Do pracy!, strona 31 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Do pracy 55 - Wtorkowe pedałowanie w deszczu || 12.00km

Wtorek, 15 kwietnia 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Do pracy przez przychodnie - robiłem sobie badania krwi - kontrolne. Wyniki za kilka dni. Oczywiście w przychodni pełno emerytek wszystkie narzekają, wszystkie nie mają czasu. 

W pracy bardzo luźno, mało serwisów, wszystkie ogarnęliśmy i zrobiłem nawet kilka na zaś. Przemeblowaliśmy sobie teren pracy i teraz jest o wiele więcej miejsca. Wyjechała szafa i kilka niepotrzebnych pierdół z obszaru serwisowego. 

W pracy spoko, z X zacząłem się dość dobrze dogadywać, ogólnie się wyprostowało wiele rzeczy:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 54 - Poniedziałkowe rypcium pypcium || 12.00km

Poniedziałek, 14 kwietnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Moja zimówka ma wbudowany anty-napad, jak chcesz ją ukraść, musisz dobrze biegać przełaj bo jechać za szybko się nie da. Umiejętność jazdy na tym rowerze to sztuka dla wybranych. Włączyłem w napędzie minimalne ustawienie naprężenia łańcucha, jednym slowem jest tak zużyty napęd, że jak za mocno przyciśniesz korbą na jakimkolwiek biegu to korba strzela i popuszcza. Prawie jak wielki klucz dynamometryczny. Tu zdecydowanie ustawiona jestb najmniejsza wartość, bo jakiekolwiek wzniesienia biorę tak wolno i tak delikatnie pedałując, że na wiadukt jechałem na 1x1 i musiałem bardzo uważać, bo co trzeci obrót korby rozlegało się głośnie - KACH!

Ledwo to to jeździ, ale nie chce mi się w tym sezonie inwestować w zimóweczkę. Liczę, że wiosenka przyjdzie bez deszczyku i zimóweczka poczeka do zimeczki:)

Dobrej nocy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przed pracą, przy kawie - rozmyślania || 0.00km

Sobota, 12 kwietnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Jakimś dziwnym trafem udało się dziś wstać wcześnie. Poprzedniego dnia siedziałem w sieci do 23, co mi się rzadko zdarza bo najczęściej wracam z roboty na tyle zmęczony, że nie mam ochoty na nic, tylko sprawdzić BS i kładę się spać. Tak było faktycznie swego czasu. Doszukiwałem się w tym wielu powodów, w końcu udało mi się - chyba - coś wymyślić. W pracy czasem miałem/mam taki kocioł, że przez cały dzień nie mam czasu nawet napić  się wody, a co dopiero mówić o zjedzeniu czegoś porządnego. Udało się wpłynąć na ten kierat pracy i zmienić system przyjmowania rowerów. Zapisujemy je sobie w zeszyt. Przyjmując kolejne, wiemy ile rowerów jest zaplanowanych na jaki dzień i nie dowalamy sobie nie wiadomo ile pracy. To poprawia wydajność, zwiększa luz pracy i jest czas nawet napić się i zjeść coś. Sam zresztą bardziej pilnuje jedzenia picia, bo wcześniej totalnie to olewałem. 

Nie bez znaczenia było również wprowadzenie przez szefostwo, dnia wolnego (od 14ej). Poprzedni system wyrabiania 196 godzin w miesiącu, był naprawdę trudny do ogarnięcia siłowo. Pracowaliśmy po dziewięć godzin od poniedziałku do piątku i każdą sobotę po cztery godziny. Teraz, mimo, że nadal dziewięć robimy i każdą sobotę, ale raz w tygodniu przynajmniej jest chwila oddechu, choć i tak uważam, że to dość mało. W sumie relatywnie ten dzień "wolniejszy" zmienił ilość godzin wyrabianą miesięcznie do 176. 

