Ostatnie duże pedałowanie w tym roku... | Księgowy

Ostatnie duże pedałowanie w tym roku... || 74.07km

Sobota, 31 grudnia 2011 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
No i jak miałem w planie tak i zrobiłem. W zasadzie to zrobiliśmy to oboje z Agnieszką. Po jakże, "entuzjastycznym" wstawaniu porannym i grzebaniu się niemiłosiernym, wyjechaliśmy z domu po 10:15. Nasze u-kochane meteo zapowiadało deszcze, jednak miały to być konwekcyjne bździdła i wliczyliśmy to w koszta wyjazdu.

Trasa do Nowego Dworu Mazowieckiego wiodła więc w towarzystwie mgiełki deszczowej i kropelek wiszących w powietrzu. Gdy w Skierdach wyjechaliśmy na trasę główną pogoda dziwnie zachwiała się. Najpierw zdziwiło nas to, że nagle jakoś jest tak ciemno a chwile później z nieba zaczął sypać śnieg. Najpierw były to pojedyncze płatki przemieszane z deszczem, ale już chwilę później zakotłowało się nad nami i z nieba zwaliła sie cała "zima" grudniowa.

Takich płatków jeszcze nie widziałem, były wielkości monet 5zł albo i większe, i padały z taka intensywnością jak drobnoziarnista zamieć. Nie sądziłem, że spotka nas takie załamanie pogody. W niecałą minutę, byłem cały biały a na okularach zalegała gruba warstwa śniegu. Na domiar złego jechaliśmy pod wiatr, więc mimo iż nie wielki, zefirek wtłaczał na nas ten cały majdan z uśmiechem.

Na liczniku trzymało sie 20-21km/h ale gdy wjeżdzaliśmy do miasta, ludzie poupychani na przystankach jakoś dziwnie się na nas patrzyli;P Ja od czubka czapki aż po same czubki butów byłem biały. Agnieszka wyglądała podobnie a obsługa stacji tylko się kątem ust uśmiechala, jak zajechaliśmy pod dach:D


Na końcówce trasy w okolicach miejscowości torun Dworski, przypadły samobójcze kury, które próbują popełnić Kura-kiri. Wbiegają nam pod koła wprost z podwórka. My jednak z refleksem pumy, omijamy je, czego nie mozna powiedzieć o facecie w Oplu Corsie, który jechał z naprzeciwka;)
Było łup "kud-kud-dak" i posypały się pióra;)

Wbiegły 3 z czego jedna pofrunęła nad oplem, jedna pobiegła za opla a jedna w niewyjaśnionych okolicznościach zdematerializowała się pod kołami:)!!!

Oj wyjazd miał dziś smaczek. Był deszcz, śnieg, zamieć i... petardy...
Jak wracaliśmy już po zmroku to wiwatowali na naszą cześć. Bo oczywiście sylwestrowe huki zaczynają się jak tylko zapadnie zmrok

Jak ja nienawidzę, całej zgrai tego szczeniactwa, co to wali na lewo i prawo tymi petardami na osiedlach. Nawet teraz nie można w spokoju posiedzieć, tylko napierdalają tym na wszystkie strony. Ja naprawdę, jestem spokojny, i nie mam nic jak ktoś puści w góre fajny pióropusz iskierek, jak na niebie nawet przed 24 jest kanonada ładnych fajerwerków.

Jednak za UJA i ZA PANA, nie mogę pojąć, jaka frajda jest w rzucaniu petard Hukowych typu Ahtung i temu podobne, na zamkniętych podwórkach czy placach miedzy blokami. Szyby w mieszkaniu aż dudnią!!!
No i wyjrzysz za okno a tam co? Gówno takie obesrane lat maks 14 z kapturze i cieszy się jak rozpierdoli puszkę lub butelkę...

Tak będą wyglądały wasze głupie geby, jak kiedyś nie zdążycie uciec a butelkę rozerwie wam wprost w ryj!
Może wtedy troszkę was myślenie ruszy:D

Tym optymistycznym akcentem kończę opis;P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (1)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa owyod

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]