Dziś kolejny wyjazd z serii treningów. Chce zobaczyć jak to jest być szosowcem. Nie mam narzazie frajdy z jazdy z takim tempem, ale chcę nabrać lekkiego okrzesania i przyspieszyć nieco w przyszłym sezonie. Plan jest przygotować się dobrze do maratonu podróżnika i znów zaatakować 500 km/24h. Nie wiem gdzie i w jakich warunkach terenowych odbędzie się edycja 2016, ale chciałbym ponownie sprawdzić się w występach. No i jest wreszcie szansa, (mam nadzieje), że utrzymam tempo Hipków na maratonie;)
Obecnie jeżdżę co drugi dzień z kimś na kole. Nie ważne z kim, byle jechał szybko. Szybciej niż ja. Wdrażam się w sporo szybsze jazdy i moje serducho czasem daje ostro popalić;) Nie ma wiele zwiedzania, jest tylko koło i utrzymanie prędkości.
Dziś momentami 35-37 km/h w tym upale było ostro. A kolka w pewnym momencie tak mnie docisnęła, że myślałem że mnie ktoś na rożen nadziewa:D
Czy już czuje różnicę? Nie wiem:) Na razie staram się nie umrzeć jak idzie 37 km/h pod "lekką zmarszczkę", efekty mam nadzieje przyjdą pod koniec przyszłego tygodnia.
wow, średnia kosmos...nie dziwię się że kolka łapała, mi kiedyś, jakieś 2 miesiące temu uadało się wykręcić solo, lecz chyba z delikatnym wiatrem w plecy średnią 30 na 30 paru kilometrach.... tak czy siak, trzymaj tak dalej, a najlepiej kup szosę ;-)
Dokładnie, bez Stravy nie jesteś PRO. Szprychy się plączą, a dętki pękają dwa razy częściej. Tylko nie pomyl w Endomondo, bo od jakiegoś czasu jak masz Endo to gorzej niż nie mieć Stravy. Czyli szprychy pękają już przy pompowaniu koła, a dętek musiałbyś nakupić z zapasem 365 na rok :)
A, i jeszcze jedna, kluczowa rzecz. Księgowy, jak chcesz trenować na poważnie, to musisz założyć konto na Stravie. To w ogóle nie podlega dyskusji; trening bez Stravy to tak jakby bez łańcucha w góry pojechać.
Hmm Trolkingu, to nie jest tak... Ja narazie chce ogólnie dać radę jechać za kimś na kole. Wczoraj na treningu, jak szło 35-37km/h to i tak mnie już kolka łapała, a tętno skakało pewnie sporo ponad normę... Jak już utrzymanie średniej przyjdzie mi łatwiej, to pewnie będe też dawał zmiany. A systematycznie zwiększał będę dystanse z tą wyższą średnią. Do jesieni powinienem już spokojnie robić 100km. Obecnie sa to jazdy próbne, testowe "na kole" aby zobaczyć, czy i jak mój organizm się przyzwyczai do wysiłku. Sądząc po średniej jest wcale nieźle;)
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.