Ciekawa... trudna... sobota... || 25.00km
- przykro mi, ale nie robimy regulacji od ręki. Może pan rower na serwis zostawić.
- czemu nie robicie?
Patrzę na rower, hak krzywy pancerze zapuszczone, rower w opłakanym stanie łańcuch suchy.
- dziś sobota dużo klientów, dzień handlowy. Zapraszamy do zostawienia roweru na serwis.
- i co w poniedziałek na wieczór mi zrobicie?
- terminy mamy na 26 maja obecnie.
- pan chyba sobie żarty stroi! Teraz nie, a potem mam na miesiąc rower zostawić, bo wam się nie chce przerzutek wyregulować?
- wie pan, sezon, dużo rowerów mamy do serwisowania...
- no jasne... takie tam gadanie. Kpina jakaś
- cóż...
- do widzenia.
- do widzenia.
- dzień dobry
- tak słucham?
- dzwonię w sprawie roweru
- jakiego
- takiego szarego.
- mhmm.
- Ja go zostawiałem na serwis dwa jakiś czas temu.
- tak wpisany jest na 15 maja...
- no ale on już troszkę u was stoi!
- ale datę ma pan na 15 maja...
- może byście go wzięli w końcu na warsztat?
- na razie mamy pełną kolejkę serwisów, jak tylko się uda wcześniej naprawić to zadzwonimy...
- ale to co do 15 ego będzie czekał aż go zrobicie?
- no może się uda wcześniej, ale jak tylko skończymy damy znać.
- ale jutro weekend, a ja nie mam roweru, oddałem go dwa tyg temu! Pan sobie chyba stroi jakieś żarty - on będzie tak stał i stał aż wam się zachce go łaskawie zrobić?
- Proszę pana, powiedziałem panu podczas przyjmowania roweru, że rower będzie gotowy na 15 maja, dziś jest 6 maja... zechce pan się uzbroić w cierpliwość. Mamy przed pana rowerem jeszcze inne serwisy!
- ech... dobrze... żebym wiedział bym nie oddawał... co za ignorancja rower wstawili i stoi.
- może pan go odebrać, jesli pan che zrezygnować z usługi! Jeśli pan 16 maja przyprowadzi rower, to będą zapisy już na 15 czerwca.
- żenada... do widzenia. <klik>
Pan "QWERTY" był zmienić dętkę. W czasie rozmowy o dętce powiedział, że ma dwa rowery na serwis, ale on mieszka w Markach i chciałby, aby te rowery od niego odebrać autem i je prze-serwisować.
- odbieramy rowery od klienta, Odbiór i odwózka roweru po serwisie to koszt 60 zł dodatkowo od roweru.
- czyli ile za dwa?
- 120zł...
- i do tego koszt serwisu?
- tak....
- zdzierstwo!
- proszę pana, może pan sam je do nas dostarczyć i wtedy pan nie płaci za usługę.
- panie! Ja nie mam czasu, ja pracuje, pan myśli, że ludzie mają czas!!! - facet ekscytuje się i prawi nam morały, jaki to on zarobiony jest. Umawiamy się na telefon po majówce, że się odezwiemy i umówimy na odbiór rowerów.
<po majówce>
- my w sprawie rowerów, na kiedy możemy się umówić, aby odebrać je od pana?
- no łaskawie pan się odezwał!
- słucham?
- przecież czekam i czekam. Jak pan je dziś odbierze < środa > to na weekend będą zrobione?
- muszę ocenić, co w nich do zrobienia.
- dobrze niech pan przyjedzie
Przyjechaliśmy pod dom, osiedle z bramą i "cieciem". pan w dyżurce dzwoni do "QWERTY". Pan nie odbiera. My dzwonimy, pan nie odbiera. Umówił się i nie było. Wracamy do sklepu... straciliśmy czas.
- pan sobie chyba jakieś żarty stroi!!!
- słucham?
- miał pan być po rowery, a tu 19 i nikogo nie ma!
- byłem o 16 jak się umawiałem.
- o 16 proszę pana to ludzie pracują!
- my też proszę pana mamy pracę, i jak się umawiamy to przyjeżdżamy jeśli pan ma zamiar nasz czas tracić to przykro nam bardzo, ale nie mamy czasu jeździć i z panem w kotka i myszkę grać.
- już jestem w domu, może pan teraz przyjechać!
- nie mogę, dziś już po rowery nie przyjadę!
- jak to! Ja przecież panu za to płacę!
Szarpaliśmy się z panem 3 dni, bo albo nie mógł, albo zapomniał rowery oddać do dyżurki wartownika, a innym razem o 8:00 dzwonił, że on "pilnie musi jechać" i że nie będzie na nas czekał, bo on nie ma czasu.
W końcu rowery jakoś udało się odebrać, pan niezadowolony. Jeszcze nawet czasu nie mieliśmy aby do nich zajrzeć, ale nie chce myśleć co będzie kiedy zadzwonię i powiem panu ile naprawa będzie kosztowała. Rowery są bowiem w opłakanym stanie. Oba to supermarketowe górale z lat 90, oba są w stanie rozkładu (pan jeździ VOLVO za jakieś 400 tysięcy).
- dzień dobry.
- dzień dobry w czym mogę pomóc.
- rower mam.
- mhmm...
Cisza, klient stoi i na mnie patrzy. Ja patrzę na niego. Pauza trwa...
- mam go w bagażniku...
- no dobrze, ale co z tym rowerem?
- no na serwis mam!
- no to niech pan go przyprowadzi.
- ale tu?
- no dobrze by było, w bagażniku, trudno by było go naprawić...
- aha no dobrze...
- dzień dobry, po ile u pana pompowanie koła...
- stówa!
- słucham? - pani zaskoczona...
- cena do negocjacji! - uśmiecham się
- ale...
- dobrze już przekonała mnie pani. Dmuchnę za darmo:)
<Pani się śmieje>
- pan ma tu tylko rowery?
- tak
- dobrze...
- a co potrzeba
- a nic... tak spytać przyszedłem ja...
- aha to proszę...
Pytacie jak moja sobota? No właśnie mniej więcej tak jak wyżej napisałem i to w wielkim skrócie telegraficznym... Całe 7h tak!!!
O 16ej już czułem, że zaraz zejdę z głodu. Wracałem rowerem, jak zombi!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew