Afrykańskie Pały... U-pały | Księgowy

Afrykańskie Pały... U-pały || 35.00km

Wtorek, 30 czerwca 2015 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Gdzie afryka na pół dzika? A gdzie Polska - olska olska? No rano wstałem  w takim upale jak w ukulele Bongo Kongo... gorąco, faranto - ja pierdziu. Była chyba siódma rano? Nie poprawka - była szósta! Żebym to ja wstawał o szóstej jako ten robotnik? A co ja na szychtę do kopalni idę? No tak mi ciepło było, jakbym przekwitania dostał. I nie było mowy, nie było rady - czas było podnosić z pościeli swe zady...

Najpierw kurs na hurtownie, szybkie załatwienia, troszkę ploteczek z ekipą hurtownianą zabrałem kilka części do sklepu i do pracy. Noga za nogą i znów lewa i znów prawa. Ścieżki rowerowe, ulice i chodniki pełne robactwa wakacyjno-rowerowego. Jeżdżą jak idioci, środkiem, nie patrzą, nie sygnalizują manewrów. Ludzie - że was jeszcze nie dopadła selekcja naturalna to aż dziw! No mówią, że wszystko przed wami bo wakacje dopiero się zaczęły. Nie życzę źle nikomu, ale moi ulubieńcy, nie skręcają - oni zmieniają stan skupienia! To znaczy, nie są skupieni wcale - po co się skupiać na rowerze. Chcę w lewo jadę w lewo! No to ziuuu w leeeeewooooo. Ja po hamulcach, bo oczywiście przy manewrze najlepiej zwolnić do zera...

- co pani wyprawia?!
- oj przepraszam...
- może by pani sygnalizowała manewr jak pani skręca, mam zgadywać gdzie pani jedzie?
- no ale przecież jadę ścieżką!
- na ścieżce myślenie pani już nie obowiązuje?
- coś się pan tak zapienił.
- bo bym pani w dupe wjechał!

Inny znów delikwent, walił na czołowe. I to będzie dla was zaskoczenie ( a może już ktoś z was spotkał takiego) on jechał ULICĄ! pod prąd. I nie pasem, środkiem pasa. "Jak najbliżej lewej krawędzi jezdni".
- Panie coś pan, chyba nie po tej stronie pan jedziesz.
- Bo ja tu zara skręcam

No ja rozumiem marzenie o lepszym kraju, marzenie o drugiej Irlandii chęć wyjazdu do Londynu, Wysp, ale żeby tu lewostronny ruch wprowadzać, to już zaiste bardzo nowatorski pomysł!

Wreszcie jestem! Udało mi się do pracy dotrzeć. W progu staje, a za mną cień.
Jest on - pierwszy klient. Już w oczach szkli mu się łza wzruszenia. Tyle czasu na to czekał. tyle lat zawsze walczył z konkurencją - i oto nastał ten dzień! JEST PIERWSZY!
- Dzień dobry - rzecze, a jego rozpromieniona twarz aż bije blaskiem szczęścia.
- Dzień dobry
- Udało mi się jestem pierwszym klientem!
- No to fakt - odpowiadam i wstawiam swój rower do firmy. 
- To będzie rabat?
- Jeszcze nie wiem co pan chce kupić...
- No jakiś rabat pan da?
- No dam... a co pan potrzebuje?
- Wentylek do składaka...

I co ja mam panu z 2,5 złotego rabat dawać? Może faktycznie mamy biedne to społeczeństwo i trzeba ludziom te ceny zmieniać?
Sprzedałem panu wentylek zabrał też pompeczkę i kupił na wszelki wypadek dętkę. I ruszył w świat czynić dobro:)

Reszta dnia to walka z serwisami i ludźmi na rowerach, których rowery nie chcą być non stop zajebiste.

- dzień dobry
- dobry
- chce wymienić opony 
- ok...
Pani podaje mi karteczkę na której wypisane jest.
"opony x2, hamulce x2, pedały, dętki, koła"
Podliczyłem panią na sumę w sumie 450 złotych. W rezultacie pani o mało zawału nie dostała. 
- Panie ten rower tyle nie kosztował.
- Cóż przykro mi wymiana tylu części wiąże się z usługą która wraz z częściami, jakich pani potrzebuje, wynosi właśnie tyle.
- To ja chyba nowy rower kupie...
- No warto dołożyć kilka złotych i mieć nowy rower. To prawda. 
- A ile taki GIANT kosztuje?
- to zależy, który model...
- No ale ile!
- Od 1500 wzwyż...
- Ale tak ile to on normalnie kosztuje?
- No przeciętny rower tak około 1600-1800zł.
- A Taki KROSS?
- Podobnie.
- No ale dokładnie ile?
- Jak mam pani powiedzieć ile? To zależy od modelu, ten na przykład kosztuje 1750.
- Aha czyli Kross 1750, a Giant tańszy?
- Porównywalne ceny, jeśli porównamy modele oparte na podobnych podzespołach. 
- Ale mówił pan, że GIANT 1600.
- Mówiłem przekrojowo, w zakresie od do.
- Czyli ILE GIANT kosztuje?
<lol>
Obok mamy stał syn, jakiś taki na około 14-15 latek. Chłopak był zainteresowany kupnem nowego roweru, ale mamę wyraźnie przerastał temat. 
- Pokaż Krzysiu panu jaki ty masz rower.
- No mhmmm - Krzyś chodzi ogląda rowery, patrzy z bliska z daleka i wywija rękami jakieś czary - No taki taki trochę jak ten.
- No taki jak ten - mama jak papuga powtarza po synu. - No o taki jak tamten bardziej - Mówi wskazując na innnego górala.
- mhmm - stoję i obserwuje ten kabaret, bo nie wiem co mi ma dać, informacja, że on ma "taki taki o taki jakby taki taki ten" rower. 
- [...] no on taki raczej chyba jak tamten - mama wciąż poszukuje - on podobny do tamtego... tak proszę pana podobny do tamtego.

W sumie, rezultat rozmów prawie 40 minut? Mama odeszła, syn odszedł, a klienci stojący za nimi w kolejce, abym ich obsłużył , pękali ze śmiechu. 

Pan wczorajszy na "gazie" po velocypeda nie przyszedł. Ciekawe czy pamięta, gdzie rower oddał. Moje obawy się potwierdziły. Miski w kole wpadły do środka i koło jest do wyrzucenia. Musimy założyć nowe koło, nie wiem jednak czy ów imć, ma tyle wolnych środków aby zainwestować w rower, który w sumie kosztował niewiele więcej niż naprawa jakiej potrzebuje ten sprzęt. Zadzwonić oczywiście nie mam jak... 

mogłem brać numer do szwagra w Pułtusku;) Przynajmniej jakikolwiek kontakt bym miał!

No zobaczymy co to się z tego wykluje...

Po pracy, pozamykałem wszystko i ruszyłem do domu. W planie była mikro-dokrętka, ale niestety taka wielka chmura szła, że trzeba było spier-ujeżdżać-dodomu. Oczywiście nie padało, a ja straciłem okazję na dodatkowe kilometry...
Może innym rowerowym razem.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

Bez numeru do szwagra nie dowiesz się czy będzie nowe koło czy zaawansowana podagra :)

Trollking 20:34 wtorek, 30 czerwca 2015
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ejezd

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]