Do pracy 16 - Zmiana frontu || 15.00km
Poranek po raz kolejny przetłoczył mnie sennością. Znów śniło mi się jakiś pokręcone dziwactwo, ale to raczej nie jest przyczyna mojego nie wyspania. Niewątpliwie odczuwam 9h pracy dziennie + każdą sobotę od 3 tygodni. Organizm przyzwyczaja się powoli i nie zostaje mi wiele sił na egzystencję wieczorną. Najczęściej wracam do domu szybko sprawdzam neta i już około 20:30 jestem w wyrku. A rano i tak czuje się niewyspany. Praca jest ciekawa, nie narzekam, stosunki się miedzy pracownicze ułożą jednak organizm odbiera swoje.
Do roboty pojechałem dziś przez las, spędziłem max czasu przy kompie popijając kawę, pisząc wpis z poprzedniego dnia i nabierając sił. Być może gdy poranki beda ciepłe i słonecznie znów powrócę do ty tras po 27km, jednak teraz po prostu po kilku takich dojazdach, zrobieniu kilkunastu rowerów i 9h na nogach nie czuje się za dobrze. Odstawiłem więc na jakiś - cieplejszy/lepszy czas - dojazdy.
W pracy poranek zaczął się niewinnie. Po wczorajszych utarczkach postanowiłem dziś pogadać z "Dużym D" głównym przełożonym wszystkich w firmie. MIała być to rozmowa spokojna wyjaśniająca sprawy uszeregowująca pewne nieścisłości. Zanim jednak udało mi się złapać "Duże D" posprzątałem bałagan po "X" jaki zostawił poukładałem kuwetki z narzędziami, sprzątnąłem walające się klucze i całą mase jakiś szlifierek i temu podobnych rupieci, jakże potrzebnych na każdym kroku regulacji rowerów... Pomyślałem, posprzątam i zobacze jak będzie.
Rozmowa z "Dużym D" doszła do skutku. Jej przebieg był generalnie dla mnie potwierdzeniem pewnego podejrzenia co do układów w firmie.
Podczas rozmowy wspomniałem o tym, że od trzech dni po poprzedniej utarczce z "X" przeniosłem swoje stanowisko pracy z dala od obszaru serwisowego "właściwego" i wstępuje tam tylko czasami po jakiś klucz. Opowiedziałem o tym, że swoje narzędzia zbieram do pudełka kartonowego i mam tam dosłownie 6 kluczy + scyzoryk imbusowy.
Niestety opinia "Dużego D" była odmienna od mojej.Dowiedziałem, się, że "X" to jedyna osoba w tej firmie trzymająca porządek i, że zanim przyszedłem było tam czysto i, że powinniśmy obaj pracować nad porządkiem w serwisie i że "X-owi" nie można zarzucić nieporządku bo on w tej firmie zawsze miał wszystko poukładane. Dowiedziałem sie też, gdzie moje miejscie i że powinienem słuchać "X" bo on jest szefem serwisu.
W dalszej części rozmowy opowiedziałęm o swoich wątpliwościach dotyczących ilości robionych roweró. Bez pardonu powiedziałem, że 95% serwisu robię ja, rowery składam ja a X miga się od pracy i ciągle go nie ma.
Na to odpowiedź była już inna. "D" stwierdził, że spotkamy się za kilka dni zrobimy zebranie dotyczące podziału pracy i podzielimy zadania. Poparł moje zdanie, że jedna osoba nie może być serwisantem, składać rowerów i jeszcze pomagać na sklepie na wezwanie kolegi z salonu. Wszystkie te czynności spełniam ja, bo "X" cóż, jemu jakoś zawsze nie po drodze.
