Wpisy archiwalne Luty, 2016, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:593.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:32.95 km
Więcej statystyk

Wiosna w serwisie || 32.58km

Wtorek, 16 lutego 2016 · Komcie(2)
Pamiętacie ten wpis? Zapomniałem wam opowiedzieć że po nowym roku pan znów był i rower tym razem zyskał nową przerzutkę, bo poprzednia zwiędła i oklapła (dosłownie). Zwisała na sprężynie jak oklapły tulipan. 

Ale wracając do codziennośći - ludziom udzieliła się wiosna. Mamy na serwisie chyba z 6 rowerów. Wszystkie prawie na duże przeglądy, serwisy piast centrowania. Do tego wczoraj pod bramę zawitał romeo. Jak to romeo, zawitał pod bramę, jako pod ten balkon Julii i dziwuje się iż brama zawarta. No to począł w te słowa dzwonić:
- jestem pod sklepem ale brama zamknięta.
- no bo dziś już nie czynne
- jak to k#wa? Do do której macie czynne?
- W zimie do 17ej.
- Byście coś napisali, jakąś kartkę wywiesili...

Fakt nasz błąd, ale tak pokazuje praktyka, że od pewnej godziny gdy zapada zmrok, a jest LUTY nie ma klientów. Nikt nie spodziewał się wizyty nadgorliwego wulgarnego tak późną porą.  
No ale pan przywiózł dwa rowery i nie ma nikogo. No to on przyjedzie jutro (dziś) do sklepu.

- wczoraj was nie zastałem, to dziś jestem
- mhmm
- rower mam na serwis. Zrobicie?
- tak proszę wprowadzić
- na jutro będzie?
- eee no nie... ale weekend myślę, że spokojnie.
- środek zimy, a wy na jutro nie zrobicie roweru?
- widzi pan zimy kalendarzowej to może i jest środek, ale wiosna za oknem i mamy już kolejkę serwisów.
- ale to ja wam jeszcze jeden przywiozę, to by do czwartku dało radę?
- dobrze, ale najpierw niech pan wprowadzi rower, bo jeszcze nie wiem co w nim jest do naprawy.
- dobrze zaraz pójdę po rower, ale za dwa zniżkę dacie na serwis?
- niech pan wprowadzi ten rower wtedy będziemy rozmawiać

Rowery przyjęte na serwis na czwartek. Stały dwa lata nie jeżdżone po tym jak kupiono je nowe. Nagle widać pan zapałał wiosennym pierwiosnkiem. 

Po pracy kurs do domu przez górki i kolejne "ciśnięcie" pod faliste falki... niby to nie góry, ale czuć, że można się na mikro podjazdach zmęczyć a nogi pod klatką przyjęmnie proszą o przerwę. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nie do końca przekonany || 29.98km

Poniedziałek, 15 lutego 2016 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Poniedziałek zapowiadał się trudnym dniem. Nie mogłem jakoś dobrze się wyspać, i w sumie z za okna od rana witały mnie chmury. POmyślałem sobie, leżąc z kołdrą aż po sam nos, że najlepiej będzie jechać autem. W końcu basen w weekend no i ogólnie na sportowo to jeden dzień bez roweru jeszcze mnie nie zbawi. 

Jak kończyłem jeśc śniadanie z za okna wpadł bezceremonialnie, promyk słońca. Wprost na moją kanapkę. O nie doczekanie - myśle sobie, żebyś ty mi tak po kanapce skakał? No i patrze a tu błękitne niebo w wycinku się wyłania. No i padła decyzja - cokolwiek trudna - że jadę rowerem. 

Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach zrobiła mnie w końa pogoda, bo przez 2/3 dystansu do pracy jechałem w deszczu. W sumie nie był to deszcz jako deszcz, ot takie kropienie kropidłem. Wystarczyło jednak aby drogi były mokre, a jazda wątpliwie przyjemna. 

W pracy wiosna. Mamy już chyba z 4-5 rowerów na serwisie. Nie nudziłem się więc tylko dłubałem przez cały dzień. 

