Czas świąt... polemka:) | Księgowy

Czas świąt... polemka:) || 0.00km

Niedziela, 11 grudnia 2016 · Komcie(3)
Czas świąteczny, czas wyjątkowy

Święta generalnie są, cool nie ma wątpliwości. Nikt chyba oficjalnie zapytany o okres świąteczny nie odpowie Ci, że ich nie lubi. W internetach, supermarketach i gdzie tylko się da, pojawiają się choinki, gwiazdki, sztuczny śnieg z waty, a na ulicach pędzą renifery i mikołaje i kurierzy. Ci ostatni, jakoś mniej czują atmosferę, bo mają ostry zapierdol. To nic, przecież każdy z nas w tym okresie chce być dla wszystkich miły i wmawiamy sobie, że tego dnia, nic nie wyprowadzi ans z równowagi. Wszyscy tryskamy świątecznym nastojem do momentu, gdy przekroczymy próg... własnego łóżka.
W telewizji i internecie bombardują nas spoty z pięknymi zasypanymi śniegiem ulicami, i rodzicami przystrajającymi swoje domy, balkony i choinki. Każdy uśmiechnięty, a dzieci czekają na pierwszą gwiazdkę. Dzieci zawsze uśmiechnięte ty też w tym okresie chcesz jak oni. Stoisz na drabinie w lejącym deszczu i montując lampki nad wejściem zastanawiasz się, którą klasę odporności na wilgoć mają, bo w zeszłym roku wymiana głównego bezpiecznika w mieszkaniu kosztowała cię 400zł i wizytę w szpitalu po tym jak poraził cię prąd. Klniesz, bo wieje, jak na Islandii, a pod nogami kręcą się dzieci - no i żona co jakiś czas wygląda, pytając - Długo jeszcze ci to zajmie? Z zaciśniętymi zębami uśmiechasz się i udaje ci się wycedzić "już kończę".

Ten świąteczny czas przypomina nam o byciu miłym i dobrym dla wszystkich. Wszystkich oprócz... tu po przecinku w sumie zastanawiasz się, ile osób w tym roku udało Ci się wpisać na listę wykluczeń. Teściowa? Sąsiad, którego pies notorycznie drze się wychodząc rano na spacer? Imbecyl na motocyklu jeżdżący w kółko po garażu podziemnym, czy kurier co trzeci raz z rzędu awizo ci zostawia, nawet nie dzwoniąc do drzwi, podczas gdy stoisz w progu próbując przechwycić "niespodziankę" dla żony? Czy powinieneś wykluczyć z bycia miłym dzieci? One zdają się mieć w sobie radar, który wyczuwa momenty, kiedy akurat, nie możesz lub nie chcesz się nimi zająć, i zarzucają Ci swoją uwagą cały wolny czas od... świąt. 

Szał zakupów to to co każdy z nas uwielbia. Prezenty, prezenciki! Nikt jeszcze nie podał jednak definicji dlaczego owo uwielbienie ogarnia głównie nasze partnerki. W tym okresie w nocy i na paluszkach biegniesz do komputera i zmniejszasz limit dzienny na swojej karcie do 500zł pamiętając o zwiększeniu limitu na płatności internetowe. Jakoś przecież części do jednośladu musisz kupować. W pośpiechu definiujesz szybkie płacenie na portalach rowerowych i wylogowując się idziesz do łóżka z poczuciem spełnionego obowiązku. Dopiero następnego dnia w sklepie z przerażeniem odkrywasz, że kartę - której numer podawałeś w sieci - zostawiłeś przy komputerze. Nie wiesz co bardziej zdenerwuje małżonkę przy kasie, to że będzie musiała zapłacić swoją kartą kredytową czy to, że tą gotówkę i tak będziecie musieli spłacić ze wspólnego konta.  

Kochane zakupy, ludzie tacy jacyś inni. Każdy sfocusowany na swoich sprawach, do tego chmara dzieci dookoła. Nie nie twoich, twoje zostały z dziadkami, abyś mógł w "spokoju" zrobić zakupy i kupić to czego potrzebujesz. Inni jednak też mają dzieci. I obrazki, których chciałeś uniknąć spotykasz na każdym kroku. Jakaś mama tłumacząca wyjącej dziewczynce, że tę lalę przyniesie mikołaj i nie kupi jej dziś. Inny tatuś starający się wyrwać bark dziewięciolatkowi, który z rykiem szarpie się bo mijają właśnie dział z zabawkami zdalnie sterowanymi. W innym znów dziale, babcia próbuje , w akompaniamencie pisku i wrzasku, założyć czapeczkę wnusi, bo "na zimę trzeba mieć". Gdy już wydaje ci się, że to koniec niespodzianek, żona spada na ciebie z wrzaskiem, gdy dowiaduje się, swoją drogą mimochodem, że karta została w domu. Robi ci awanturę na cały sklep i zapowiada ci, że ona bez tych rzeczy nie wyjdzie, a swoją kredytową zgubiła i zastrzegła. Oszołomiony wybiegasz ze sklepu do auta i pędzisz do domu po kartę. Udaje ci się jakoś wytrzymać 30minut korku, a gdy wracasz i po kolejnych 20 minutach szukania miejsca do parkowania, wracasz do sklepu, okazuje się, że w sklepie, przypadkiem znaleźli się także dziadkowie i sa tam też twoje dzieci. Opis scen dantejskich obok zabawek, masz już przerobiony więc stajesz do walki - bogatszy o doświadczenia!

Wreszcie wigilia, udało ci się wziąć wolny dzień od pracy. Jest szansa, na jakiś rower, bo nawet pogoda ma być ładna i ma nie padać. Wstajesz rano, ogarniasz rodzinie śniadanie i gdy wydaje CI się, że już nic cie nie zatrzyma, żona wręcza Ci listę zakupów "spożywczych". Kierunek targ. Dobrze, że masz sakwy, to rowerem można podskoczyć. Nie ma tego złego. Opuszczając piwnicę, zauważasz, że ludzie wchodzący do klatki składają parasolki. Czyżby meteo się myliło? Ono nigdy się...leje...
W strugach deszczu, jedziesz na targ, gdzie za każdym warzywem stoisz po 15 minut, a pani robiąca awanturę przy rybach prawie wyprowadza Cię z równowagi. Obciekający wodą, stajesz w progu z zakupami i... z niesmakiem na twarzy żony dostrzegasz, że lista zakupów jednak była dwustronna, a ty czytałeś tylko awers.  Nie ma sensu się nawet sprzeczać, wracająć po schodach do piwnicy, myślisz sobie, że dodatkowe kilometry przydadzą Ci się do statystyk, jednak ku swemu zaskoczeniu stwierdzasz, że rower, obciekający jeszcze od wody ma kapcia. Zrezygnowany bieżesz więc z domu kluczyki do auta i gdy chcesz jechać na targ, zona oświadcza, że skoro jedziesz autem to ona jeszcze podjedzie  z tobą i coś z mięsnego kupi. Dziwnym trafem, pomiedzy targiem, a mięsnym napotykacie jeszcze dwie drogerie i sklep z ubraniami i jedynie zapadający już zmrok sygnalizuje twojej połówce, że dzień dobiega końca i że na pierwszą gwiazdkę musicie być u teściów. 

Święta to czas radości, po wigilia, gdy dzieci zajęte prezentami, a rodzina objedzona nie ma już sił i pomysłu utrudniać ci życia wreszcie idziesz na rower. Niczym zwycięzca wsiadasz na jednoślad i nawet nie przeszkadza ci, że rozwaliłeś sobie palec podczas szybkiej zmiany dętki... ty nareszcie masz ten wyjątkowy czas... dla siebie;)







Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (3)

Jak to dobrze, że zamiast auta mam dwa rowery. :)

lavinka 18:47 poniedziałek, 12 grudnia 2016

Hehe, mam nadzieję, że ta trauma to miks traum zasłyszanych, nie Twoich :)

Ja - szczerze - nie lubię świąt. Raz, że (a)religijnie odbiegam, dwa, że miało to dla mnie klimat jakieś dwie dekady temu, gdy jako bachor odbierałem inaczej bodźce, a i święta zaczynały się w grudniu, a nie pod koniec sierpnia.

Są za to dni ustawowo wolne - i to jest piękne ;) choć wolę te wielkanocne, bo godzin na ewentualny rower jakby więcej...

Trollking 21:47 niedziela, 11 grudnia 2016

Nie wszyscy uwielbiają szał zakupów...

malarz 16:05 niedziela, 11 grudnia 2016
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ludzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]