Do pracy!, strona 29 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Do pracy 84 - Wcześnie dziś wstałem || 53.69km

Piątek, 23 maja 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Poranne hałasy na budowie, zbudziły nas z Agnieszką już po 6:15 - więc mimo prób zaśnięcia - na nogach byłem wcześnie. Jeszcze po siódmej, ruszyłem więc w porannym słońce, na trasę. Standardowe pedałowanie wzbogacone o walkę z wiatrem. Jechało się przyjemnie i przyjemny dystans wyszedł. 

W pracy kocioł i młyn. Dużo by opowiadać, ale "Świeżak" znów wyszedł zostawiając majdan podczas gdy ja z rpacy wyszedłem 19:15. Mało tego namotał dziś strasznie! pomieszał tak, że jedni mówili "X" a on twierdził "Y" i klient latał w te i nazad od sasa do lasa. 

Z radością wróciłem do domu - dobrze, że to już piątek!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 82 - Dzień spokojny lecz nie od rana || 12.00km

Środa, 21 maja 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Rano z Agnieszką wstaliśmy pełni energii, piękne słońce piękna pogoda. Niestety uderzający gorąc za oknem szybko nas stłumił. Ja nie czuje się dobrze, przy tak szybkich zmianach pogody zwłaszcza z 15 stopni na 25 czy 30. Jechało mi się spoko, ale każde zatrzymanie to potok potu, jakbym co najmniej maraton biegł. Organizm się przestawia na tryb letni powoli. 

W pracy nie było "Szczupłego P" bo się rozchorował, byłem ja i Świeżak z czego ten drugi totalnie nie radzi sobie na kasie. Wszystko musiałem ja sam załatwiać, praca na serwisie stała i tak co jakaś pierdoła, to mnie wołał, bo nie mógł czegoś znaleźć. W końcu przyszedł "M" i troszkę się udało wypoziomować prace. Montowałem bagażnik i robiłem zmianę napędu w fajnym Cube. Potem serwis supportu w rowerku za 8 tysięcy, regulacje w tym samym sprzęcie i sprawdzenie sterów. 

I tak powoli do końca dnia dłubałem rowery aż nastała 19ta. Dzień upłynął a ja jestem o jeden dzien starszy:P



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 80 - "Roczniczka" dojazdów w poniedziałkowy słoneczny głodny poranek. || 17.00km

Poniedziałek, 19 maja 2014 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Dzień rozpoczął się dość wcześnie. Musiałem być rano na badaniach krwi, więc nie dość, że rano wstałem, to jeszcze byłem głodny. Gdy dodamy do tego to, że położyłem się głodny, to mamy: głodnego, niewyspanego, ziewającego księgowego na rowerze i to jadącego przez miasto. 

W Mediq`u ludzi pełno, nie lubię szpitali, klinik i innych zdrowotnych przybytków. Krew oddałem do badań, i potem polatałem po mieście w poszukiwaniu tła do akwarium. Wszystkie sklepy od 10ej. Szybka kawa i śniadanie u Agnieszki i do pracy fru. 

W robocie nie było co robić, więc robiłem serwisy - taki żart. No obskoczyłem kilka rowerów na "zaś". Jednak zawsze ta sama zasada się sprawdza, jak tylko zaczynam roibić coś na zaś, to robi się młyn i muszę to na zaś odłozyć. To rower do wyregulowania przed sprzedaniem, to jakaś drobnostka komuś tam do poprawienia. 

Najbardziej rozbawiały mnie telefony ludzi na serwis. Dosłownie kilka odebrałem dziś takich samych:
- dzień dobry, ja chciałem zapytać czy można rower na serwis oddać
-  tak można...
- dobrze to ja przyjadę dziś, do której państwo czynni?
- do 19ej
- dziękuje. <klik>

Czy aby rower do serwisu oddać, potrzebo mojego sądnego "TAK", mojego pozwolenia? Mam moc - to ja decyduje, czy dziś to twój rower będzie w serwisie - ho ho!