W drodze powrotnej wybrałem trasę stu zakrętów, bo ostatnio jakoś zbyrzdło mi wracanie po płaskim Wieliszewie. To był strzał w dziesiątkę. O ile jazda główną droga przez Nieporęt do Dwóch rądek na Rembelszczyźnie, nie nalezy do przyjemności, to później gdy skręciłem na Łajski było sporo lepiej. Tu zakręcik, tam zakręcik tu góreczka tam góreczka...  Milutko się wracało a na liczniku wciąż ponad 25km/h - nie mam pojęcia skąd tyle energii wykrzesałem. Może to zasługa nowej trasy powrotnej?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wieczorne pedałowanie z KESEM || 30.00km

Sobota, 13 lutego 2016 · Komcie(1)
Pogoda mnie w jajo zrobiła, no bo niby miało padać a nie padało cały dzień i pojechałem autem, a potem żałowałem bo słońce waliło z nieba cały dzień jak na wiosnę. Pod koniec dnia postanowiłem wybrać się na wycieczkę i całkiem przypadkowo udało się namówić do tego wyjazdu jeszcze KESA. Wspólna rundka po ciemnych okolicach i okazja aby sobie pogadać i ponarzekać, że ta zima taka zimna:D




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po pracy || 45.00km

Środa, 10 lutego 2016 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Jako, że wtorek zapowiadali ostatnim dniem, gdzie deszczu nie będzie - postanowiłem się przejechać po pracy. 
Rano jechało mi się nawet przyjemnie, choć po 140tce weekendowej dalej cuzłem, że całe plecy mam z lekka sztywne. Nogi nie pamiętały już problemów, ale reszta organizmu jak najbardziej. 

Wpadłem do pracy lekko zdyszany, bo o ile do Wieliszewa miałem z Wiatrem, to po zawróceniu w Zegrzu niestety już kierunek był tylko jeden - Into Your Face!

W pracy powoli widać wiosnę. Serwisy się zaczynają, a pierwsi klienci przychodzą już przed 10 tą, z pytaniem "czynne już?"
Miałem więc kilka spraw do ogarnięcia zanim nastał czas "po pracy".

Po pracy szybka kawa przed wyjazdem i opuszczam firmę. Już do ronda w Zegrzu docieram jak jeszcze jest szaro. Dzień wyraźnie dłuższy. Jeszcze jakiś czas temu była wtedyd totalna noc, a teraz? HMMM miooooodzio.
Szkoda, że pogoda jeszcze po całości nie weszła w tryb wiosenny i słoneczny. No nic, jak ma być ładnie później to niech sobie teraz pada!

Do domu jechałem dookoła i tak mi się miło kręciło, że aż byłem zdziwiony. CIepły wieczór, bardzo ciepły! Jechałem w samym soft shellu a na policzkach ani śladu chłodu. Ruszyłem na Wieliszew, Skrzeszew i CHotomów. WIększość trasy po ciemku, jednak miałem ze sobą "fenixa". Tu też zaskoczenie. Przez przypadek okdryłem, że ta lampka ma tryp świecenia stroboskopowego. Nie jest to jednak stroboskop ciągły.

To takie dziwne cykle przemienne ze sobą. Uruchamia się je dwoma krótkimi "kliknięciami" gdy lampka jest włączona. Światło najpierw mruga i gaśnie jednostajnie chyba 3-4 razy a potem załącza się stroboskop na kilkanaście mrugnięć, aby potem znów włączył się tryb wolnego mrugania. I tak w kółko. Nie da się z tym jechać, bo to rozprasza, ale do tej pory nie sądziłem, że to jest możliwe w moim modelu lampki. 

Wyjazd zakończony bez pośpiechu, nogi "rozkręcone" po niedzieli, teraz można sobie odpoczywać patrząc na deszcz, aby potem znów coś odpalić!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Prawie z Radomia || 140.00km

Niedziela, 7 lutego 2016 · Komcie(11)
W Niedzielę rano, gdy świt dopiero co się przeciągał nad oszronionym miastem, wyszedłem z domu. Słońce i bezchmurne niebo zapowiadało super wycieczkę. Tak też było do samego końca. 
Route 3 399 381 - powered by www.bikemap.net

Obrałem kierunek na Radom a w zasadzie Bartodzieje. To sam po długiej i nużącej jeździe pociągiem, wylądowaliśmy wraz z ośmioma osobami. W KM było tak gorąco, że po wyjściu na peron, wydawało się, że to -10 a nie zero stopni jest na dworze. Szybko jednak, ustawieni plecami do wiatru, pognaliśmy do Stolicy - prędkości 28-29 to nie była rzadkość. Targało nami jak chciało, a że chciało tam gdzie i my chcieliśmy cóż:) 

Wiosna zimą - i 140 z wiatrem a do tego super towarzystwo - czego chcieć więcej! Lubie ten hedonizm!










