsca wewnątrz siebie, do których mogę zajrzeć gdy najdzie mnie chęć wynurzenia się na powierzchnię.

Dużo by pisać o tym jak to wiele zmieniło się w  moim rowerowym półświatku jak wiele różnych postaw przyjmowałem. Sam pamiętam, że jeszcze jakiś czas temu wpisywanie dystansu z trenażera uważałbym za zbrodnie a już jazdę na nim za totalną głupotę. Dziś nie dość, że jeżdżę na rolce to jeszcze piszę elaboraty o sięganiu wgłąb siebie. Może do tego trzeba dojrzeć, może ja dojrzewałem, może to jak i wszystko inne - wymaga odpowiedniego zapału. Żaden maratończyk, biegacz, rowerzysta czy inny zawodnik, nie przebędzie swojej trasy bez sił w głowie która go do tego pcha. Jeśli więc siła dla biegacza jest myślenie o rodzinie, dzieciach, czy placku jaki upiecze mu żona jak wygra, dlaczego więc ma o tym nie myśleć? Bo to go rozprasza? Czy jeśli myślenie o tym, że wiosna już blisko, że niebawem wskoczę z Aga na trasy na szosach i znów będzie ciepło, sprawia, że jazda na trenażerze jest lżejsza, dlaczego więc o tym nie myśleć?

Nie wiem ile endorfin dokopała mi ta mała brzęcząca rolka, ale cholernie mi dziś poprawiła nastrój, a co to nam polepsza nastrój trzeba powtarzać więc nie obędzie sie pewnie dziś również bez, jakichś "szalonych" trzydziestek!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 6 - Półtorej godziny jazdy na MRDP || 39.60km

Czwartek, 23 stycznia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
Dzisiejsza jazda na siodełku skupiona była głównie na przygodach Waxmunda na mrdp. Słuchanie długiego opisu z jego przeżyć na tym maratonie, towarzyszyło mi głównie, podczas dzisiejszej jazdy. Nie szło jednak dziś tak jak poprzednio, walczyłem z zegarkiem. Walczyłem z "niepatrzeniem" na czasomierz, mimo, że licznik miałem ustawiony nie na czas, to jednak oczy leciałyna ten zegar laptopowy. Może błędem była świadomość, dokładnie o której zacząłem trening. To sprawiało, że wiedziałem po prostu o której on się skończy. Poprzednie jazdy jechałem troszkę na ślepo nie wiedząc dokładnie kiedy zakończy się czas. Kilkukrotnie podczas jazdy właczałm sobie kawałki hip - hop z You-tuba: min Łonę.

Sama jazda nie była zła, wysyłkowo, miałem wrażenie, że nawet nieźle było, ale nie patrzyłam za często na prędkość - pilnowałem jednak przełożeń. Tu jest poprawa ewidentna. Miałem dużo dłuższy czas przełożenie 3x6 a 3x5 chyba wrzuciłem tylko na rozgrzewce. 

O tym, że cały dzisiejszy treningowy przejazd był lepszy na pewno świadczy średnia. Jest nieźle, wyraźnie widać poprawę po wczorajszej jeździe. 

DST:39.60
AVS:26.40km/h
obciążenie 4



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 7 - Szybka trzydziestka || 15.80km

Czwartek, 23 stycznia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
Kolejna jazda z cyklu szybka trzydziestka. Zaskakujące spostrzeżenie na dziś. Przede wszystkim, czułem, że zaczyna mi brakować biegów. No ok, miałem jeszcze jeden pod ręką 3 x 8, a nawet użyłem go podczas ostatniego, nazwijmy to, odcinka na 10 minut przed końcem. Jednak zdecydowanie lepiej szła jazda. Końcówka jak zawsze - na wyczekiwaniu końca - jednak nie w tym rzecz. Przez caly trening pedałowałem z przełożeniem 3 x 7.

DST15,80km
Obciażenie 2:(:(

[edit]

Własnie odkryłem co jest tego przyczyną, podczas jazdy spadła mi ze stołu manetka oporu i przełaczyła sie na obciążenie nr 2;/

Ech szkoda, liczyłem, że naprawdę zrobiłem postęp. Cóż, trudno trening na pewno nie poszedł na Marnę, bo jakby nie patrzeć czuje się wypompowany po tej jeździe!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 5 - Szybka trzydziestka || 14.43km

Środa, 22 stycznia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
Kolejny i ostatni już trening w stylu "Szybka trzydziestka". Zaraz zbieram sie po Agnieszkę i mam kilka spraw do załatwienia na mieście, toteż dziś pedałowania na rolce już nie będzie. Małe podsumowanie dnia.

Odbyłem dziś 3 jazdy, jedna półtorejgodzinna nieco słabsza od wczorajszej a następnie dwa szybkie trzydziesto minutowe przejazdy. 
Na tym drugim dałem z siebie wszystko. Końcówka była ciężka a ostatnie 10 minut jechałem na 3x7. 
Średnia wyższa dystansu w tym czasie. Ciekawy jestem w jaki sposób rozwijać będzie się ta moja trzydziestka na przełomie tygodnia. Nie wiele zabrakło mi do 15 kilometrów na tym odcinku. Liczę, że jeszcze w tym tygodniu w 30 minut przejadę tą piętnastkę. 

Pozdrowienia dla Autora za super motywację do jazdy w domu!

Nudy na pudy i kapusta i kwas? Tak pewnie odbieracie moje treningi, ja jednak - przynajmniej na razie, mam z nich satysfakcję. Przesłuchuje relacje z maratonów długodystansowych a dziś podczas ostatniej trzydziestki słuchałem relacji Waxmunda z MRDP. Jestem dopiero po pierwszym noclegu, ale nieźle to motywuje do dawania z siebie wszystkiego na siodełku. 

Za oknem mimo, że już 16:00 nadal widno! Ha dzień coraz dłuższy! To jest to!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening 3 - Trudne 1,5h || 37.06km

Środa, 22 stycznia 2014 · Komcie(0)
Kategoria trenażer
Dzień drugi z serii trenażerowania. Znów jazda bez linijki, lecz dziś o wiele słabiej mi się jechało. Kiedyś jakiś kolaż, na pytanie reportera, jak mu się jechało na wyścigu odpowiedział:
"źle mi się jechało, ale to znaczy, że dałem z siebie co mogłem, jak mi sie dobrze jedzie znaczy, że nie daje z siebie wszystkiego"

Czy to, że dziś miałem kryzys oznacza, że dawałem z siebie więcej? Patrząc na dystans, wydaje się, że faktycznie jazda była efektywniejsza, bo przjechałem więcej, ale i czas w jakim to zrobiłem był dłuższy. Co więc wynika z tego?

Jechałem wolniej - dziś tylko 23,16 km/h
Gdybym jechał z tą samą średnią co ostatnio miałbym dystans 39km. 
Obciążenie - 4

Jestem jednak generalnie zadowolony, przede wszystkim, czas jazdy był deczko dłuższy, choć nie bylo to zaplanowane. Do tego średnia nadal wysoka a planuje jeszcze dziś dokrętkę tak powiedzmy pół godzinną więc nie spisuje jazdy na straty. W terenie przy -9 zrobienie równego 1,5h pedałowania byłoby bardzo trudne.

Co zaś do otoczenia, to pedałowałem dziś troszkę z Ju Tu Bem. Oglądałem durnowate filmiki, jeden film dokumentalny o człowieku - drzewie a na koniec upajałem sie boskimi widokami z kamerek GO-pro long-borardowców gnających po szosach w USA w pięknym słońcu. Nieźle odpręża i zdejmuje bagaż z głowy podczas jazdy. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,