Jeden z dialogów również mnie ubawił i poniekąd troszkę zmęczył. Właśnie wymieniam bębenek w pewnej piaście, kulki mi się wysypały na stół ganiam je magnetycznym śrubokrętem a tu telefon w najbardziej odpowiedniej chwili. Wycieram na szybko rękę szmatą i odbieram: 
- [...] Wie pan bo ja mam kellysa i mi na środkowej zębatce przy pedałach i na największej z tyłu coś obciera łańcuch. Bo mi wyregulowali w serwisie innym i tak mi się zrobiło! 
- no na takim przełożeniu się nie powinno jeździć, to za duży skos łańcucha. Powinien pan używać innych przełożeń aby łańcuch nie był pod skosem
- Jejku jest pan już druga osobą, która tak mówi. A mi wie pan, obciera też jak jadę na największej z przodu i na największej z tyłu.
- nie używa się takich biegów < tłumacze cierpliwie coś o przekosie łańcucha itp>
- A ja kupiłem teraz DEOR <-cytuje dokładnie - i on będzie lepszy? Bo teraz mam ACER zamontowany i mi obciera, ten deor będzie lepszy?
- Tak deore jest lepsza przerzutką niż Acera, ale to nie rozwiąże pana problemów z obcieraniem. Musi pan... (znów mu tłumacze)
- A jak ja przyjadę to mi pan ten deor założy? 
- Tak
- Dobrze a da się od ręki, bo ja z Pułtuska będę jechał z  tym rowerem. 
- Nie wiem, czy od reki, bo zależy czy będę miał dużo pracy to może to się przedłużyć.
- Ale tak ile to zajmie? 5 minut chyba więcej nie?
- Muszę zobaczyć rower jak pan przyprowadzi, tak przez telefon to trudno mi powiedzieć.
- Ale to normalny rower kellys taki czerwono czarny
- <lol> No jak pan przyprowadzi to zobaczę.
- On nowy jest więc w nim nic nie jest zepsute...
- Dobrze to zrobię to od ręki <staram się skończyć tą "fascynującą rozmowę".
- To mogę jutro przyjechać?
- Może pan
- A po jutrze? Bo nie wiem czy jutro będę mógł
- Tak można po jutrze.
- To przyjadę
- Dobrze.
- Czyli zmieni mi pan mi ten Deor, bo mi obciera....<znów mi opisuje jak mu obciera ...
- Tak, mhmm, dobrze zobaczę... oczywiście
- Czyli jutro mogę przyjechać?
- Tak
- Dobrze to ten to eee dobrze to do widzenia.
- Do widzenia.... - UFFFFFF

I tak oto, włąśnie jak zaczynam coś robić, to telefon się odzywa. I pytają ludzie o najróżniejsze rzeczy. Dziś pytano mnie także o średnicę kulek jakie są w piaście XT, bo pan szukał takich w internecie i nie wie  jaki rozmiar. Pewnie myśli, że mu z pamięci powiem. Inny znów pytał o to dlaczego podczas przeglądu zdjąłem mu ten plastik spod wolnobiegu. Wyjaśniłem - naprawdę spokojnie - że najzwyczajniej w świecie zapomniałem go założyć. Musiałem umotywować wieloma argumentami dlaczego ów plastik jest niepotrzebny. Inny znów pan pytał mnie o wężyki do "wentli "ze składaka. 

Rowera, pedało, wentle, i Deor a na koniec Acer po tym jedzie! 
Tyle na dziś:) Dobrej nocy! Ludzie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 78 - Dzień niemocy. || 10.47km

Sobota, 17 maja 2014 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Matko co za dzień wredny i ponury. Nie dość, że od rana powódź w kraju, to jeszcze ulewa z nieba a ja do rpacy. Nie żeby Islandia mnie nie przygotowała do takiej jazdy, ale nie ukrywam, że nieco odwykłem. Po śniadaniu długo zbierałem się do wyjazdu. W końcu obzuty w przeciwdeszczowe spodnie kurtkę czerwoną kaptur i czapkę z daszkiem - ruszyłem do roboty. Miotało deszczem a w lesie wiatr strącał na mnie całe wiadra wody z liści. Było w tym jednak coś niesamowitego. Ludzie w autach, skuleni a ja na rowerze. Wiało w twarz, ale nie tak jak na wyspie. Jechałem uśmiechając się do siebie i mając w duszy wszystko dookoła.