Zbliżająca się słoneczna sobota, przypomina mi, że będzie kocioł! Ludzie mając nadzieje na piękny weekend zaczną tłumnie nadciągać do sklepu. Będzie latanie, bieganie, szukanie nóżek, podpórek liczników mocowanie i pompowanie kół. Na straganie w dzień targowy:D

Meteo, jednak zapowiada tylko pogodną sobotę, w niedziele ma zaś znów padać, więc się ludziska oszukają troszkę. Szkoda, że i my z Agnieszką przez te opady, znów nie zrealizujemy jakiegoś fajnego niedzielnego wyjazdu. No chyba, że nagle się chmury rozstąpią...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 53 - O tym czy ten rower jest dobry... || 63.84km

Sobota, 12 kwietnia 2014 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Sobota ach ta sobota. Dla wielu dzień wolny od pracy, czas spędzany z rodzinami, a dla innych praca użeranie się z klientami i sprzedaż wszelako pojęta "krzyżowa". Coś na zasadzie kup pan rower bo on nie ma stopki - to i panu się stopka przyda, a i licznik panu potrzebny:D

Wielka mnogość dziś nastała osób chcących nabyć rowery w drodze kupna/przetargu. Większość targowała się o niższe ceny, zdecydowanie mniejsza ilość osób przyjmowała życie jakim jest.
I tętnił bazar, tętnił życiem swoim własnym przeogromnym i gwarliwym. Dzieci piszczały, rodzice targowali się o zniżki, potem znów dla odmiany dzieci płakały, a pomiędzy nimi przemykali się wystraszeni "klasyczni" klienci niemarudzący, którzy wybrali sobotę na zakupy rowerowe i - podobnie zresztą jak ja pod koniec dnia - nie wiedzieli "co tu się u licha dzieje!". 

Tworzyły się kolejki do kasy, tworzyły się komitety kolejowe a o moją fachową radę walczyły kobiety jak lwy. Wygłaszałem przemówienia, dostojnym językiem, dobierałem kask mając posłuch u dorosłych i pogardę u dzieci (tato/mamo/babciu/ciociu - po co mi kask). 

Kłócono się o mnie i o moje względy! Ustalano dobitnie, kto był przed kim, a kto za kim w kolejce do wybierania roweru dla córki/syna/wnuka/pasierba/benkarta. Przerywano mi w pół zdania mój wywód, przerwano zdanie w trzech czwartych i w ćwierci. Zadawano trudne i badawcze pytania starając się wyczuć, moje doświadczenie. 

Dzień spędziłem dość spokojnie i mimo sporej ilości pracy, było ok. 

Drugi etap tego dnia, to był obiad u mamy. Postanowiliśmy z Agnieszką podjeść i mamci i dopiero ruszyć na jakąś wycieczkę. Obiad był pyszny - pieczeń rzymska z jajkiem a do tego ziemniaczki i sałatka z pomidorów ze śmietanką. Upasłem się jak mało kiedy. W domu po prostu od dawna takich porcji nie zjadam, bo jemy mniej. Mama jak to mama nałożyła mi "po staremu" mając w pamięci jak kiedyś mnie karmiła.

Po obiedzie pogadaliśmy chwilkę i zaopatrzywszy się w napoje do bidonów pojechaliśmy na trasę. W sumie nie planowaliśmy nic konkretnego. kolejny raz pogoda zrobiła nas w bambuko, bo niedziela ma być deszczowa a w sobotę nie damy rady upchnąć żadnej sensownej długodystansowej trasy. Pojechaliśmy więc na "pogaduszki" szoskami po okolicy. 

Pogoda była jakaś taka niemrawa, niby się chmurzyło na niebie ale z drugiej strony, słońce. Nie ryzykowaliśmy z początku trasy z dala od miasta, jednak wpadliśmy na pomysł, aby odwiedzić "Kropkę" w NDM. Szybki pomysł i szybka akcja. Pędem do Nowego Dworu  z wiatrem. Ku naszemu zaskoczeniu dosłownie wpadamy na Kropkę na pasach. Miała być niespodzianka a wyszło tak, że w sumie wpadliśmy na siebie na mieście. 

Pogadaliśmy chwilę i jak juz doszczętnie zmarzliśmy, ruszyliśmy do domu. Trasa z Nowego Dworu, to długi prosty odcinek. Było pod wiatr, było ciepło, było sennie. Takie nas dotlenienie dopadło, że zaczęliśmy ziewać. W pewnym momencie nie mogłem oddechu dobrze złapać, bo mnie ziewanie brało. Prędkość na tym odcinku tak niska, że wstyd się przyznawać. Jechaliśmy noga za nogą, starając się nie usnąć. 

Po powrocie do domu nie wiedzieć, czemu odżyliśmy a ziewanie zniknęło, jakimś cudem.... tylko jakim???


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 51 - W przed dzień piątku jest czwartek! || 12.00km

Czwartek, 10 kwietnia 2014 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Dziś do pracy na Śniezniku. Koszmarnie sie jechało, bo łańcuch skacze na każdej możliwej kombinacji biegowej. Ledwo jechałem. Po drodzę, odwiedziłem bazarek i zakupiłem troszkę smakowitej wędliny prosto ze świnki, czy tam krówki. Swojskie wędzone, bez chemiii i utrwalaczy. Mówie wam taka wędlina z masarni to pychota!

W pracy spokój, bo szefów dziś bylo jak na lekarstwo. Swoje zrobiłem, kilka rowerów oddałem po serwisie i sie kręciło!

Jutro na 14tą. Znów okazja aby się przejechać!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 48 - Czy jestem sfrustrowany? || 10.48km

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · Komcie(7)
Kategoria Do pracy!
Do pracy klasycznie, na wznak - na szosowo. W powietrzu wisiał deszcz, a samo powietrze też zaskakiwało wysoka temperaturą. Jechało się jak w zupie, soft-shell był za ciepły, zanim do pracy dojechałem już musiałem się porozpinać. 

W pracy spokojnie, nowy system wdrażamy - przyjmowania rowerów. Jest kalendarzyk jak u doktora w przychodni i zapisy na daty, jak powyżej 5 rowerów na dzień zapisanych, to wpisujemy na inny dzień itd.



Frustracja mnie ogarnia, jak widzę wasze 200 tki! Robicie mi na złość? Czy co? KOT - opanuj się, nie rób Księgowemu wstydu!!! To ja zawsze na bezrobociu przodowałem w takich wiosennych trasach i bylem cool, a teraz? Kurza stopa, stałem się - miałki?

Do startu w czerwcu jeszcze niby czas, ale czasu do treningów nie przybywa!

:( Ja chcę kilometrusie :(




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Piątek... a miało być tak pięknie || 10.00km

Piątek, 4 kwietnia 2014 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
W pracy jak to w pracy dzień do bani. Szef był i szef standardowo opierdzielał wszystkich za wszystko.
Nie chce mi się opisywać tego wszystkiego od nowa. Ogólnie zjeba za zjebą i takie tam... huje muje.

Czy ja się do jakiekolwiek roboty nadaje? Czy nie może szef czasem powiedzieć dobrego słowa, za coś co jest zrobione? On potrafi tylko zrobić awanturę i kluczami rzucać. 
.


Zmęczony, zdołowany idę spać!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 46 - Piątkowe pedałowanie || 60.94km

Piątek, 4 kwietnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Po tym jak w końcu udało mi się wygrzebać z łóżka, byłem totalnie bez sił. Znów planowałem jakąś 150tkę, ale zanim doszedłem do stanu używalności było "późno". Postanowiłem, więc odciażyć żonę i pojechałem złożyć Pita i odwiedzić Asię w ubezpieczeniach. Zostawiłem u Asi rower w biurze i podreptałem do US-a:D Brak kolejek i obługiowany byłem przez dziewczynę bardzo młodziutką, ale z super oczami. Czyli dzień, nie jest taki do końca stracony:D

Po PiCie znów do Asi do biura po rower. Chwile pogadaliśmy, ale wpadł szef dziewczyn i delikatnie mówiąc, nie przedłużałem rozmów i się zmyłem. 

Gdzie by tu pojechać? Totalnie nie miałem planu, bo już za późno na coś dalekiego a pogoda piękna. Pedałowałem, więc noga za noga i doturlałem się do Chotmowa. Później wybrałem dość okrężną drogę na Dębę i Skręciłęm na Jachrankę. Wiatr zimny i mimo słońca, całość jechałem w softshellu. Tego dnia rozbudowałem nieco drogę i zamiast zrobić dwie pętle pod Dębę udałęm się na Serock. Pobłądziłem na tych podmiejskich i wyjechałęm nie do końca tam gdzie tego chciałem. No to dwie nawrotki na obwodnicy a potem z Górki pędem na Nieporęt. Planowałem odwiedzić Rynię, ale stwierdziłem, że z czasem będzie krucho a chcę jeszcze do domu wpaść i wziąć prysznic. Udałem się więc z wiatrem do Kątów węgierskich i przez Łajski a następnie Kwiatową do Jabłonny. 