Wyszedłem ze spotkania chyląc głowę i obiecując pracę nad współpracą z X. Dowiedziałęm się, że jest bardzo zadowolony z moich umiejętności i pracowitości i że będziemy pracować nad płynnością obowiązków w firmie,
Wyszedłem z przeświadczeniem gdzie moje miejsce i że (jak zresztą wspomniała Kot - w komentarzu) "X" ma tu swoje miejsce i choćby zrobił dużą pokaźną kupę na środku serwisu i tak, będzie uważany za człowieka, który ma posegregowane rzeczy. Przyszłość jest jednak z goła inna. Bo tło całej sprawy wygląda ciekawie. Poprzedni serwisant "Pan duże P" po wielu miesiącach, czy nawet latach pracy w firmie poróżniwszy sie w kwestiach z "dużym D" został zwolniony na jesieni - około Listopada, lub grudnia. "Pan duże P" był człowiekiem serwisowo zdolnym, obeznanym i pracowitym, rola "X" sprowadziaąl się tylko do bycia "X-em" - czyli robienia czegoś tam nikt nie wie czego. System więc sezonowy w szczycie sprzedarzy i serwisów, działał niezachwiany, ponieważ "Pan duże P" pracował i robił to z pasją.
Problem będzie jak sami widzicie, narastał bo przed "X" szykuje sie pierwszy duzy sezon, gdzie trzeba będzie serwis robić. Ja sam fizycznie nie ogarnę rowerów składanych na sklep, i tych serwisowanych. Dodatkowo dużo udzielam się na salonie, pomagam w sprzedarzy a najbliższe dni przejdę całkowicie na salon, bo kolega ma zwolnienie mieć - nawet przez Tydzień! "X" zostanie sam na serwisie i zobaczymy jak poradzi sobie z nawałem pracy i obowiązków. Gdzie wtedy zmieści czas na telefony, siedzenie w necie przez smartfona i 5 papierosów na godzinę.
Dzień jednak nie skończył się po rozmowie. Pracy było sporo a w dodatku, "Duży D" miał jeszcze jedną rozmowę z kolegą z salonu, który również na dziś zaplanował pewnego rodzaju wylewanie żali. Poruszył wiele kwestii jakie go bolały w tym poruszył i moją. W rozmowie pojawił się wątek, że przez nawał pracy na serwisie nie mam czasu pomagać w składaniu rowerów i wyraził opinię, że przydałbym się mu do pomocy na sklepie, bo dobrze radzę sobie ze sprzedażą a do tego potrzeba osoby która będzie skąłdała rowery i podrasowywała do jazdy te sprzedane. Z opowieści kolegi dotyczacej przebiegu rozmowy dowiedziałem się też, że "Duży D" poważnie ma zająć się organizacja pracy na serwisie i ma podzielić obowiązki pomiedzy "X" i mnie. Idzie więc ku lepszemu.
Efekty rozmów będa widoczne za jakiś czas. Jednak "Duży D" zacząłe przyglądać się "X" pracy i wreszcie reakcja była. Widocznie czara goryczy się przelała. "X" dostał burę i był wielokrotnie sprawdzany, w odniesieniu do jakiegoś drogiego roweru, jaki robił od 4 dni. Przekładka ramy z Hard-taila na Fulla zaskończyła się klapą z fajerwerkami. Rower do odbioru przekładany był wielokrotnie, a w rezutlacie pracy zniszczono obręcz bardzo drogą. Obręcz wygięta uszkodziła oponę, która wybuchła przez noc. Przy okazji zakładania bardzo ciasnej szosowej opony zniszczono kilka dętek przez TZW przyszczypanie. Generalnie zapowiada się, że sprawa będzie miała większy oddźwięk, bo klient był bardzo niezadowolony i zgłosił sprawę do samego "Duże D".
Praca, każdy z nas prędziej czyy później będzie ją miał, każdy ma w swojej pracy korporacyjne żarty, swoich "x-ów" i swoich "Dużych D". Posadawianie się w firmie i znajdowanie swojego miejsca, to nie tylko praca siłowa, to także strategia, jak na polu bitwy. To odpowiednie przesunięcia wojsk i czasem wycofania się z zajmowanych obszarów.
Jaką strategię przyjmiemy, to tylko i wyłącznie nasza tajemnica. Ważne aby efekt rozgrywki był na nasza korzyść!
Z pracy wracałem dookoła, aby sobie poukładać w głowie strategie na kolejne dni.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew