Niedziela - szybkie pięćdziesiąt || 51.28km
Szybko się ogarnąłem, w bidon soczek i na rower. Gdy wyjeżdżałem to nawet świeciło słońce!
Tego dnia poza niepewną pogodą spotkał mnie również wiatr.
Do Dwóch rądek w Wieliszewie lecę jak na skrzydłach. Niesie mnie zefirek a nogi nie muszą za wiele robić. Planowałem że wpadnie jakieś 60-70km, ale za plecami widziałem już drugi front idący od tych samych zdradzieckich Łomianek.
Na trasie do Dębego nawet już coś zaczęło kropić....
Skręcam na Komornicę i Lecę podjazdem na Wieliszew. W okolicach Kościoła stwierdzam, że już nie będzie deszczu bo się froncik rozszedł i znów nad Łomiankami rozeszły się chmurki. Decyduje się więc na jazdę do Nieporętu.
Przed skrętem na rondzie obok Maczka nad Zalewem jeszcze wiatr był znośny, dopiero po skierowaniu się do Rembelszczyzny, wiatr zaczął mnie ochrzaniać za decyzję! Nie było rady - noga za nogą i jakoś szło... O dziwo miałem przyjemność z jazdy pod wiatr. Nogi pracowały dobrze dogrzane, nie mordowałęm się jakoś ale lekko też nie było. Na dworze w sumie prawie 10 stopni ciepła, więc jazda była taka..."pokojowa".
Na Rondkach Podwójnych w Rębelszczyźnie decyduje się na jazdę do Płochocińskiej i do Warszawy. I tak też robię. Końcówka jest już ciężkawa, bo sił zaczyna brakować, wiatr natomiast siła ma ciągle pod dostatkiem.
Przy Akademii FInansów w Warszawie robię chwilę przerwy robię skłony i skręty, bo walka z wiatrem troszkę mnie umordowała. postój nie trwa więcej niż 5-7 minut.
Ostatni odcinek do sprint z wiatrem po Modlińskiej z prędkościami pod 35-38km/h
Na sam koniuszek znów pod wiatr do Domu wzdłuż Warszawskiej...
Wyszło 50 z haczykiem ale udało się wyżyć! Nogi zmiękły, są jak z waty! Wiosna idzie!!!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew