Ramciamciam || 46.00km
Udało się rozruszać towarzystwo, ale robota tak paliła mi się w rękach, że nie miałem czasu nawet na obiad. Piłem tylko co jakiś czas kubek zimnej wody i napierałem dalej.
Ratowałem samotne przebite dętki, koiłem pisk zapłakanych hamulców. Ratowałem młodych chłopców przed jazdą na za małym rowerze po bracie i wreszcie. Wyzwalałem niewiasty z objęć smoka... eee to nie był chyba smok. Nie to był, hmmm to eee. To na pewno było coś strasznego. I z tej traumy sprzedawałem im rower i rękawiczki i kask.
Trup ścielił się gęsto, a ludzie napływali i napływali. Kazdy na rowerze. Każdy "COŚ CHCIAŁ" i każdy był w kolejce i każdy...
Każdy był każdy! Miałem moment zwątpienia, kiedy nas dwóch, a w kolejce 5 osób i cztery na dworze. O Bożeno nasza! Wszystkie kary na mnie idą! Blondynki, brunetki, ciemne, jasne rude... duzi mali, średni...
Wytrwałem, obroniłem fortecę. Obroniłem się z panem <S> jak super men!
"K" na wywczasach, to znaczy na zawodach, jako mechanik. Na straży pokoju czuwam ja! Super Księgowy!
Po pracy rundka, ale najpierw nalot na fast fooda. W Macu, tłumy, dzieciarnia, średniarnia, starszarnia i wieśniarnia... No to jadziem pod okieneczko. W auta rządku się ustawiłem. I rzeczę w tę słowa do gadającego głośnika!
- Proszę kanapkę, frytkę, i polewkę!
I podano mnie, jako żywo! Podano mnie jako temuż królowi! Ludzie dziwnie patrzyli jak do MC-driva podjeżdżam na rowerze. Pan w okieneczku, też cokolwiek był zaskoczony.
- Jak się pan z tym zabierze?
- Na rowerze:)
- Ale ja szklankę mam dla pana....
- to zamówię dla szklanki taksówkę;)
- he he. Oto pana zamówienie i "Szklaneczka"
- Szklanka wsiadaj na pakę - jadziem!
Z humorem odjechałem, zaparkowałem, zasiadłem i zjadłem. Jak mnie te kaloryje rozpasły, że nawet pisk dzieci w zjeżdżalni tortur, mi nie przeszkadzał. Endorfiny, zaatakowały jako ta armia husarii i chciały mnie chyba w płynny stan zmienić. Rozpływałem się z radości. Mój żołądek, pożądał czegoś kalorycznego, czegoś <FAT>.
Upasion we frytce i kanapce - zapijąwszy napojem ze słomki, udałem się na rozjazd. I podążyłem zużywać łańcuch na okolicznych drogach. W Komornicy, przemówił do mnie koleś z Magnumem. To było moje sumienie. Zatrzymałem się w sklepie i dopełniłem tego czego żądał! Wchodzę do sklepu. Biorę w dłoń loda w polewie z trzaskającej-czekolady-jak-w-reklamie i kroczę do kasy.
Nima - nikogu przy kasowni. Kamery obserwują, magnum stygnie... Wtem wypada z zaplecza niewiasta i lekko zarumieniona przeprasza, że musiałem czekać. Myślę sobie, nie mnie przepraszaj, tylko Magnuma. Chłopak już nabierał rumieńców z tego upału:) Szybka eutanazja loda i dalej w trasę.
Nawrót w strone Powiatowego miasta Legionowa i odbiór dostawy żony. Żona została dostarczona pociągiem na peron. Oboje oddaliliśmy się w kierunku domowego zacisza. I ona i ja!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew