zdecydowanie nieidealny... || 35.00km
Po przetrwaniu poranka wyjechałem kilka spraw załatwić. Musiałem dowiedzieć MOPSA i po raz kolejny wpaść w maszynę urzędniczą. Tym razem donosze dokumenty, do składnego od miesiąca wniosku o becikowe. Zaświadczenia o zaświadczeniach, i wnioski do wniosków trzeceigo załącznika.
Bossko - nieomal! Pani w sekretariacie jeszcze ledwo ciepła i tranzystory jej się nie nagrzały... Klasyczna urzędniczka...
- dzień dobry chciałbym...
- chwileczkę...
- mhmm
Pani wstaje i idzie do segregatorów szuka czegoś przekłada segregatory, wyjmuje chowa dokumenty. Stoją i czekam Pięć warstw ubranych aby nie zamarznąć na dworze powoduje, że paruje jak imbryk. Patrze i czekam. Koleżanka jej siedzi i czyta maile w poczcie Ma monitor bokiem, więc widzę że outlok otwarty. Stoję i najpierw jeden suwak rozpinam, potem drugi... w końcu odzywam się.
- ja chciałem tylko kopertę zostawić, bo to dokumenty do wniosku do becikowego . Miałęm w sekretariacie zostawić
- proszę położyć...
- to wszystko? nie sprawdzi pani czy się zgadzają, żebym dwa razy nie musiał chodzić?
- ja się becikowym nie zajmuję. To sekretariat, przekażemy do odpowiedzialnego organu.
- aha...
Wyszedłem zgrzany i od nowa się ubierałem w 5 warstw. Rower odpinam i ruszam do pracy. Mgła, która wisiała w powietrzu postanowiła zstąpić na padoły ziemskie i przez wiadukt w Legionowie jadę przy widoczności chyba 20 metrów. Na ulicy Szwajcarskiej (tej od hiper-madafaka-murala/muralu) mgła nadal gęsta a termometr pokazuje 5 stopni.
Na ścieżce rowerowej w Wieliszewie spod liści wyskakuje mi dzik. Wyskakuje to dość dobre określenie. Musiał go potrącić samochód, więc leżał na poboczu ścieżki (sturlał się z nasypu) i oblepiony liśćmi leżał pewnie pół przytomny. W łeb oberwał dobrze, więc nosi go na boki i zerowa kordynacja. Bidulek młody jeszcze ale jak wystartował to fikołka zrobił przez ryjek i położył się na ścieżce. Ominąłem go i zatrzymałem się. Wstawał na kilka tur, aż chwiejnie zszedł na bagna gdzie pewnie dokona żywota.
Swoją droga nieźle mnie wystraszył jak się z tej kupki liści podniósł i wywinął kozła. Nie spodziewałem się ruszającej się kupy liści...
W pracy temperatura startowa 15 stopni... nie jest źle. Ale zanim się napaliło w piecyku prawie 45 minut minęło.
Powrót z pracy udało się rozwinąć nieco. Nie był to rozwój godny ultra, ale w sumie z całości wyszedł przyjemny dystans. Opona po sklejeniu i zszyciu ma się świetnie nie czuć uszkodzenia i dziś dopompowałem ją do 5 atmosfer, aby przetestować czy uda się jechać na takim ciśnieniu. Szwy nie puściły, a guz się nie powiększył, więc mam zielone światło i latam na maxisie dalej.
WIeczór dość ciepły, ale nie czułem się komfortowo, bo przednia lampka mrugaczka jakoś ledwo "zipiała". Niby na mandat nie jechałem, ale czułem się mało dostrzegalny przez kierowców. Pamiętajcie o sprawdzaniu oświetlenia co jakiś czas, zwłaszcza teraz gdy temperatury spadają do zera. Baterie potrafią skurczyć się z pojemnością do 1/3...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew