Nocą to się nogi pocą... | Księgowy

Nocą to się nogi pocą... || 33.21km

Wtorek, 29 listopada 2016 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Od dawna zapomniana Shannon miała dziś swój jesienny, a w zasadzie , zimowy debiut. Miałem plan aby nie aktywować roweru do wiosny, ale zachciało mi się dobrego grubego mtb 29 i poniosło mnie do pracy na grubych oponach. W sumie wszystko było na nie, bo od rana padał śnieg, a po nocnych oopadach osad biały był na tyle duży, że wahałem się do ostatniej chwili czy nie jechać zimówką, bo perspektywa urąbania roweru w paćce rowerowo-śnieżnej - nie kontentowała mnie zanadto. 

Pojechałem jednak grubciami z Shannon i nie żałowałem. Od razu skręciłem w las i mieliłem sobie po szuterkach i piaskach okolicznych wydm. Plusy - same plusy - raz, że nie wiało, a dwa, że było "sucho". Na ulicach było sporo rozjeżdżonej mokrej wody po sniegu, zaś w lesie, tylko piaseczek.

W pracy zimnica, wyjściowa temperatura 8 stopni. Rozpaliłem w kominiku i ogarnąłem kilka spraw wysyłkowych. Potem zabrałem się do shannon. Okazało się, że trudna praca manetek, była spowodowana, zapieczonymi pancerzami. Naoliwiłem sobie linki nieco, a zmianę całości "okablowania " planuje późną wiosną. Na teraz musi wystarczyć. Manetki chodza płynniej, i zmiana biegów wymaga mniej siły kciuków. 

W pracy okazało się, że nie zabrałem lampki swojej. Pozyczyłem więc z pracy oświetlenie USB. Znane mi skądinąd, sprawdziło się świetnie.
Tu kilka słów o lampie 

Sprawa oświetlenia sprawiła, że najpierw rozważałem powrót tyko drogami, ale gdy zapadł zmierzch, postanowiłęm sprawdzić, jak się mają moje JAJA. No i najlepszym testem JAJ była jazda noca po lesie. I pojechałem. Wstęp był mroczny, bo w Nieporęcie zanim dotrzecie do lasu, jest najpierw cmentarz. Za ostatnim grobem i końcem muru wjeżdża się w całkowity mrok! Wtedy lampa pokazała sowje możliwości. 
W sumie nie tyle dzików się obawiałem, co jakichś pijaczków, ćpunków i innego "tatałakjstwa". Nie spotkałem nikogo, poza dwoma autami jadącymi 20km/h z naprzeciwka. Chyba były równie zaskoczeni moją obecnością, co ja ich. 

Póxno to nie było, ale rower, w lesie, po zmroku?

Po wyjeździe z lasu pomknąłem już asfaltami wprost do domu do żony i syna!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (3)

Nawet nie wiedziałem, że masz "podbloga" :)

Trollking 21:20 wtorek, 29 listopada 2016

Zaiste;)

Ksiegowy 14:10 wtorek, 29 listopada 2016

Wycieczka ponownie nie z dzisiaj.

Gość 08:53 wtorek, 29 listopada 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iniem

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]