Za wasze zdrowie - piją lordowie;)





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W pogoni za... szczęściem || 32.00km

Piątek, 5 lutego 2016 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Rano, czułem się fatalnie. Za oknem jakoś tak byle jak, a na termometrze w granicach -2 stopni. Buty po po przednim dniu, mokre. W sumie to dobrze, bo te jesienne i tak ostatnio już były lekko za zimne. Dałem więc im wyschnąć w odmętach wycieraczki, a ubrałem się w zimowe. Na górę, jednak postanowiłem nadal odziać zestaw jesienny - przejściowy. 

Plan na dziś? Wizytacja nowej kładki nad torami, którą potajemnie otwarli, jak nie widziałem. 

Trzeba przyznać, że wreszcie ktoś pomyślał i zrobił najazdy na kładkę zamiast idiotycznych wind. Brawa za to! Nareszcie przedostanie się z lewej na prawą stronę Legionowa nie będzie jeżdżeniem opłotkami. Zjazdy są tak "dookoła", że jest nawet szansa, że pieszym nie będzie po drodze by nimi iść i wybiorą schody. 

Z kładki jest dość niefortunny zjazd na ścieżkę przy ul Kolejowe, ale myślę, że to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że zbudowali i będzie komunikacja. Liczę, jeszcze na przebudowę przejścia podziemnego na Os Piaski. Ma być tam długi zjazd do podziemia. Niestety, nie zanosi się, aby po stronie miasta mieli wykuć też taki tunel. No ale to zawsze o połowę mniej schodów do targania;D

Droga do pracy tego dnia to była walka o życie - na ścieżce rowerowej przy ul Kolejowej, była taka gołoledź, że wybrałem ulicę. Niestety, na tej do Wieliszewa, również zalegała warsta czarnego zabójcy. Nie na całości, ale na sporym kawałku spotkać można było "lśniące" dywany. Najniebezpieczniej, było na przecięciu ścieżki asfaltowej z kostkowanymi wyjazdami z ulic bocznych. 

Generalnie - wyjazd więcej mnie stresu kosztował niż luźnego "latania", ale faktyem jest, że zwiatrem do się nie namęczyłem. Dopiero powrót do domu pod wiatr, sprawił, że poczułem dystans...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Cytaty i ciąg dalszy rozważań || 15.00km

Czwartek, 4 lutego 2016 · Komcie(12)
Kategoria Do pracy!
Jak wam źle zawsze można przerzucić się na inne sporty. W sumie to szkoda mi rodzin niektórych rowerzystów którzy w swojej paranoicznej pogoni za dystansem i wycieczkami nie mogą wysiedzieć w domu. Oczywiście to do nikogo personalnie. Tak ogólnie o zjawisku sobie brzdąkam.
Odniosę do postu gościa pod moim poprzednim wpisem.
W pewnym sensie masz rację. Jest to swego rodzaju pogoń za dystansem i wycieczkami, ale to pewnie ma to samo podłoże co pogoń za karierą. Jedni porzucają rodzinę dla bycia korpo prezesem, inni jeżdżą na rowerze. Swoją drogą, ciekawe jak w twoim mniemaniu miał by postępować facet "X". Najpierw w młodości wykształcić się, znaleźć pracę, mieć żonę i dzieci i sprzedać się w całości tylko rodzinie, bez własnych pasji, bez miejsca "tylko dla siebie". Zastanawia mnie czy autorem tego cytatu jest zgorzkniała osoba, mająca problemy z relacjami międzyludzkimi, czy zwyczajnie ktoś komu w życiu nie wyszło, nie ma rodziny dzieci. A może wreszcie gość to ktoś, kto dusi się w swojej skorupie bycia ojcem/matką głową rodziny i na wszelkie przejawy szczęścia innych reaguje alergicznie, starając się utwierdzić siebie samego w przekonaniu, że to co robi samo w sobie jest jedyne i słuszne?

