Samochodem na jedną nogę...czyli ja i fura... | Księgowy

Samochodem na jedną nogę...czyli ja i fura... || 0.00km

Niedziela, 22 listopada 2015 · Komcie(8)
Nie za wiele czasu ostatnio poświęcam rowerowaniu. W sumie składa się na to głównie pogoda, która robi ze mną co chce. Nadrabiam za to stracone lata jako kierowca. Ucze się prowadzić samochód. Pewnie wielu z was ma prawa jazdy i jazda autem to dla nich chelb powszedni, ale ja do tej pory jeździłem autem tak sporadycznie, że rowerem miałem więcej km w swoim życiu przejechane niżeli autem.

Pierwsze jazdy jeszcze w sierpniu to spoko, widono ciepło, gorąco. Teraz jesienią gdzie szybko robi się ciemno i zimno a światła oślepiają, ucze się prowadzić pojazd na nowo. 

Dziś 120 km autem udało się wykręcić, bo odwiedzaliśmy mojego ojca w szpitalu, więc objętościowo sporo, za to i nerwowo sporo, bo po Warszawie i jej okolicach. Matko kochana - jak tam się jeździ. Wiele pasów, wiele świateł, wszyscy jadą każdy szybko. Wszyscy mnie wyprzedzają. Mrugają światłami, że za wolno jadę. Nauczenie się jazdy w takim mieście to koszmar. Tu ci skręcają, tu znów autobus, tu pieszy już chce wejść. Tu zaraz hamują...
Uważam się za słabego kierowce, ale nie wiem czy mam współczuć, czy podziwiać tych co jeżdżą bardzo dużo. Dla mnie duża metropolia i dwupasmówki to biała gorączka. Do centrum Warszawy w godzinach szczytu chyba nigdy nie wjadę... za dużo tych aut. Do tej dzisiejszej wycieczki powinienem sobie zafundować chyba melisę jakąś. 
Zrobili objazd, no to zwalniam skręcam, jadę wolniej bo nie niem gdzie jechać. Za mną już się denerwują, bo oni już wiedzą i fru wyprzedzanie i klakson... bo jakim prawem Ja mogę jechać wolniej. Najlepiej wyparuj człowieku, jak nie umiesz jeździć...

Niemniej doświadczenie przybywa z czasem. Nadal uczę się szerokości pojazdu, nadal gdy nie ma pasa na środku, mam wrażenie że ulica jest dla mnie za wąska. Cóż - nauka prowadzenia samochodu to sztuka. Dlatego gdy nie muszę, to nie jeżdżę, ale też zdobywam doświadczenie przez to powoli.

No i uprzedzę od razu, że nie sprawia mi to frajdy. Strasznie się stresuje, że komuś coś zrobię,że mu zajadę drogę.  Jadę tak skupiony, że po godzinie mam dość.

Wielu moich znajomych rzuciło rower na korzyść samochodu, bo jak tylko zrobili prawka, zaczęli "rozbijać" się furami. Ja jadę, jak muszę, jadę zdecydowanie za wolno, za ostrożnie i kierowcą rasowym i zawodowym długo nie będę. 

Auto jednak ma sporo plusów, zwłaszcza gdy chce zabrać rower za miasto, gdy jedziemy z Agnieszką na działkę do rodziców. Wtedy zdecydowanie wszystko łatwiej ogarnąć. No i szybciej. Auto też w taką pogodę jesienno-zimową pomaga wybrać cieplejszą opcję dojazdową niż rower.

Może i Księgowy stał się wygodny, może i zgnuśniał, kupił auto a teraz będzie jak panicz, decydował czy ta pogoda "łaskawie" nadaje się do jazdy. Być może... być może na tym polega starość? Dojrzałość. Posiadanie auta, żony samochodu dzieci... Może to kolejny etap jaki muszę przejść aby stać się kiedyś czterdziestolatkiem, a jeszcze potem emerytem? Może...





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (8)

Ja to się nawet w kilkanaście razy mniejszej Zielonej Górze już źle czuję. ;]

mors 19:28 środa, 25 listopada 2015

Jak się jedzie na rowerze po ulicach to problemy są dokładnie te same. Trzeba mieć oczy dokoła głowy i przewidywać co zrobi ktoś inny za kilka chwil. Taka jest specyfika ruchu w mieście.

oelka 23:53 poniedziałek, 23 listopada 2015

Poćwicz sobie w nocy - jest mniejszy ruch, ja jak zdałam prawko to tak właśnie parę razy sobie robiłam wypady. Obcykałam ulice na których najczęściej jeździłam i ...mogli mi chamy podskoczyć :D A jeździłam Cinquecento ''700-setą, także szybko się nie dało, ale na trasie Łazienkowskiej gazowałam 120 km/h - fajny miałam samochodzik, szkoda że mi go polonez rozwalił :((((((((((((

Katana1978 22:26 poniedziałek, 23 listopada 2015

Czemu zmyłkowo? Kierunków używam, w lusterka patrze... - po prostu najczęściej jak jest 70, to jadę 70-80 a nie 95-110 jak większość. I się denerwują bo jak on może 70 jechać;) A ja mam mega frajdę, jak się za mną denewrują, bo wyprzedzić nie wyprzedzą, bo dużo aut a ja przepisy łamię tylko "troszkę". A serio, to nie robię tego w sumie ze złej woli. Dla mnie 100km w mieście i pod miastem, to spora przesada, na moje umiejętności kierowania;) Czasem jak mnie wyprzedzają co poniektórzy to jakbym stał w miejscu... :)

Ksiegowy 14:41 poniedziałek, 23 listopada 2015

To znaczy, że jeździsz bardzo zmyłkowo. Dlaczego? Jak ja widzę kogoś takiego przed sobą, mówię: "na pewno baba za kierownicą" - i trafiam w 99 przypadkach na 100. Jesteś tym 1 zmyłkowym procentem. :)

yurek55 22:50 niedziela, 22 listopada 2015

Dojdziesz do wprawy....trzeba mieć bojowe nastawienie, a nie ofiary losu. Nikt na drodze cackać się z nikim nie chce. Taką mamy właśnie kulturę jazdy. Uważaj w zimę i po deszczu bo ślisko strasznie jest, mimo że czarna jezdnia. I rozglądaj się w prawo i w lewo jak są DDr przy pasach :P bo jeszcze trafisz na mnie i.... się zdenerwuję :P jak mnie nie przepuścisz :D. Wykup sobie AC żeby w razie stłuczki z twojej winy nie zabrakło ci kasy na naprawę, bo Fordy z tego co wiem drogie części mają.

Katana1978 18:36 niedziela, 22 listopada 2015

Takie życie, aczkolwiek samochód zdecydowanie jest potrzebny do codziennych czynnosci, jazda w zimę, chlape ciapę, jaki to ma sens? Chyba że ktoś poprostu robi sobie trening to rozumiem, bo ciężko bez takiego wysiłku fizycznego na rowerze żyć mu poprostu.
Wszystkiego można się nauczyć, nie wolno się przejmować jakimś trabieniem na drodze, aczkolwiek Warszawie nie ma kultury jazdy, jeździ się fatalnie, dojdziesz do wprawy na osobowce, to może kiedyś "awansujesz" na samochód ciężarowy? Wszystko przed Tobą.

Gość 16:43 niedziela, 22 listopada 2015

Adam, czym się przejmujesz? Z takim podejściem do samochodu nigdy nie nazwę Cię paniczem automobilistą. Musim przeczekać tą pos...ną pogodę i wiosną będzie lepiej :)

Bitels 15:11 niedziela, 22 listopada 2015
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa uzoga

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]