Do pracy 224 - Sobotni handlu szał | Księgowy

Do pracy 224 - Sobotni handlu szał || 33.00km

Sobota, 31 stycznia 2015 · Komcie(14)
Sobota, zima,  śnieg z rana pada i co? No właśnie - klienci poczuli wiosnę i sprzedawałem dziś rowery. Dwa sprzedane kolejny zarezerwowany  na poniedziałek. Ludziom portwel odtajał po Świętach Bożego Narodzenia to teraz zbierają na wiosenne rowery. Pochwalić się czymś trzeba. 

Dziś ubawiła mnie rozmowa z pewnym panem. Szukał roweru który będzie miał wszystko - super. Najlepiej całą grupę XT albo przynajmniej na tej półce. Szukał do 4 tysięcy roweru. Chwalił mi się, że kilka lat temu (dokłądnie 4) kupił tu "taki-a-taki" rower:
- i wie pan zapłaciłem za niego 4 z kawałkiem a na allegro wtedy był po 6 tysi. Taki mi się udało rabat utargować. Nie uwierzy pan ja na nim przez te 4 lata to siedem tysięcy wykręciłem! Ha, siedem tysięcy i nawet łańcucha nie zmieniałem...

Szukał w moich oczach aprobaty i podziwu dla jego 7 tysięcy w cztery lata. Nie doczekał się:
- Wie pan siedem tysięcy to kawał dystansu jak na jazdę na rowerze! I ten rower się nie rozpadł! - rzecze do mnie.

Nie wiem czy on myślał, że inne rowery za mniejsze pieniądze po 7 tysiącach wyparowują? A może ulegają biodegradacji?
Żal mi gościa było więc oszczędziłem mu info, że moja żona po osiem tysięcy rocznie robi rowerem.

Po pracy z sakwami wybraliśmy się na Zaborze. Jazda typowo zimowa, ulice nieco mokre, a wiatr jak na złość nie chciał pomagać w pedałowaniu. Na miejsce dojechaliśmy już po zmroku, ale było zacnie. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (14)

Hmm... Na szczęście poprawność polityczna to obce mi słowo, więc napiszę to, co napiszę: nie ma się co oszukiwać - klient "Księgowy", jak i "Jurkowy" to wybitnie powtarzalne przypadki pozerstwa. Ja - choć w innej branży - spotykam się z tym na co dzień. Musi być najlepsze, najdroższe, z odpowiednim logo, a najlepiej, żeby marki/metki/ceny nie dało się zdrapać. Żeby wszyscy widzieli.

Nie oszukujmy się - po latach praktyki da się takich wyczuć na kilometr. Moje zabójcze pytanie: "a czemu akurat ta marka?" kończy się niemal agresją, "bo przecież TO oczywiste!!". Nie dla wszystkich, niektórzy się znają na temacie, a nie na lansie. A że człowiek, który zostawi w danym miejscu sporo kasy wykorzysta - lub nawet nie - ułamek tego, za co zapłacił... jego sprawa. Co nie znaczy, że trzeba mu lizać cztery litery za podejście do tematu :)

Z drugiej strony - są też ludzie, którzy drążą temat, analizują, szukają co dla nich najlepsze, a potem z tego korzystają. Dla nich szacun. Tylko czemu giną w oceanie pozerstwa?

Trollking 21:07 niedziela, 1 lutego 2015

Marzena , ja go nie skreślam !
Tylko kupując ultra lekki rower , gość mógł sobie zrobić krzywdę !!!
Przy wadze (wtedy na oko 120 kg) to jest samobójstwo !
Myślę że on chciał zaimponować innym ...

Jurek57 20:49 niedziela, 1 lutego 2015

Nikogo nie należy skreślać.... Łatwo jest oceniać.....
Nawet jeśli ktoś ma dużą nadwagę i kupuje super lekki rower.... może to właśnie ten rower będzie dla niego wielką motywacją i pomoże zrzucić mu balast....
Może zarozumiały gość, który chwali się, że przejechał 7000 km w 4 lata, który kupi świetny rower, właśnie dzięki temu zakupowi zacznie jeździć więcej....
W każdym człowieku drzemie potencjał.... zamiast przyklejać łatki, warto patrzeć szerzej, dalej....
Kiedyś i ja byłam taką klientką.... I być może dlatego, że trafiłam na dobrych sprzedawców, którzy nie odesłali mnie na drzewo jestem rowerowo tu gdzie jestem.

Kot 20:30 niedziela, 1 lutego 2015

Podzielam zdanie Marzeny.
Ale jest jeszcze jeden gatunek klienta rowerowego.
Kupowałem kiedyś owijkę czy coś i zasłyszałem rozmowę gościa kupującego carbonową szosówkę.
... chcę żeby ten rower był na maksa odchudzony ... bo wie pan ... każdy gram się liczy !
Gość miał na moje oko 30-35 kilogramów nadwagi ... !!!

Jurek57 20:14 niedziela, 1 lutego 2015

Księgowy, jako że też pracuję z żywym organizmem w wersji PL to doskonale wyczułem ten ton. Podziwiam, że masz jeszcze na takich cierpliwość, mi się już kończy i jadę na rezerwie :)

Trollking 17:24 niedziela, 1 lutego 2015

Ja nie neguje w pełni tego stwierdzenia pana. Właściwie chciałem oddać jego nonszalancki ton. Pan był w stylu, muszę mieć najlepszy rower, na najlepszym osprzęcie i o tym dystansie mówił właśnie w stylu - "zobacz pan jaki jestem kozak". To był zdecydowanie typ cwaniaczka polaczka.

Co do tego, że dla wielu sukces to 5tyś czy 7 tysięcy czy nawet 50km, to nie mam wątpliwości. Po prostu liczą się dla nas nasze własne małe zwycięstwa.

200km przed snem? Chyba po nieprzespanej nocy:D

Ksiegowy 16:04 niedziela, 1 lutego 2015

Niby racja. Ale przynajmniej z ust mojej kumpeli brzmialo to w ten sposób "że co to nie ona" dziewczyna zdrowa i sprawna fizycznie.
200 km przed snem? Heh musiałabym od świtu zaczynać taki dystans.... I nie wiem czy by mi się udało :)

Katana1978 11:42 niedziela, 1 lutego 2015

A ja rozumiem doskonale to, że był z siebie dumny. Krótko po tym jak nauczyłam się jeździć na rowerze zrobiłam na raz.... 30 km! Byłam z siebie taka dumna - myślałam, że jest to wielki wyczyn :)). Po prostu nie miałam pojęcia, że rowerem można pojechać znacznie dalej. Dla niego te 7000 km w 4 lata to pewnie jest strasznie dużo. I bardzo fajnie, że cieszy się tym dystansem :).

Kot 10:58 niedziela, 1 lutego 2015

Moja kumpela kiedyś chwaliła się że 1000 km to w jednym roku zrobiła heh - padłam wtedy ze śmiechu

Katana1978 22:16 sobota, 31 stycznia 2015

Adam, jakby co polecam audiobooki Severskiego: Nielegalni, Niewierni, Nieśmiertelni. Czyta Krzysztof Gosztyła, jak zaczniesz, nie będziesz chciał zsiąść z roweru :D

elizium 19:18 sobota, 31 stycznia 2015

Prawdziwy Rowerowy Koksu :) w jego tempie dla mnie ubiegły rok minąłby w zaledwie... osiem lat :)

Trollking 18:55 sobota, 31 stycznia 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iaiwr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]