W pracy przebrałem się w suche i założyłem suche buty. No i zacząłem dłubać, pogoda jednak była tak deprymująca, że po 3 godzinach rpacy energia mi odeszła. Zacząłem ziewać, zacząłem się znuć a robota nie paliła mi się w dłoniach. Normalnie dzień niemocy. 

Dziś w sklepie ciekawe zjawisko. Pod sklep podjechało porsche. Mniej więcej takie;
Z niego wysiadł pewien pan, jak dało się odczuć bogaty i dosyć bufoniasty. Wszedł do sklepu i powiedział, że on przyszedł w sprawie roweru, który ma tu na niego czekać. Kolega "M" zapytał o jaki rower chodzi, bo on nie wie. Na to pan wielce się obruszył i zaraz wyjął telefon i zadzwonił do "naszego szefa" informując go o tym, że tu nikt nic nie wie itd. 

W dobie całej sytuacji, pojawia się jeszcze szczupły i wysoki pan w garniturze - z rozmowy wywnioskowałem, że to współpracownik tego z porsche. I tak z każdą chwila zbierało się coraz więcej ludzi, wokół pana z porsche. Pan z tego srebrnego pojazdu mianowicie przyjechał po rower - o czym wspomniał na samym początku. Rower wartości około 15 tysięcy. Szosówka na mega wypasie firmy BH. Imć z szybkiego auta, był niski, lekko łysiejący z przetłuszczonymi siwymi włosami po bokach na dodatek z lekkim (no może nie lekkim) brzuszkiem. 
Nie miał pojęcia o rowerach nic pozatym, że mają koła i padały. 

Jak go przygotowywali do szosy i sprawdzali wysokość siodła i innych elementów to cyrk kręcił się wesoło:
"a jak tu się te zębatki zmienia?"
"musisz wcisnąć na klamkomanetkach"
"w czym? A to? - nie ale to przecież hamulce są..."
"musisz tak w bok dać tam pod klamką masz takie coś"
" a te pedały to do tego te boty muszę jeszcze mieć zapinane nie?"
"tak buty ci dobierzemy zaraz"
- godzinę później - 
"ale te buty to tak na stałe przypinam? Jak to odpiąć - nie chcę chyba takich - wole klasyczne pedały"
"nie no spokojnie przyzwyczaisz się, musisz troszkę pojeździć"
" A tej kierownicy to nie da się wyżej tak z 10 cm dać Taki strasznie wyciągnięty jestem..."
"Nie no wiesz, to rower szosowy tu się ma taką pozycje..."

Facet dobrał do roweru - bidony, dętki całą masę pierdół z najwyższej półki, jakieś spodenki kolarskie i temu podobne bajery. Nie miał pojęcia z czym to się je, nie wiedział co do czego, ale jak posiadacz  porsche zafundował sobie rower za 15 koła. Po prostu takie rzeczy to w filmach się ogląda! Niewiedza tego kolesia na temat roweru tej klasy jego właściwości i potrzeb jakie ma, była porażająca.