Po szybkim prysznicu, znalazłem chwilkę na ten wpis i czuje się świetnie:) Po porannym rozmydleniu, nie ma śladu. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 44 - Trudne chwile... || 10.48km

Środa, 2 kwietnia 2014 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Dziś miałem kolejny trudny dzień. "X" miał dziś na 14 tą a ja sam musiałem cały serwis, ogarnąć. Dodatkowo cała masa innych, jakże ważnych spraw, które trzeba zrobić "na już" czasem "na wczoraj". Praca w ciągłym poganianianiu, robieniu przysług wszystkim szefom dookoła i zbieranie opierdzieli drobnych za niedopełnione sprawy błahe. 

Notorycznie ochrzaniany jestem za porządek na serwisie, jak gdybym to ja cały bałagan robił. Poza tym wedle "wielkiego D" codziennie powinniśmy pucować serwis, jakby dopiero co został postawiony... przy tej ilości rowerów nie jest to możliwe.
Zanim więc wybiła 14 ta, miałem już zepsuty dzień. Do tego nowy kolega, nadal struga wariata i jara się wszystkim co tylko złoży. Podczas składania jednego roweru chyba 5 razy usłyszałem od niego, jaki to ten rower jest "extra", i że zakochał się w tym rowerze.
On zachowuje się, jak dziecko w składzie zabawkami. Co tylko wpadnie mu w oko to musi przymierzyć, zobaczyć przejechać się i zmacać. Dziś wchodzę na sklep a tam rowery wystawione i bez siodełka a siodełka leżą obok. Pytam go troszkę poirytowany, co to jest? A on, że on coś sprawdza i że zaraz to dokończy, tylko z klientem ma iść objeżdżać rower. No to posprzątałem po nim i powkładałem siodełka na swoje miejsce. Gdy wróciłem za jakąś godzinę siodełka znów były powyjmowane. 

Denerwujące jest to co on robi, bo facet ma 40tkę a bawi się w przekładanie sprawdzanie, jakby się klockami bawił, co jakiś czas wyjmuje sobie jakiś wypasiony rower, chodzi szuka pedalów do niego, zawraca mi dupę, bo musi oczywiście poinformować cały świat, jaki to on ma zajebisty plan, i co chce sprawdzić ile ciśnienia dopompować w amortyzatorze. Potem znika gdzieś i wraca za godzinę, aby poinformować mnie, że idzie jeść obiad. Ja nie mam czasu na zjedzenie obiadu, nie mam czasu przez cały dzień napić się szklanki wody...

Typek ma wyraźnie coś nie halo pod czaszką, i to już mówią wszyscy którzy mieli z nim styczność. Jest dziwny. Od tego mamy serwis, aby przygotowywać rower do sprzedaży klientom na serwisie. A ten wpadł na pomysł, że rower do góry kołami wywróci rower na środku sklepu i będzie mocował błotniki i licznik. Licznika, nie umiał, więc oddał do zrobienia koledze a sam "fafciał" z klientami jak ich super dobry znajomy, podczas gdy kolega mocował za niego licznik. 

Po tej akcji, z jeżdżeniem za dziećmi klientów, składanie przy nich na kolanach roweru do góry kołami mną środku sklepu - znowu popisał się...

Wracałem do domu zmęczony i głodny i totalnie bez sił. Podjadłem zupki, zjadłem paczkę chrupek w czekoladzie i wróciłem do pionu. Łapanie drugiego oddechu wspomógł ciepły prysznic i odrobina zimenj niedopitej kawy z rana. 
W ciepłym szlafroku siedze sobie teraz i stabilizuje się mentalnie!;D





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 43 - Młyn! || 12.00km

Wtorek, 1 kwietnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
W pracy dziś - sodoma i gomora. "M" odbiera godziny z tygodnia i  wtorki ma na 14 tą, ja zastąpiłem go więc an sklepie. Sprawdziłem się nieźle i sam jestem z siebie dumny. Rozwiązywałem sprawy, które normalnie konsultowałbym z innymi. Faktem jest, że klientów było od zatrzęsienia! Gdy o 14 ej przyszedł "M" czułem, jakby to była już 19 ta... zanim wyciszyłem się i skupiłem na serwisie to potrwało. 

W serwisie? Wcale nie lepiej, chyba ze 20 rowerów czeka w kolejce!

Dzień zakończyłem w pośpiechu. Odwiedziłem po pracy rodziców i pomogłem ojcu wydrukować mapę, której potrzebował.

Z Osiedla Piaski wracałem już po "nocy". Chłód i wilgoć, ale przynajmniej troszkę odetchnąłem.

To był trudny dzień!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,