Wichry Kłebiaste i truskawki z makaronem i ciastem! | Księgowy

Wichry Kłebiaste i truskawki z makaronem i ciastem! || 60.41km

Niedziela, 22 czerwca 2014 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
Weekend - wiele by o nim mówić, dla jednych długi dla innych klasyczny "zwykły". Dla mnie niestety zbyt krótki. Nie zmienia faktu jednak, że i ja nieco odpocząłem. Rano pogoda przypominała tą z wczesnego marca, czy kwietnia. Pochmurno jakoś tak szaro i gdyby nie piętnastu Celcjuszy na drabince, to nie uwierzyłbym, że to pierwszy dzień lata. 

Dziś w planie jazda na Zaborze. Dmucha wiunie, kotłuje się dookoła. A my rowerami? Nie... lenistwo wybrało górę i pojechaliśmy sobie rowerkami do Chotomowa gdzie upolowaliśmy zielonego węża. Wielki był - ogromny! Zielono biały! I kazał na siebie mówić "kolejowiec Mazowiecki".

Na miejscu byliśmy dość szybko, tam na północy niby zawsze zimniej, a tu co? Słońce, białe chmurki no i ten niezmienny wiatr. No ale sporo cieplej niż u nas w Jabłonnie. Od samej bramy atakują mnie psiaki. Stęsknione moją nieobecnością skaczą jak wariaty, czarna suczka i piaskowo złoty piesek. Śmieszne małe paskudy są we mnie zakochane - platonicznie. Takie burki wiejskie są traktowane po macoszemu, nikt ich nie głaszcze, nie drapie za uchem, więc jak przyjeżdżam to otrzymują ode mnie zapas pieszczot na kolejny okres rozłąki. Sądząc, po nieprzestających merdac ogonach - chyba przyjmują moje wizyty nader pozytywnie. 

Siedziałem sobie dziś na słońcu oparty o ścianę budynku. Obok mnie dwa psy, jeden pod jedną ręką, a drugi pod drugą. Zamknąłem oczy i relaksowałem się, chłonąć promienie słońca, jak jakiś panel foto-elektryczny. Schowany za wiatrem wystawiałem do słońca twarz i oddychałem miarowo. Relaks w taki sposób to połączenie wszystkiego co najlepsze. Niestety opalanie nei trwało cały dzień, z betonowego podestu wypędziła mnie chmura z deszczem. Przychodziły chmurki i odchodziły... po deszczu wychodizło słońce, i wysuszało wszystko.

Teściowa zrobiła dziś pyszne gołąbki które wielce rad zjadłem z młodymi kartofelkami i koperkiem. Po obiedzie i wciągnięciu jeszcze porcji lodów i kilku wielkich kawałków ciasta biszkoptowego z truskawkami i galaretką, poszedłem na chwilkę się położyć. Tak mi wyszło to leżenie, że spałem 1,5h. Obudziłem się jak młody bóg! 

Powrót z północy mieliśmy częściowo z wiatrem. Mimo masy aut pędzących do domów i my gnaliśmy! Od Nowego Dworu prędkość trzymała się uparcie 30 km/h. W domku szybka kąpiel i relaks wieczorny...

No i długi weekend się zakończył... długi? Nie wiem - nie czułem... Ot weekend jak każdy inny. Podsumowania nie są najgorsze bo mimo, pracy wyszło całkiem konkretnie kilometrowo.

1 Czwartek = 60km
2 Piątek = 46,04 + 10,47
3 Sobota = 27,84
4 Niedziela = 60

SUMA = 204,35km
Średnio km/dzień = 51,08




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

Pieski pewnie teraz na swoim psim blogu piszą o Twojej wizycie :)

Trollking 19:38 niedziela, 22 czerwca 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa przep

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]