Reszta dnia to składanie rowerów dla bardzo ważnych klientów za kilka ładnych tysięcy i pomiędzy robienie serwisów tych co jeszcze zostały do zrobienia. I tak dzień przetrwałem... w domu wpadłem taki zmęczony, jakbym nie wiem co zrobił ciężkiego. Może to pogoda, może to ogólnie niskie ciśnienie? A może nerwowa atmosfera w pracy panująca od kilku dni.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 76 - By mieć szacunek dla starszych. || 12.00km

Czwartek, 15 maja 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
W pracy sporo roboty. Generalnie nie mogłem się zabrać do robienia, bo ciągle coś. Najpierw wycenianianie na sklepie, bo kumplowi obiecałem pomóc z wycena błotników, potem jak już zabrałem się za serwis to szło jak kkrew z nosa. 
Kilka dużych przeglądów, i jedna zmiana napędu. Wycinanie linek pancerzy hamulce nowe - a do tego "przerywniki". Weź zrób ten rower, weź tu wyreguluj. Nie powinienem narzekać, bo to kumpel i dobrze mi się z nim pracuje, ale lepiej aby zrobił to świeżak. Świeżak (Mirosław lat 40) jednak jak reguluje rowery wyjęte z pudeł to klękacie narody.  Ostatnio przerzutka była tak rozregulowana, że szok - wszystkimi śrubkami chyba kręcił. Klient wrócił po 3 dniach od zakupu bo rower był niewyregulowany - wstyd! Poprawiłem to i zajęło mi to czas, bo doprowadzić do ładu to co było tam zrobione, to nieomal jak zamontować nowa przerzutkę...

Ogólnie w pracy dość napięta atmosfera, Wyszła niemial rozmowa z tym zdarzeniem z wczoraj i wczesnym wyjściem. Świeżak uważa, że to my powinniśmy go poinformować, wcześniej że klient odbierze rowery a nie przed 19tą! Przecież "M" napewno to wiedział. Troszkę podyskutowaliśmy i ogólnie koleś wogle uważa że to nasza wina, bo przez nas spóźniłby się na pociąg i że można by było to wcześniej zrobić. 

Końcówka dnia - konkluzja szefa, powinniśmy mieć więcej szacunku dla starszych - znaczy się świeżaka, bo ma 40 lat... Zachowuje się jak wariat, chodzi po sklepie w portkach kolarskich albo szortach. Rękawki zsuwają mu się do polowy rąk, a nogawki opadają na kostki i wyglada jak jakiś idiota. Nie jak sprzedawca.

No, ale szef ma zawsze rację!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 77 - Dzień z życia mechanika "solówka". || 10.47km

Czwartek, 15 maja 2014 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Nie urywa siedzenia, ten dystans, ale pojechałem do pracy szosą, bo chciałem dopompować sobie koła, za nic nie idzie napompować szosy moja starą pompką. Musze zainwestować w coś dobrego/taniego sprawdzonego. 

W pracy nie duzo roboty, ale sporo klopotów z serwisami. Najpierw robiłem jeden rower i wystąpił problem ze wszystkim do czego się dotknąłem. Czasem tak jest - siadasz do prostego przeglądu i im dalej w las tym ciemniej. Patrzysz "fajny rower" ładny, nawet nie mocno brudny, myślisz w glowie, że mógłbyś nazwać go markowym a tu co? Jak koń pod górę. Robisz linki smarowanie, pancerze stoją dęba, trzeba wymienić kilka odcinków, linka się rozdwaja a fajka od v-ków w środku zarosła. Wymieniam. Biorę się za support, szeleści - zdejmuje korbę, hallowtech stoi dęba. No to telefoin do klienta, że wymieniamy - zgoda odgórna. Super można dalej pracować. Szukanie supportu do Truvativa, ten nie pasuje bo to klasyczne HTII inna średnica osi, no to hop do hurtowni - super mają suppoerty takie - biorę 4 i zanosze na sklep na "zapas". Wracam z supportem, zadowolony, że już skończę pracę.
Przyszedł pan bo mu dętka poszła. No to odkładam support i zmieniam dętkę. Dętka zmieniona wracam po support i idę wymieniać! Support stawia opór, wykręcam stary okolo 20-30 minut, na różne sposoby, nowy wkręcam, coś nie działa korba kreci się z oporem, trudno, znów wykręcam! Zmienaim ustawienia podkładek, zakładam korbę, znów nie dobrze, znów odkręcam, znów zakładam w końcu po godzinie, poddaje się i konsultuje z kolegą. Kolega nie może podejść - pracuje nad importem przy kompie - jego "zaraz tam przyjdę" odwleka się o godziny. Zrozumiałe bo serwis ogarnia, ale tylko z doskoku. "X" na zwolnieniu - ponoć to coś poważniejszego i pewnie ze 2 tygodnie go nie będzie. Ja sam na serwisie - a przecież wszystkiego nie umiem.
Suport nie działa jak trzeba ale biorę sie za przerzutki, okazuje się, że hak krzywy. Szukam zamiennika, nie ma, szukam w hurtowni nie ma - decyzja zapada, prostuje hak. Delikatnie z chirurgiczną precyzją aby nie pękł. Udaje się połownicznie, czuje, że mięknie więc nie naciskam na hak bardziej. Zakładam go na rower, znów próba regulacji, zakresowe śruby teraz nie pasują - znów krecenie i regulowanie. W końcu udało się, ustawione! Czas zabrać się za hamulce, okazuje się, że koło bije jak głupie. No to centrujemy - nie umiem, więc proszę kolegę, tego co to ma zajrzeć do supportu - "zaraz przyjdzie". No to zaczynam sam. Szprychy luźne, za luźne dwa nyple ręcznie wkręcam palcami. Inne stoją dęba, jak zaczarowane, nie dają sie ruszyć, jeden nypel pęknięty, inny zciachany. Poddaje się, i biorę się za inną pracę.

