Wiosennie z chłodem | Księgowy

Wiosennie z chłodem || 58.00km

Poniedziałek, 27 marca 2017 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Niedziela była zaplanowana na wyjazd na wieś. Zabraliśmy Juniora i pojechaliśmy na Północne Mazowsze. Pogoda ładna więc młody tym razem czas spędzał nie tylko w domu u babci, ale i zobaczył pieski, kurki i krówki, a także brał - choć tylko bierny - udział w budowie królikarni!

Tyle ciotek go bawiło, że został wybawiony za wszystkie czasy.  

Powrót ze wsi lekko się opóźnił, a ja na rower znalazłem czas dopiero po 16ej, gdy słońce już wolno opadało. W ciągu dnia było mega ciepło, więć przeceniłem możliwości. Ubrałem się lekko, zapominając, że z każdą godziną będzie chłodnie, bo to jeszcze nie maj!

Zdecydowałem się, więc na jazdę w terenie. Tam - przynajmniej w założeniu moim - miało nie wiać tak jak na "ulicy". No nie do końca było bez wiatru, ale potyrałem się pod kilka góreczek i pobuszowałem po piaszczystych drogach i nawet mocno nie zmarzłem. Niestety powrót o domu już "ulicami" spowodował, że musiałem sobie zafundować długą kąpiel w gorącej wodzie. 

Poniedziałek.

W poniedziałek z rana pogoda zapowiadała się znów piękna, ale nauczony doświadczeniem z niedzieli, postanowiłem ubrać się nieco cieplej. Wyszliśmy z Agnieszką i juniorem ( w wózku) rano. Aga pojechała na wizytę do lekarza, a ja potoczyłem się do pracy. Na pierwszych kilometrach zmarzłem, bo byłem totalnie nierozgrzany, a słońce po zmianie czasu było jeszcze nisko. Później im dalej, tym robiło się cieplej. Miałem jechać na jakąś dokrętkę przed robotą, ale zaczęło tak grzać, że skierowałem się wprost do firmy. Uparowałem się jak imbryk i totalnie zapociłem. 

W robocie jak zwykle serwisy. Udało mi się zrobić dwa pełne przeglądy i jeden regulacyjny. Pracowałem jak robot. Klientó było jakoś mało, a ja po prostu maszynowo robiłem jedno za drugim. Wreszcie o 19ej, gdy jeszcze było widno, ubrałem się i pojechałem do domu. Wieczór był pogodny i zapadał zmrok wolno. Na niebie mało chmurek, więc pojechałem dookoła. Udałem się na Wał nad Zalewem i mająć Zalew Zegrzyński po prawej stronie, pedałowałem żwawo do Wieliszewskiej Plaży. Dalej już na skuchę przez drogę techniczną wodociągów, wprost do domu. 

Widziałem jednego lisa, i jednego dzika!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (2)

Jakoś nie możesz się wstrzelić z ubiorem, a tak doświadczony rowerzysta z Ciebie. Masz z tyłu bagażnik, można się ubierać i rozbierać do woli, w zależności od warunków. Czyż nie?

yurek55 19:43 wtorek, 28 marca 2017

W WLKP lisy pojawiają się coraz częściej. Niestety w formie placka na asfalcie :/

Trollking 14:58 wtorek, 28 marca 2017
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa emobs

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]