Ja gnam za dystansem, bo nie bez powodu nazywają mnie księgowym. Zdecydowanie chcę zdobywać kilometry i mieć ich najwięcej jak się da. Jestem na nie pazerny, jak moher na promocje! Tylko poza moją pazernością, ja jestem jeszcze wybredny. Ja sobie muszę te kilometry takie najładniejsze ze stertki wybierać, w fajnej aurze, w dobrym towarzystwie z fajną trasą. 
Teraz gdy pogoda za oknem byle jaka trudniej o dobre dojrzałe i lśniące ka em ki:D Teraz jak narkomani, podnosimy ubabraną w błocie dawkę narkotyku i aplikujemy ją sobie beznamiętnie, byle tylko poczuć jakąkolwiek ulgę. 

Co do samej jazdy numer dwa - bo w końcu poza filozofią życiową nie wpadnie tu ani jedno zdanie o jeździe rowerem - udało mi się załapać na jazdę w śnieżycy. Wyszedłem z bramy i sypnęło. Musiałem stanąć i się przebrać. Miałem buty jesienno/wiosenne kilka warstw również raczej lekkich. W efekcie powrót był równie przyjemny co chodzenie na boso po gównie;) Zanim dojechałem do domu, odwiedziłem ojców i odebrałem przesyłkę - tzw słoik. W sumie należałoby mówić pudełeczko plastikowe, ale słoik lepiej się przyjął. 

W Legionowie już nie padało, ale do domu i tak dowiozłem mokre buty. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Jazda rowerem to samotność... || 15.00km

Czwartek, 4 lutego 2016 · Komcie(15)
Kategoria Do pracy!
Czasem sobie myślę, ze będąc rowerzystą skazujemy się na swego rodzaju samotność. W przeważającej wiekszości naszych wyjazdów wszak jesteśmy sami! Owszem zdarzają sie wyjazdy, maratony podróżników, i ustawki na mieście, ale u mnie na ten przykład ich odsetek jest sporo niższy niż jazda grupowa. 

W naszych największych chwilach trudu przedsezonowego, wtrakcie-sezonowego i ogólno rowerowego - najczęściej sprowadzamy naszą jaźń do bycia "Ja i moja kiera."

Tak sobie wczoraj dumałem jadąc pod mega silny wiatr w blasku latarni. Dumałem, że gdzieś w Polsce jakiś inny rowerzysta też walczy z wiatrem, może nawet i z deszczem, a w generalnym rozliczeniu oboje jestemy sami. Ile ludzi dojeżdża do pracy i wraca z niej? Jedni 5km inni 10 inni nawet 20 albo i więcej. Mało kto takie dojazdy robi "grupowo". I tak wszystkie brudy po robocie, napakowany łeb korpo-sraczki zabieramy ze sobą na rower. I najgorsze jest to, że trzeba tego obsranego bobasa samotnie przewinąć. 

W sumie samotność, nie jest taka zła. Można sobie śpiewać, gadać do krów przy drodze, albo gadać ze sobą. Można też ...

No właśnie a wy co robicie, na samotnych wycieczkach, jak już wam brakuje pomysłów na zagospodarowanie czasu na siodełku?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Walka z wiatrem || 52.00km

Środa, 3 lutego 2016 · Komcie(1)
Do pracy pojechałem rowerem dość niespodziewanie. W sumie po ostatnich nagłych zmianach pogody nie spodziewałem, się że siła jakaś mnie na rower wyciągnie. Tym bardziej, że pogoda zmienia się u nas ostatnio jak na Islandii co 30 minut słońce i deszcze.

Do pracy pomknąłem z wiatrem, aby nie marnować takiej aury, zrobiłem kilka oesów a wyszło coś pod 20 km do samej bramy. Po pracy długo nie mogłem zdecydować się czy jechać czy nie jechać. W końcu podjąłem decyzję i pojechałem... wiało niemiłosiernie!

Dokręciłem do 52km:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,