Trzeba zrobić przekładkę opon bezdętkowych w rowerze wyścigowym. Zdejmuje je z obręczy wylewam mleko zakładam nowe, zalewam mlekiem pompuje - zawór zapchany, znów muszę mleko zlać do buteleczki i przepchać wentyl. Udaje się. Zakładam zalewam mlekiem i dmucham. Nie uszczelnia - układam oponę i znów - znów nic. Zmiana techniki - wykręcam końcówkę wentyla i robię strzał przez pusty wentyl. Opona reaguje, uszczelnia się i bryzgla mleczkiem. Jest biało, pieni się ale działa. Zakładam wentyl i znów pompuje - udało się. 

Koła zrobione. Czas uwolnić jedna oporną piastę, z wolnobiegu, piasta się kruszy, w ruch idzie imadło piasta się ukręca na ośce. No to piłuje ośkę znów w imadło i odkręcam wolnoobieg. Przez kolejne 30 minut staram się wyjąć szprychy z otworów - koło przepleść musi kolega od "supportu centrowania". Po drodze zmieniam jeszcze kilka dętek, szukam nietypowego haka do orbei i zbieram litanie od klienta przez telefon. Po tym jak wycisnał mnie jak cytrynę ostatkiem sił - pozdrawiam go i życzę mu miłego dnia. Usłyszałem szereg ciekawych zdań na temat naszej niekompetencji i tego co my powinniśmy a nie robimy. 

Koniec dnia to spadek sił, robię jeszcze kilka rowerów i wyceniam, metkuje, sprawdzam w systemie, przenoszę wykładam sprzątam serwis, znów wymieniam dętkę i tak się kręci... Kolega mnie na końcówce ratuje troszkę i pomaga w serwisie. Nie udaje się wycentrować koła, bo nyple pozapiekane, support ożywa, a koło ma mi przepleść jutro. 

Wychodzę z pracy na szybko, bo już wszyscy ubrani "a co ja tam jeszcze robie". Ja? Zbieram narzędzia aby nie leżały gdzie popadnie, zbieram śmieci z podłogi, gaszę światła zamykam drzwi, wyłączam 4 listwy przeciprzepięciowe i ubieram się(na jednej nodze) na drugiej skaczę aby zamknąć magazyn i na koniec bięgnę z rowerem do drzwi a kolega zazbraja alarm;) Uff jestem na zewnątrz - dzień zakończony, czy zabrałem telefon? Hmm a portfel? Nie pamiętam, sprawdzam - jest! Telefon też. Dobra - czas do domu!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 75 - Zapętlam się w sobie || 10.47km

