Poszukując rozwiązania w rodzinie Winklerów, nadal jadę w samotności. Dziś w odróżnieniu od dnia wczorajszego słabiej mi szło, zdecydowałem się, więc sprowadzić jazdę tylko do 30 minut. Intensywność była rosnąca po 5 minut każde obciążenie potem jeden bieg w dół i znów w górę, a na koniec wypłaszczenie Niestety nie doszedłem do konsensusu i nadal nie wiem co jest co. Książka ciężka, strasznie taka uwikłana, trochę chyba zbyt ciężka, ale nie wiele mi jej już zostało i dosłucham jej do końca. Niemniej, prpblemy wojennej Polski i Niemiec to nie jest na trening dobra lektura.
Mam kilka pomysłów na audiobooki jeszcze tej zimy.
Sprawa z kolatorami załatwiona i choć tyle z głowy zeszło... no może poza włosami, bo zaliczyłem rano fryzjera do któego odwiedzin wstać musiałem przed siódmą... Pfff jutro w miarę pośpię, a potem znó kurs z samego rana autem do Warszawy. Matko kochana co za tydzień...Na samą myśl o tych dwupasmówkach i prowadzeniu auta na wielu pasach i dojechaniu na rondo Starzyńskiego - mam zawroty głowy... teraz jestem jedynym samochodziarzem w najbliższej rodzinie, więc wożenie mam wpisane w zadania:)
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.