Wtorek, 13 maja 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Kolejny wyjazd do pracy na śniezniku. Nadal mega frajda z jazdy na nim. Rano spotkanie w mieszkaniu z pewną osobą a potem już czasu starczyło tylko na dojazd do pracy. Szkoda, bo maraton coraz bliżej, a ja nie mam kiedy pojeździć aby nogi popracowały. No cóż niestety praca i sprzedaż mieszkania i jeszcze wolne na rower i długie dystanse, nie można mieć wszystkiego. 

W robocie pracy dużo:) Rower z poprzedniego postu znalazł swojego właściciela, a państwo byli zadowoleni efektem prac. Na sklepie nie było dziś  "M" bo miał na 14-tą, "X" na chorobowym i do tego Świeżak z nami taki jeden pracuje i tego oszołoma trzeba było pilnować. I tak wszystko na mojej głowie. Rób na sklepie bo kolega nie może teraz bo maila pisze. Składaj rowery pomiędzy obsługiwaniem klientów, do tego wyceń to tamto - owanto i jeszcze zrób wymianę ośki w piaście, napraw bembenek, zrób 5 przeglądów a do tego na bieżąco obsługuj klientów, co to tylko "na chwilę" wpadli. 

Moim zwycięzcą był chłopak, który skuwał w domu łańcuch kombinerkami. Kupił u nas łańcuch, bo potrzebował - jak go spytałem, czy mu założyć, to powiedział, że nie ma roweru i że poradzi sobie sam. To było jakiś czas temu - zapamiętałem go dobrze. Dziś wpadł do serwisu, bo coś mu się stało z łańcuchem. Nie powiedział jednak, że o łańcuch chodzi, tylko przyszedł aby mu tylne koło dopompować. Niby przypadkiem, odkryłem rozkute ogniwko łańcucha, które uniemożliwiało pedałowanie. Chłopaczek stwierdził, że to musiało się przed chwila stać, bo jak on jechał to nic nie było. 
Cud mniemany! Pompując tylne koło wysadziłem ogniwko w łańcuchu! Ma się tą moc!!!

No to kazałem mu spinkę kupić i założyłem. Z uwagą śledził moje poczynania suwakiem po czym rozbrajająco szczerze stwierdził. "Ja kombinerkami połączyłem  ten łańcuch".
No to gratuluje - chciało by się rzec, bo jak widać efekt potrwał tylko chwilę. Upaćkałem się w smarze a chłopak tylko - "dziękuje" i już go nie było. Nawet nie wiem kiedy odjechał, bo chciałem wytrzeć ręce ze smaru w szmatkę i powiedzieć mu ile za usługę, ale uciekł. Generalnie nie biorę pieniędzy za takie drobnostki, ale koleżka był jakiś mega bezczelny i potwierdziła to jego szybka "ucieczka".

Była też pani z wymianą dętki i oponą która eksplodowała. Zmieniłem dętkę, napompowałem powietrze i mając koło na kolanach jakieś 30cm od twarzy, zakręcałem wentyl. I jak nie jebutnie to aż mi w uszach zadzwoniło. Palce to myślałem, że mi poparzyło, jakbym z otwartej dłoni dostał w środek ręki. 
Rozerwało dętkę i oponę - nie wiem co było przyczyną, opona stara jak kapeć, a dętka nowa, być może jakaś wadliwa. generalnie było wybitnie...jeszcze jak naciskam na opuszki palców to mnie bolą tak jakby "od kości". 

Na koniec dnia świeżak stwierdził, że on tego roweru dla klienta nie zrobi bo ma pociąg i musi lecieć. I poszedł przed siódmą. Bo następny to on ma pociąg za godzinę... A w sklepie ludu aż czarno kolejka i trzy rowery do zrobienia... SZOK. Jutro pewnie będzie o tym rozmowa, bo przeszedł samego siebie tym zachowaniem!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 74 - Poniedziałek || 10.47km

Poniedziałek, 12 maja 2014 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Kolejny wyjazd na śnieżniku. W pracy nie było dużo roboty, ale robiłem przekładkę ramy z roweru za 300 zł supermarketowego na ramę średniej klasy. Roboty co niemiara, bo im dalej w las tym ciemniej. Do ramy najpierw nie pasował widelec, potem stery, potem jeszcze inne ciekawe przedmioty. Klamki hamulców nie pasowały, bo nowa rama nie była do hamulców canti, więc zamontowałem mu tanie v-break, nie pasowała sztyca siodłowa inna średnica, zamontowałem nową sztycę nowy zacisk ( poprzedni zacisk był w ramie), Mostka nie dało się przełożyć, bo nowy widelec mam stery 1,1/8 a więc musi być ahead. I tak w sumie od 12 do wieczora. Co chwila ktoś wpadał z czymś, tu jakaś dętka, tu jakaś inna sprawa  i tak rower i jego przekładka zajęła mi cały dzień. 





Zmiana wyszła zacnie, rower działa więc chyba udało się osiągnąć efekt;) Lubie takie przemiany! Rower w sumie prezentuje się wcale nieźle.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 72 - Feniks z popiołów! || 10.47km

Sobota, 10 maja 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dzień piątkowy, dzień w którym mam na 14 tą do pracy. Dziś miałem jednak misję i musiałem być rano w robocie, mianowicie postanowiłem naprawić wreszcie Śnieżnika, zmieniłem mu napęd, bo poprzedni nie nadał się do jazdy. Skakał łańcuch na każdym biegu i jechało sie tragicznie a do 20km/h rozpędzałem się bardzo długo bo popychanie pedałów musiało byc tak delikatne, jakbym po lodzie stąpał.

Podczas napraw wyszło wiele zmian, i w dobie reperacji, śnieżnik dostał sztywny widelec. Zdecydowałem się wyrzucić amortyzator, bo był przy koronie nadpęknięty. Troszkę mnie to zaskoczyło i zasmuciło. W sumie jednak zimą nie ma sensu posiadać amora, bo i tak się nie ugina. W ten oto sposób, zmieniłem również manetki z kombinowanych 3x6 na 3x7. Od znajomego kupiłem używane w dobrym stanie. Nie specjalnie odczuwam po pierwszej jeździe, różnicę tego jednego biegu, ale na pewno płynność pracy nowych manetek jest lepsza niż tej "Sis-owej" szóstki, która zmieniała biegi jak automat, jak chciała;)

Swoją drogą, jadąc wczoraj zimówką na grubych oponach, poczułem taką mega frajdę, jechałem lasem i cieszyłem się jak nie wiem, że jadę lasem, na grubych kapciach po szuterku. Jest twardziej bez amora, ale to nic. Im prostrzy rower na zimę tym mniej się popsuje. 

Zdjęcia narazie nie mam, ale mam nadzieje, zrobie up-date niebawem. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 70 - Sam na polu walki. || 12.00km

Środa, 7 maja 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dzień głównie związany z dojazdem do pracy. Rano mieliśmy wizytę pewnej pani, a potem szybko do pracy. 

W pracy, okazało się, że"X" wykorkował na dobre i nie będzie go dziś. No cóż, trzeba to jakoś przełknąć, mając w pamięci, że jego obecność stabilizuje moją pracę, tylko częściowo, bo tak naprawdę on nie robi serwisów. Trzaskałem więc przeglądy, regulowałem przerzutki, robiłem smarowania i dłubałem swoje. Biedny "M" potrzebował mojej pomocy na sklepie, ale nie mogłem wygospodarować chwili czasu, bo ciągle było coś do roboty. Nie jestem zimnym draniem i nie potrafię odmawiać, jak ktoś mnie o coś prosi...

Powrót do domu po wielkiej ulewie, udało się jednak nie zmoknąć, choć jeszcze kropiło jak wracałem. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,